p.o.v. Warta
W końcu koniec lekcji, ale nie koniec końca dnia. Wraz z moimi domestos companeros wyszłyśmy ze szkoły w kierunku parkingu na którym stoją nasze bryczki.
- Ej Warta! Z kim przesiadła cię Smutnołowsky? - powiedziała z pizdy Bambi.
- Pierwszy raz na oczy widzę tego typa. Pewnie chciał sb kopulować. - stwierdziłam i się odwróciłam po czym w chuj wypierdoliłam i wkurwiłam.
No bez pizdy! Jakiś cep zastawił mojego chromowanego Rolls Royce'a czerwonym mustangiem z zaciskami pomalowanymi proszkowo, belki silnika wszystko wypiaskowane i pomalowane konserwacją podwozia nowe amortyzatory przednie i tylne, most wyciągnięty wypiaskowany pomalowany ok. 22 cali wypiaskowane pomalowane proszkowo, wydech przelot 4 rury, boczki drzwi zrobione na cara audio, zabudowa bagażnika subufer, air ride sterowane z pilota bezprzewodowo, środek skóry bardzo zadbany. Widać, że auto zrobione z pasji a nie na chandel. Z moich kontemplacji wyrwało mie skrzypienie Tabalugi.
- Uli abeojineun geolughasin bun-ibnida. - zaskrzypiał Tabaluga.
- To tego chuja luja alleluja Jezus żyje? - odpowiedziałam.
- 우박 메리. - odpowiedział.
- Dzięki Tabaluga, cho na szluga! - odpowiedziałam.
- Ahoajajsk!!! - i uciekł.
Windi, tak jak ja, niesamowicie się zdenerwowała, ponieważ dzisiaj jechałyśmy razem. Zauważyłam kątem oka jak wyjmuje swoje zasilane akumulatorem urządzenie inhalacyjne dające użytkownikowi podobne wrażenia jak przy paleniu tradycyjnych papierosów aby się uspokoić. Pod wpływem kurwu który się we mnie gotował, nie myśląc, wyjęłam z kieszeni scyzoryk firmy APAP, który zawsze mam przy sobie, i ruszyłam w stronę mustanga. Bez zastanowienia wyryłam na czerwonej masce napis "pies cie jebal". Bambi próbowała mnie powstrzymać ale bez skutku. Gdy nagle poczułam niesamowicie silne dłonie na moich ramionach, które odepchnęły mnie z siłą niemal jak Sylvester Stallone w Terminatorze.
- Co tu się odpierdala?! - krzyknął tak głośno, że w wyniku wszyscy zwrócili się w naszą stronę.
Obrócił mnie na prost siebie i spojrzał mi głęboko w oczy. Przez chwilę wydawało mi się jakbym zobaczyła coś w rodzaju iskierki jakiej nigdy u nikogo nie widziałam. Szybko jednak jego spojrzenie zamieniło się w coś w rodzaju złego el toro patrzącego na czerwoną płachtę. Zaczęłam się szarpać aby uwolnić się z jego objęcia, ale był zbyt silny. Nie poddawałam się i uderzałam w jego klatkę piersiową z całych sił próbując odepchnąć go, gdy nagle usłyszałam przerażający odgłos. I wtedy mnie puścił. Spojrzałam na miejsce z którego wydobył się dźwięk. Na rękawie mojego najnowszego teesa SUPREME Liquid Tee blue Size M fits slightly slimmer 9.5/10 cond zrobiła się ogromna dziura! Szybko pobladłam i wydobyłam z siebie nie ludzki odgłos.
- Co tu się dzieje? - zawołała pani Malanovsky turlając się w naszym kierunku. Szybko przeanalizowała sytuację i kolor spłynął jej z twarzy tak jak mi gdy spojrzała na moją górną część fitu. - DO KLASY! OBYDWOJE! - krzyknęła.
Udaliśmy się do klasy bez żadnych zbędnych słów jak posłuszne owieczki. Nie wiedząc czemu, wszyscy śledzili nas wzrokiem aż do wejścia do szkoły. Kiedy dotarliśmy w końcu do klasy, usiedliśmy w osobnych ławkach jak najdalej od siebie. Atmosfera była tak gęsta, że możnaby ją ciąć nożem. Próbowałam nie patrzeć na tego niezywkle przystojnego bandytę (grrr), bo ciarki mnie przechodzą na samą myśl co wydarzyło się przed chwilą. Pani Malanovsky zatrzasnęła drzwi z całej siły i spojrzała na nas karcącym wzrokiem.
- Proszę wolno i wyraźnie wytłumaczyć dlaczego tees supreme liquid Warty 9.5/10 cond spadła na stan 6/10, polskie 7.5/10? - powiedziała niepokojąco spokojnie.
Oboje naraz zaczęliśmy opowiadać nasz punkt widzenia sytuacji. Malanovsky szybko nam przerwała i kazała najpierw przedstawić mi moją wersję.
- Pojawił się znikąd i zaczął mnie szarpać. Trzymał mnie za ramiona tak mocno, że gdy próbowałam wyrwać się z jego uścisku porwał mi bardzo rzadki item! - Wydusiłam wszystko jednym tchem, czując napływające łzy. Nie mogę pokazać, jak bardzo mnie to dotknęło. Nie dam mu tej satysfakcji pokonania mnie.
- A może wspomnisz co działo się przed tym? - Odpowiedział nonszalancko, nie racząc nas spojrzeniem.
- Chcesz mi coś zarzucić?! - Moja złość zaraz mnie przerośnie, przysięgam jeszcze jedno jego słowo i wyjdę z siebie i stanę obok ugh.
- Dosyć! - krzyknęła stanowczo Malanovsky. - To co zrobiłeś to ponad moje wszelkie wyobrażenia! Musisz się mocno pilnować po ostatnich wybrykach. Kara cię nie ominie, nie będziemy tolerować w tej szkole takich zachowań.
- Ale dl... - próbował sie wytłumaczyć, lecz pani Malanovsky nie dała mu na to szans.
- Koniec dyskusji. Widzę, że już do reszty pogubiłeś zasady moralne. Ktoś powinien nauczyć cię właściwych priorytetów. - Powiedziała już spokojniej, opanowując swoje emocje. Wzdychnęła z lekką frustracją. - Warto. - Zwróciła się do mnie z niepokojąco błagalnym wzrokiem. - Chcę żebyś to ty mu pomogła odnaleźć właściwą ścieżkę.
Niezbyt zrozumiałam prośbę co potem okazało się tragiczne w skutkach ;OOOOO
C.D.N.
CZYTASZ
Grzechu Warte
Genç KurguOna - spokojna, miła i kochana dziewczyna, pochodząca ze skromnej rodziny On - typowy ADIDAS, rasowa kurewka, dobrze wyposażony z pieniążkami i tak nikt oprocz squadu tego nie przeczyta a tym bardziej zrozumie...