Jak zwykle wstałam rano aby żyć. Udałam się do łazienki w celu umycia się, pomalowania i nie zjebania nikomu dnia. Gdy popatrzyłam na siebie w lustrze to znowu przypomniałam sobie dlaczego nie mam jeszcze męża. Ubrałam na siebie najnowszy kaszmirowy sweter od Daf'a Simons'a w kolorze lazurowym oraz stare wytarte jeansy od Dolce & Gabbana, a do tego botki w kamelie od Gucci'ego z domieszką poliamidu. Mieszkam sama, więc fajnie. Wychodzę z domu i podbiegam do mojego chromowanego Rolls Royce'a, po czym jadę do szkoły. Po drodze mijam tych wszystkich upośladów, którzy idą na pieszo i błagają o podwózkę, lol nie. Kiedy parkuje od razu przybiegają do mnie moje przydupasy, Windi (WindowsXP) oraz Bimbi (Bimbalina). Od razu udajemy się na lekcję, bo kocham szkołę.
Jestem typem osoby nieśmiałej, ale zawsze służącej pomocą, empatycznej oraz miłej, typowy gulon. Lubie rozwijać się intelektualnie w przeciwieństwie do tych lepaków uczących się w tej kuwecie. Uczęszczam do szkoły specjalnej, czyli dla muzycznie uzdolnionych. Sądzę, że jestem stworzona do robienia świetnej muzyki z wartościowym tekstem, która spodoba się każdemu, ale ja nie za bardzo wierzę w swój talent.
Usiadłam w ławce z Windi, bo Bambi jak zobaczyła, że Franciszek siedzi sam to pobiegła szpagatmi do niego. Byliby uroczą parą, tylko szkoda, że bambus jest homo. Moje przemyślenia przerwał chłopak, który z wykurwem wszedł do klasy, a mi od razu przed oczami pojawiły się kolejne rozdziały tego chujostwa. Miał włosy jak Zac Efron z 2006 roku, a oczy tak brązowe jak Zac Efron z 2006.
Ten podejrzany osobnik usiadł w ławce przede mną, więc na szczęście nie będę musiała patrzeć na jego mordodupie. Nareszcie upragniony dzwonek. Wchodzi pani Malanowsky i zaczyna się normalna lekcja śpiewu. Jak zwykle zaczęliśmy od poprawnego wymawiania głosek.
- Powtarzajcie za mną! - powiedziała przekrzykując klasę - A-A-A-O-O.. No źle to robicie fajfusy, to ma być głębokie "A", a nie jakieś "a". - oburzona trzasnęła batutom o tablice.
Tak wygląda każda lekcja z panią Martą. Teraz siedzi obrażona przy komputerze i odpala Club Marian.
- Proszę pani! - odzywa się nikt - Czy wie pani dlaczego Ania upuściła lizaczka?
- No dawaj - spojrzała na niego podjebana, że już ledwo podtrzymywała rzyc na siedzeniu
- No bo... potrącił ją samochód! - Pani Malanowsky zaczęła jak opętana miotać się na fotelu wydając z siebie odgłosy jak żubry podczas okresu godowego. Najwyraźniej wrócił jej dobry humor.
- Dobrze możemy wrócić do lekcji - diametralnie się opanowała - Powtarzajcie za mną, "O-O-O", no co za ciecie znowu źle, czy wy dupami myślicie?! - na jej ustach cisnęły się różnorakie obelgi, lecz powstrzymał ją dzwonek.
Szkoda, że mamy dzisiaj tylko jedną lekcje z panią Martusią, to moja ulubiona nauczycielka. Idę z moimi pachołami pod następną sale, gdy ten nowy małpolud wjebuje się w Bimbi, co powoduje rozsypanie jej podręczników. Na szczęście Jezioro szybko pomaga jej pozbierać rzeczy i posyła jej pocieszający uśmiech. To jest dobry facet, tylko szkoda, że gejuch.
Następna jest Biologia, nie przepadam za tą lekcją więc jak zwykle przegadam ją z Bimbaliną, a Windi nas oleje, To dziwna typiara, która jara się otwartymi ludźmi, mam na myśli dosłownie otwartych, a akurat omawiamy ciało ludzkie. Zaczyna się ta jakże interesująca mnie lekcja, więc postanawiam z moim podchujaszczym otworzyć paczkę safari. Na zmianę szperamy w paczce ukrytej w plecaku, wcale nie szeleszcząc, po czym wpierdalamy je z zasłoniętymi ustami, żeby nikt nam ich nie podpierdolił. Niestety szybko się skończyły i trochę zbyt głośno wyraziłam moją dezaprobatę, przez co pani zwróciła mi uwagę i kazała wypierdalać z ostatniej ławki. Na moje nie szczęście jedyne wolne miejsce było obok tego podejrzanego kapiszona. Źle mu z oczu patrzy, mówię wam! Nie miałam nic lepszego do roboty, więc zajęłam się lekcją. Odczuwam coś dziwnego, jakby czyjeś spojrzenie. O nie! To ten nowy się na mnie gapi. Mam nadzieję, że się nie zauroczył bo nie planuję związku, a zwłaszcza nie z takim parapetem. Postanowiłam grzecznie się go zapytać czy coś jest nie tak.
- Na chuj się tak zdrzysz? W dupę se zajrzyj.
- Sry, po prostu nie mogę rozgryść czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną. Rano zgubiłem soczewki i ni chuja nie widzę - oznajmił. Zrobiło mi się przykro i puściłam łezkę. Ale i tak mam wyjebaną kiełbasę na to. Chociaż się lekko poddenerwowałam... TO NIE ZAPOWIADA SIĘ DOBRZE!

CZYTASZ
Grzechu Warte
Teen FictionOna - spokojna, miła i kochana dziewczyna, pochodząca ze skromnej rodziny On - typowy ADIDAS, rasowa kurewka, dobrze wyposażony z pieniążkami i tak nikt oprocz squadu tego nie przeczyta a tym bardziej zrozumie...