II. Eosin

8 0 0
                                    

Obudziłem się. Przez okno wpadały promienie słońca. Z dołu słychać było kłótnie rodziców. Przypomniało Mi się, że dzisiaj mam z ojcem wyjechać do stolicy. Nie mogłem się doczekać. Podobno w Eosin mój tata miał się spotkać z królem całej Revalii. Liczyłem na to że też go zobaczę. Wstałem z łóżka i poszedłem na dół.

- On nigdzie z tobą nie jedzie! Na pewno coś mu się stanie po drodze.
- Liso, on ma już 12 lat i jako syn jednego ze strażników króla, powinien go poznać.
- Cuż, zgodze się, ale obiecaj mi, że gdy dotrzesz do stolicy wyślesz mi list.
- W takim razie ruszamy odrazu po śniadaniu.

Godzinę później

Czekałem na dworzu na ojca. Przygotowałem konie i zabrałem ze sobą sztylet który dostałem. Tata wyszedł z domu.

- Przygotowałeś mojego konia? - Zapytał
- Tak. I swojego też.
- Nie możesz jechać na swoim koniu. Jedziemy na jednym.
- Dlaczego?
- Droga jest zbyt daleka. Nie gadaj tylko wsiadaj.

Wsiadłem na konia i wyruszyliśmy.

Kilka godzin drogi póżniej

- Miałeś rację. To naprawde długa droga. - Powiedziałem do ojca
- Zostały nam jeszcze dwie godziny i powinniśmy być na miejscu. Idealnie przed zmrokiem.

Czułem w słowach ojca, że nie mówi prawdy i, że nie dotrzemy na czas. Nie byłem pewien dlaczego tak mu zależy na tym aby dojechać do miasta przed nocą ale wiedziałem, że stanie się coś złego.

Zapada zmrok

- Tato długo jeszcze? Mieliśmy dotrzeć przed zmrokiem.
- Na pewno zaraz będziemy.

Cały czas czułem że coś za nami chodzi. Byłem tego pewny ale mimo to nie mówiłem nic ojcu bo będzie myślał, że tchóż jestem. To było coraz bliżej...

- Tato uważaj!

Nagle coś skoczyło w stronę mojego taty zrzucając go z konia. Koń się spłoszył przez co też z niego spadłem. Odrazu staneliśmy na nogi i wyjeliśmy broń. To coś było szybkie. To musi być wilk cienia, tylko one potrafią tak szybko i bezszelestnie się poruszać. Nagle coś wyskoczyło z lewej strony. Poczułem draśnięcie na brzuchu. Krwawiłem... ojciec powiedział żebym podszedł bliżej niego. Bestia znowu zaatakowała, tym razem jej celem, był mój tata. Szybko skierował czubek miecza w stronę nadchodzącej bestii. Ostrze przebiło wilka na wylot. Wszędzie leżała krew. Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Byłem przerażony ale starałem się tego nie okazywać. Chyba mi się udawało.

- Mocno krwawisz? - Spytał ojciec
- Tylko trochę. Mogłem ubrać coś wytrzymalszego.
- Mogłeś... koń się spłoszył ale chyba go widze. Idźmy do niego. Zostało kilka minut drogi.

Wsiedliśmy na konia i pojechaliśmy dalej.

Chwilę później

W oddali już widać mury miasta. Stolica po zmroku wygląda wspaniale. Podjechaliśmy do bramy. Była stalowa z elementami drewna i wyglądała na bardzo wytrzymałą. Tata zsiadł z konia. Mi kazał zostać. Podszedł do strażników. Porozmiawiał z nimi chwilę a gdy skończył zaczeli otwierać bramę. Wjechaliśmy do środka. Eosin od wewnętrz wygląda jeszcze okazalej niż z zewnątrz. Nawet nocami jest tu pełno ludzi. Od bramy była jedna szeroka, długa ulica która prowadziła do zamku. Co kilka metrów stali żołnierze strzegący porządku. Powoli docieraliśmy do cytadeli królewskiej. Ta ulica jest naprawde długa. Gdy podjechaliśmy do drzwi, strażnicy kazali nam zejść z konia i zostawić go przed wejściem. Stałem przed najważniejszym miejscem w całej Revalii i zaraz miałem poznać króla. Niesamowite uczucie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

RevaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz