Szłaś po ciemku i dodatkowo mżyło, byłaś już lekko przemoczona. Myślałaś, że Rapi cię pociągnął do tyłu, jednak jakie było twoje zaskoczenie, gdy okazał się to kompletnie obcy Ci mężczyzna i zarządzał pieniędzy. Jednak ty ich nie miałaś, mężczyzna Ci nie wierzył. Więc szarpał tobą, a ty krzyczałaś o pomoc. Ktoś usłyszał twoje krzyki i była to starsza pani, mężczyzna przestraszony uderzył Cię w brzuch. Złapałaś się za niego i zgięta upadłaś na kolana. Kobieta podbiegła do ciebie.
- Matko kochana! Ty krwawisz! Spokojnie dziecko zaraz wezwę pomoc i masz.- dała Ci swoją apaszkę.- Dociskaj do rany tyle ile umiesz.- tak zrobiłaś, leżałaś na mokrym chodniku i czekałaś na zbawienie, które pojawiło się. Szkoda tylko, że zaczęłaś tracić przytomność mając przed oczami mroczki.
a/n, pewnie myślałaś, że będzie wypadek samochodowy lub Rapi ją znajdzie. Lubię ostatnio pisać dramaty z lekkim smutem.
Zapraszam was również na opowiadanie nie k-popowe, pt: "Kwitnąca Wiśnia". Są bohaterowie, będzie to short story.