Jesteś kimś ważnym...

4.3K 233 247
                                    

Biegłem korytarzem. Właśnie ogłoszono alarm i wszyscy bohaterowie mieli się stawić na placu głównym, by przygotować się do walki. Nagle na zakręcie wpadłem na kogoś. To był Katsuki....

Stałem oparty o ścianę obserwując uciekających w popłochu uczniów. Nie było to zbyt rozsądne, ale lepsze od bezsensownych przepychanek z innymi. Gdy zrobiło się w miarę cicho i tylko co jakiś czas ktoś pojawiał się obok mnie postanowiłem w końcu się ruszyć. Poprawiłem włosy, które opadły mi na oczy i ruszyłem w stronę wyjścia. Nagle poczułem mocne uderzenie. Lekko zachwiałem się na nogach, ale w porę chwyciłem się parapetu okna, przy którym się znajdowałem. Byłem gotów porządnie ochrzanić tę niezdarę, ale usłyszałem zająkany głos... Głos Deku...
- P-p-przepraszam, Katcchan! - powiedział nieco zmieszany i spuścił głowę.

Zrobiło mi się gorąco. Musiałem wpaść akurat na niego?!
-Debilu! Nie widzisz jak idziesz?!
Chwycił mnie za ubranie i zaczął mną targać po czym rzucił mną o ścianę. Popatrzył się na mnie pogardliwie i odszedł.

Pieprzony Deku! Czy ten idiota nie mógłby sobie obrać za cel kogoś innego!? Odkąd pamiętam, zawsze obok mnie był on. Na początku myślałem, że mnie tylko podziwia i tyle. Jednak jego podziw sprawił, iż trzymałem go przy sobie jako kozła ofiarnego. Mogłem się z niego naśmiewać do woli. Aż ten mi się nie sprzeciwił. Nawet wtedy gdzie byłem ja, był też Deku. Miałem wrażenie, że ten głupiec bez indywidualności mnie prześladuje, więc jeszcze bardziej się nad nim znęcałem, ale... W pewnym momencie doszło do mnie, iż to mi się... podobało. Zawsze chciałem mieć kogoś kto mnie podziwia i jest na każde moje zawołanie. Co prawda miałem takie osoby, ale ich indywidualności się rozwijały i mogły być lepsze od mojej, co byłoby nie do przyjęcia. Ale Deku zawsze był taki... Zwyczajny. Wkurzało mnie to. Bardzo...

Zaczęło się. Zaczęliśmy walczyć. Urzyłem swojej indywidualności raniąc przy tym swoje ciało. Na szczęście dołączyło do mnie kilka osób i uporaliśmy się z tym. Pobiegłem dalej, choć czułem jak całe ciało rwie z bólu. Dotarłem do zaułku, w którym Kacchan walczył z pięcioma napastnikami. Ledwo się trzymał, ale co chwila atakował potężnymi pociskami. Zauwarzyłem, że jeden z napastników wycelował w jego plecy. Już wtedy wiedziałem, że nie zdąży się odwrócić. Pobiegłem w jego stronę. -Kacchan! Krzyknąłem i w tym samym momencie poczułem jak pocisk, który był wcześniej wycelowany w jego plecy... trafia we mnie.... Z ust poleciała strużka krwi... Upadłem z rozmachem na Katsukiego... przed oczami zrobiło mi się czarno....

Katcchan! - dobiegł mnie ten irytujący głos. Już miałem odkrzyknąć, że poradzę sobie sam, ale usłyszałem wybuch i poczułem, iż coś, a raczej ktoś uderzył w moje plecy przez co się przewróciłem. Szybko zrzuciłem z siebie ciężar i ujrzałem Deku. Z jego ust ciekła krew. Poczułem lekkie ukłucie w sercu. Byłem wściekły. Rzuciłem się na pozostałych przeciwników szybko ich wykańczając. Na moje nieszczęście wciąż przychodzili kolejni, a Deku nadal się nie ocknął. W pewnym momencie coś wbiło mi się w kark, nie mogłem się ruszyć. Używając siły, która mi pozostała zwróciłem wzrok jak najdalej za siebie. Stała tam kobieta z zębami jak u węża. Uśmiechała się. Mimowolnie znowu popatrzyłem na Deku. Zobaczyłem jak jego palec wskazujący się rusza. Skupiłem się nad tym, aby dać mu trochę czasu. Stworzyłem kolejną eksplozję, gdy nagle moje powieki stały się ciężkie. Starałem się jak mogłem, lecz uległem i je zamknąłem. Poczułem jeszcze jak moja głowa uderza w ziemię.

Otworzyłem lekko oczy. Ciało promieniało bólem. Zagryzłem lekko warge widząc w jakiej jesteśmy sytuacji. Wstałem chwiejne i właśnie w tym momencie napastnicy zaczęli strzelać w nieprzytomnego Kacchana. Pobiegłem i osłoniłem go własnym ciałem. Znowu poczułem ból. Użyłem inwidualności i zaatakowałem. Gdy już miałem upaść mój wzrok spoczął na nieprzytomnym blondynie. Wstąpiła we mnie furia. Znowu użyłem inwidualności. Gdy już pokonałem wszystkich upadłem koło Kacchana. Miał w szyi strzałkę. Zapewne z środkiem paraliżującym. Ostatkiem sił wyrwałem strzałke po czym straciłem przytomność. Niestety, ale mój stan był tragiczny.

One Shot  KatsuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz