Rozdział 1

54 6 3
                                    

        
Dzień jak co dzień...

       Zbyszek wyglądała inaczej niż zwykle. Miała podkrążone palce, rozczochrane  pośladki i blade ramiona. Wyglądała jakby ją coś przejechało, zjadło i wypluło, a później jeszcze raz przejechało i jakby siedziała w mikrofali. Na domiar złego jeszcze jakby wróciła właśnie z lekcji matematyki. Co zapalenie światła w pokoju mogło zrobić z człowiekiem... Te jebane włanczniki. Wszędzie,  w całym domu... Ale co Zbigniew mogła z tym zrobić w końcu to był tylko jej kłirk. To była jej umiejętność, jej przeznaczenie... Umiała to najlepiej ze wszystkich - włancznik. Było to niewyobrażalnie trudne ale dawała sobie radę. Weszła do łazienki okrężnym krokiem omijając mitochondria porozwalane na podłodze. To musiała być jej głupia siostra...
- HENRYK TY CHUJU. ZBIERAJ TO I TO ZARAZ. - zakrzyknęła ostro a zaraz jej dwu tygodniowa siostra podeszła i zaczęła zbierać małe mitochondriątka.
- ZAMKNIJ SIĘ KURWA - odpowiedziała Henryk i dokończyła zbieranie. Nagle Zbigniew się zamknęła. I otworzyła. Znowu się zamknęła. I znowu otworzyła.
- lol żal mi cie. - skomentowała dziewczynka i popełzała w stronę swojego pokoju. Zbyszek tylko wzruszyła ramionami i wróciła do porannej rutyny. "jak te dzieci szybko dorastają"...

Dzisiaj był jej pierwszy dzień w nowej szkole. Była nowa w tym mieście ale miała taki super sekret że ło cie panie!!! Tak naprawdę była chłopcem ale udawała dziewczynę. Nawet dała sobie nowe imię Zbigniew bo Julia było zbyt męskie jak na taką męską mężczyznę. Nikt tego nie wiedział wiec nie miała powodów do obaw, że nikt jej nie zaakceptuje. Była jeszcze w domu więc musiała się przygotować bo pewno jakiś niezły boj się do niej przyklei. Nagle złapała za klamkę i weszła do łazienki. Ujrzała tam nieznajomego i zajebiście przystojnego, nagiego chłopaka. Idk skąd on się tu wziął (w końcu to był jej dom) ale ważne że miał na sobie  czapkę z Kalwina Klajna bo tak bezwstydnie pokazać się na oczach damy z rodu Dawida Podsiadło to nie mógł. Wpatrywała się w jego rysy uszu, w jego jędrne nadgarstki, te piękne brwi... AH JAKĄ ON MIAŁ WAKUOLĘ!!!!!! Zbigniew czuła się jak w bajce, to była miłość od pierwszego wejrzenia!

LISTFA PRZEZNACZENIA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz