Trening

59 5 3
                                    


Wszyscy stali na placu. Niby miałem się uwinąć tylko z Erenem.... W głowie miałem milion pytań, bez odpowiedzi. Jeden dzień a tyle na mnie spadło. Chcą wykorzystać formę Tytana Erena do zatkania wyrwy. Boją się że chłopak może stracić panowanie. Operacja zacznie się za kilka dni a ja mam się nim zając. Niby jak? Pierwszy raz mam styczność z osobą która może zmienić się w tytana. Gdy tak rozmyślałem podeszła do mnie jakaś dziewczyna z.....ziemniakiem w buzi?

- Jesteśmy gotowi! - krzyknęła i zasalutowała.

Omiotłem wzrokiem wszystkich. Stali równo i czekali. Poczułem ból w skroniach. Co się ze mną dzisiaj dzieje.

- Sasha tak? - kiwnęła głową - dobrze, wróć do szeregu.

Zbliżyłem się na pare metrów do nich. Mój wzrok zatrzymał się na Erenie. W jego oczach było coś, coś specyficznego, coś znajomego.

- Dobra słuchajcie. Dobrać się po dwie osoby i znaleźć sobie miejsce. Eren. Ty trenujesz ze mną. - wszyscy popatrzyli na Erena zdziwini.

Gdy reszta się rozchodziła by znaleźć miejsce, ja zostałem z Erenem na środku placu. Żar lał się z nieba. Stanąłem naprzeciwko chłopaka. Wszyscy się nam przyglądali, kątem oka dostrzegłem w oknie Kaprala. Kontrola. Jeszcze czego.

- Gotowy? - mówiąc to przyjąłem pozycje bojową. Lewa noga do przodu, prawa do tyłu, lewa ręka na wysokości brzucha, prawa odchylona i zgięta w łokciu do tyłu.

- Na czym polega trening? - chłopak również przyjął pozycję bojową, dość amatorską.

- Masz mnie zaatakować i powalić.

Stał tak przez chwilę po czym ruszył. Cios. Unik. Kontra. Unik. Atakuje zbyt chaotycznie. Na oślep. Bez konkretnego celu. Do tego nie jest skupiony. Uderza żeby uderzyć, nie żeby trafić. Będę miał sporo roboty....

Pora żeby chłopak poczuł znaczenie słowa trening. Cios. Odsłonił korpus. Sprawnym uderzeniem chłopak dostaję w przepone i odlatuje na mała odległość próbując złapać powietrze.

- Eren! - dziewczyna podbiega do niego i klęka przy nim posyłając mi zimne spojrzenie.

- Wstawaj. Analizuj co robisz źle, dlaczego tak łatwo Cię powaliłem. Skup się. Masz mnie trafić a nie próbować.

Powoli podniósł się z ziemi. Stał przez chwilę i znowu ruszył do ataku. Złapałem jego rękę, zgiąłem, obróciłem i uderzeniem z kolana trafiłem na klatkę piersiową chłopaka. Ponownie odleciał do tyłu.

Podszedłem do chłopaka i kucnąłem przy nim.

- Eren. Eren słyszysz mnie?

- Jak mam Cię trafić? Jesteś silniejszy, starszy. - chłopak prawie łkał.

- Na co jest ten trening? Po co? Tracisz tylko mój i swój czas. Skoro masz zdanie że jestem starszy i silniejszy, to jaką będziesz miał wymówkę jeśli staniesz oko w oko z Opancerzonym?

Chłopak nagle zamarł.

- Jemu też powiesz że jest za duży? Za silny? Jeśli nie jesteś w stanie mnie trafić, twoja matka umarła na darmo. A twoje słowa są puste. Jeśli nie potrafisz sobie poradzić z jakimś człowiekiem.

Wstałem i już miałem się oddalić gdy nagle chłopak się odezwał.

- Stul pysk. Nie masz prawa tak mówić. Wyrżne ich. Wszystkich. Zajebie każdego!

Dobrze. Pobudziłem go. Ukierunkował cały swój gniew, całą swoją nienawiść na mnie. Ma teraz cel. Mnie. Może zrobiłem błąd, może postąpiłem właściwie. Ale tylko to mi przyszło do głowy. Ruszył. Jest szybszy niż przed chwilą. Nie dobrze, unik, muszę zrobić unik bo dostanę w szczękę. Udało się. Osiągnąłem co chciałem. Teraz muszę go zatrzymać. Jedno wiem już napewno, jeżeli jest zły, skupia tą złość, określa sobie cel.

- Nieźle Eren....

Chłopak ponownie zaatakował, z tą różnicą że dostał w szczękę ode mnie aż go zachwiało i padł na ziemię.

- ......ale nadal nie potrafisz się kontrolować.

*************

Miałem wrażenie że ten dzień nigdy się nie skończy. Jak na kogoś kto ukończył niedawno szkolenie, całkiem nieźle sobie radzą. Od zdarzenia na placu nie spotkałem Erena, może gdzieś będą jego znajomi. Jak na zawołanie po nie dużym czasie spędzonym w sali na poszukiwaniu, znalazłem.....ją. Armina nie widziałem, wahałem się żeby do niej podejść, można to chyba określić mianem strachu? Nie była zachwycona tym co zrobiłem na placu ale gdyby mogła, wydrapała by mi oczy.

- Ekhm....można? - w odpowiedzi spojrzała na mnie jadowitym wzrokiem.

Usiadłem. No chłopie potrafisz zyskać znajomości.

- Co z Erenem?

Po chwili ciszy odezwała się.

- Nagle Cię to interesuje? Gdy go okładałeś też się tym martwiłeś?!

- Uspokój się. - dziewczyna aż wstała, wszyscy patrzyli się w naszą stronę - usiądziesz?

Po chwili usiadła. Przez moment znowu była cisza, tym razem ja ją przerwałem.

- Żeby było jasne. Nie zrobiłem tego celowo, bądź z jakieś satysfakcji. Wiem co robię ale większość będzie zależała od niego. Chce mu pomóc, każdy ma inne metody. Mimo tego, wierzę w niego.

Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. Nie wiedziała co powiedzieć. Po krótszej chwili wstałem.

- Pilnuj swojego chłopaka.

Mikasa cała się zaczerwieniła, zakryła się szalikiem a ja usłyszałem zdanie bez przekonania w jej głosie.

- To moja rodzina.....

Uśmiechnąłem się w duchu i udałem się do wyjścia. A teraz interesuje mnie tylko jedno...prysznic i łóżko. Tylko jak Kapral....

- Satoru...

Czasem sam siebie nienawidzę, czasami żałuje że odzywam się w niektórych momentach.

- Tak Kapralu?

- Słyszałem o zajściu na placu - oho zaraz będę szklanki polerował - nie połam za bardzo tego smarkacza.

Poszedł. Zaraz. Co? Tylko tyle? Żadnej reprymendy jaki to ja jestem? Wszystkim coś się dzisiaj dzieje....

SnK - Jedno Ciało, Dwie Twarze [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz