R.4

998 31 11
                                    

Wszyscy siedzieli w pokoju Carlosa i Jay'a. Nie wiem z kąd oni wytrzasneli alkohol, ale nie powiem: było zabawnie. Chłopaki udawali zwierzęta. Jay był lwem i wybrał sobie mnie na swoją zwierzynę. Uciekałam przed nim po całym pokoju, aż w końcu potknęłam się o zgonującego już Carlosa. Jay nie wyrobił i upadł na mnie całym swoim cielskiem.
- Jay złaź ze mnie ty krowo. Ciężki jesteś. - Ubawiłam się jak nigdy.
- Nie, tu mi jest wygodnie! - No i zasnął. Ja z całego towarzystwa byłam najbardziej trzeźwa. Dziewczyny od godziny już leżały pod stołem, a ja zasnęłam przygnieciona cielskiem Jay'a. A Carlos leżał gdzieś tam na drugim końcu pokoju. Dobra to znaczy że dzisiejszą noc spędzam tutaj. Z Jay'em przytulonym do cycków.

Co za cholera budzi mnie o tak wczesnej porze. Obudził mnie delikatny ruch i ucisk na klatce piersiowej. Podniosłam najpierw prawą powiekę. Kurwa jebane słońce poraziło mnie. Podniosłam lewą powiekę. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do panującej w pokoju jasności, próbowałam się podnieść z marnym skutkiem. Popatrzyłam w dół. Zastałam tam spokojnie śpiącego Jay'a. Nie to, że mi się wczoraj film urwał czy coś, ale zapomniałam, że tu zasnęłam.

- Jay kurwo złaź ze mnie! - krzyknęłam chłopakowi do ucha, a ten nic. - Mała kanalio pobudka! - Daremny mój trud obudzenia go. Postanowiłam przystąpić do bardziej radykalnych środków. Podniosłam się na łokciach na tyle, ile śpiący chłopak mi pozwolił nachyliłam mu się do ucha i zmysłowym głosem wyszeptałam. - Jay kochanie wstawaj. - Uchylił powieki, a kiedy zobaczył mój wredny uśmiech zerwał się do siadu czego szybko pożałował.
- Matko jak mi czacha pęka. Co tu się działo? - złapał się za wymienioną część ciała.
- O wiele za dużo. - Uśmiechnęłam się chyba poraz pierwszy od kiedy pamiętam. - Nie wygodną macie podłoge. Ide się ogarnąć. Powodzenia dzisiaj na lekcjach.

Pożegnałam się z jeszcze nie kontaktującym chłopakiem. Po drodze popatrzyłam jeszcze na zegarek. Okazało się, że jest już po 11, a za godzine mam wychowanie fizyczne. Wychodząc z pokoju chłopaków natknęłam się na Diego. Jakie było jego zdziwienie kiedy mnie zobaczył w drzwiach do których miał zapukać nawet już podniusł ręke.

- Jay macie chyba gościa! - Krzykneęłam i chichocząc ruszyłam biegiem do pokoju.

W pokoju ogarnęłam szybko strój na w-f.

W pokoju ogarnęłam szybko strój na w-f

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy spiełam w wysokiego kucyka. No i zajebiście. Mój ukochany telefon został u chłopaków. W skrzydle męskiego akademika napotkałam wiele zdziwionych spojrzeń przez to, że się tak aktywnie rozglądałam napotkałam na coś twardego. Odbiłam się od tego i zaliczyłam glebe. Tym czymś okazał się jeden z właścicieli pokoju, do którego zmierzałam.

- Jay! Dobrze, że cię widze. Zostawiłam u was telefon. - Lekko speszony popatrzył na mój odkryty brzuch i podał mi ręke, aby pomoc mi wstać. Trzymał moją dłoń troche dłużej niż powinien. - Taaa... To możesz pójść po niego.
- O..o...oczywiście. - Jeszcze bardziej speszony puścił moją dłoń. Zawrócił i poszedł do swojego pokoju po moją własność. Nie musiałam długo czekać. Jay po niecałych 5 minutach pojawił się obok mnie z moim czarnym smartphonem.
- Dziękuje Jay. - Z rodości aż pocałowałam go w policzek i pobiegłam na boisko przed szkołą na lekcje.

Queen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz