1. Cześć kotek.

13 2 0
                                    

Trzy lata wcześniej...

W mojej głowie rozbrzmiał odgłos budzika. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar, chwilę po siódmej. Czas wstać. Podnoszę się do pozycji pionowej i opuszczam nogi poza łóżko. Stawiam moje bose stopy na podłodze,ale wtedy przechodzi mnie dreszcz, spowodowany zetknięciem z chłodnym drewnem. Szybko cofam nogi z powrotem na łóżko, jednak zaraz znowu je opuszczam tym razem przygotowana na spotkanie z podłoga. Rozprostowuje wszystkie kości, które zastały się po paru godzinach snu. Ruszam w stronę łazienki, otwieram drzwi i staje przed lustrem. Spoglądam na moją twarz, podoba mi się jak wyglądam. Lubię moje oczy i włosy. Oczy są naturalnie pięknego koloru, natomiast włosy w kolorze ognistych płomieni pięknie się kręcą, przez co nie muszę poświęcać im wiele czasu. W oczach widzę iskierki podekscytowania, w końcu dzisiaj mój wielki dzień, idę do liceum.

-Musisz zrobić dobre wrażenie- mówię sama do siebie. Podekscytowanie zmniejsza strach, mimo to czuje jak wywraca moje wnętrzności do góry nogami. Nakładam lekki makijaż, polegający głównie na nałożeniu lekkiego podkładu i wytuszowaniu rzęs, mam naturalnie gęste i ładnie wypełnione brwi, więc zostawiam je takimi jakimi są. Wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę szafy. Zdejmuję bluzkę i spodenki służące mi jako piżama, następnie zakładam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Wyglądam dziewczęco i elegancko, idealnie na początek roku. Pod sukienkę nie zakładam rajstop, w Wirginii pogoda we wrześniu wciąż jest całkiem ładna i wiem, że nie będzie mi zimno. Zabieram plecak z krzesła stojącego przy biurku i wychodzę z pokoju. Schodzę po schodach, a z dołu dobiegają mnie rozmowy moich rodziców. Bardzo ich kocham, więc gdy tylko ich zauważam to podchodzę do nich i mocno ich przytulam.

-Cześć - mówię, równocześnie siadając przy stole, gdzie czeka już na mnie śniadanie. Uwielbiam naleśniki z owocami, a mama o tym wie dlatego robi mi je bardzo często.

-Cześć kochanie, jak się dzisiaj czujesz- pyta mama, a tata także spogląda na mnie znad gazety. Mój tata rzadko się odzywa, ale zdaje sobie sprawę z tego, że kiedy przychodzi co do czego to można na niego liczyć i nie siedzi z założonymi rękami.

-Bardzo dobrze, jestem tak strasznie podekscytowana i nie mogę się już doczekać, Tato możesz mnie odwieźć? - Wiem, że mi nie odmówi, mogłabym jeździć autobusem, ale nie lubię tego przepychu jaki w nich panuje, a jemu nie robi to żadnej róznicy.

- Tak, o której musimy wyjechać?- spoglądam na zegar wiszący na ścianie za plecami taty.

- Najlepiej zaraz, możesz już podjechać autem a ja zaraz wyjdę.- kończę moje naleśniki, a tata wychodzi, żeby podjechać samochodem. Idę do szafki i zabieram z niej moje białe trampki i jeansową kurtkę. Wychodzę z domu i wsiadam do samochodu taty. Droga mija nam w przyjemnej ciszy. Na parkingu przy szkole stoi bardzo dużo samochodów, więc tata wysadza mnie kawałek przed nią. Przed wejściem do budynku stoi równie wiele uczniów z różnych klas, zauważam mojego brata. Postanawiam podejść do niego i grupki z która stał. Jacob był już w ostatniej klasie, tak jak jego koledzy, ale dziewczyny które tam stały prawdopodobnie były młodsze.

- Cześć Jake- podeszłam do brata i mocno go przytuliłam, chłopak oddał uścisk, a potem mnie przedstawił.- Słuchajcie, to jest Yvette, moja siostra, od tego roku będzie chodzić z nami do szkoły. - rozejrzałam się bo grupie składającej się z trzech chłopaków i czterech dziewczyn, razem ze mną i moim bratem było nas dziesięciu. - Tara czy mogłabyś zaprowadzić Yv do sekretariatu, żeby odebrała plan? - Zapytał, dziewczyna ochoczo kiwnęła głowa i złapała mnie za rękę prowadząc w głąb szkoły. Kiedy odchodzę czuję na sobie czyjeś natarczywe spojrzenie, jednak nie odwracam się żeby spojrzeć do kogo należy. Tara zaprowadza mnie pod sekretariat, ale nie zostaje ze mną, mówi tylko, że musi coś załatwić i zaraz odchodzi. Podekscytowanie, które wcześniej zakrywało inne uczucia właśnie ustąpiło i teraz zastąpił je strach. Zawsze bałam się rozmawiać z ludźmi, może brzmi to głupio, ale bardzo mnie to stresowało. Zapukałam w drzwi, doczekałam chwile i nacisnęłam na klamkę. Powoli otwierałam drzwi, jednocześnie wchodząc do środka.

Szczęście nie było dla nas.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz