it was

317 28 29
                                    

Niebieska szczoteczka do zębów już dawno wyleciała ze stojącego na zlewie kubeczka w dinozaury, brudząc pastą okolice. Mydło o zapachu gumy balonowej (chociaż bardziej pachniało jak wata cukrowa) ślizgało się gdzieś w kącie. Na podłodze leżało mnóstwo nadających się do ponownego założenia (dla zasady położył je z brudnymi) ubrań, a ich stosik ciągnął się od sypialni bruneta, aż do pralki. Kilka talerzy kubków od kilku dni zajmowało miejsce na biurku i kawałku podłogi, ale kto by się tym przejmował, gdy Piękny-Cudowny-Uroczy-Młody Bóg aka Kim Taehyung właśnie opublikował swoje kolejne zdjęcie?

Dla sprostowania - nie był żadnym fanboy'em, nie stalkował go ani nie wypisywał komentarzy z prośbą o gwałt pod postami na Instagramie. Był jednym z tych cichych obserwujących, nie udzielających się nigdzie. Głupio by wyszło, gdyby blondyn dowiedział się, iż jest w stanie rzucić wszystko, co robił w danej chwili, aby tylko popatrzeć na jego twarz lub zamienić z nim kilka słów. Starszy jako jedyny spełniał jego dosyć wysokie wymagania - miał anielską twarz, która potrafiła momentalnie zmienić się we wcielenie diabła; ciemne oczy, błyszczące w ciemności jak dwa oszlifowane diamenty; lekko przyduże usta, często układające się w radosny uśmiech i wcale nie tak lekko infantylne podejście do życia. Często śmieszyło go dziecięce podejście do przeróżnych spraw, ale doceniał w starszym to, że w momentach, które wymagały powagi potrafił się ogarnąć i zacząć zachowywać poważniej niż pięciolatek ze złym kolorem zabawki.

Czasami, kiedy nie był w stanie zasnąć, a czuł się, jakby pod powiekami ktoś nasypał mu żwirku dla kota, myślał o tym, co by było gdyby urodził się inny. Może gdyby miał nieskazitelną cerę (taką, jak Taehyung), perfekcyjną figurę (również jak Taehyung), ładną twarz (któż by się spodziewał, że jak Taehyung) i sympatyczny charakter, to kto wie? Byliby najpierw dobrymi znajomymi, potem przyjaciółmi, następnie byłby dla niego przyjacielem w Top 5, najlepszym przyjacielem, kimś pokroju brata, a ostatecznie jego chłopakiem (Narzeczonym? Mężem?). O ile nie spotkałby go przykry friendzone, ale tego nawet nie brał pod uwagę.

Może i nie rozmawiali ze sobą szczególnie dużo, może i nie byli ze sobą szczególnie blisko, ale był pewien jednego.

Jeszcze będzie miał Kim Taehyunga.

(Jungkook posprzątał ten bałagan, chwała mu).

— Jeon Jeongguk, przyjdź do mnie — zawołała matka bruneta zza zamkniętych drzwi łazienki. Odczekała kilka sekund, a nie słysząc tupotu stóp, krzyknęła jeszcze głośniej: — Natychmiast!

Chłopak, z żałosnym jękiem, bo przecież ktoś każe mu się ruszyć, zsunął się bezwładnie z łóżka, przemieszczając się do drzwi jak poczwarka. Tam podniósł się i powolnym krokiem ruszył w stronę głosu.

— Mamo, jest — przerwał, spoglądając na zegarek — dokładnie osiemnasta czterdzieści siedem, a według mojego grafiku od siedemnastej do dziewiętnastej mam czas na moją zasłużoną drzemkę. Nie ma nic ważniejszego niż wieczorna drzemka, no, może oprócz popołudniowej, więc mam nadzieję, że to coś pokroju nowego dodatku Simsów lub odkryli, że doba ma 36 godzin.

Kobieta przyłożyła palce do skroni, zaczynając się zastanawiać, co zrobiła źle.

— Spójrz do toalety i powiedz mi, co tam jest.

— Chyba nie myślisz, że będę oglądał twoje...

— Nie gadaj, tylko patrz!

Nie chcąc bardziej denerwować swojej rodzicielki, delikatnie podniósł klapę i, z wahaniem, zajrzał do środka.

— Wiedziałem, że potrafisz robić różne dziwne rzeczy, ale jakoś nie mogę się domyślić, dlaczego wrzuciłaś tam szczoteczkę do zębów. — Podrapał się po głowie. — Swoją szczoteczkę.

havoc |  j.jk + k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz