Leżałam między jego nogami, bawiąc się jego palcami. Swoją drogą, jego dłonie były całkiem duże. Zachichotałam cicho na myśl jego dużych dłoni, dużych...
-Czy kiedykolwiek chciałes polecieć w kosmos?- zapytałam. Gwiazdy nad nami świeciły i wydawały się ładniejsze niż są zazwyczaj.
-Ta- powiedział cicho- Chciałabyś tam polecieć?
Spojrzałam w górę na niebo, znowy ciesząc się widokiem. -Nah, podoba mi się tutaj, na dole.
Uniósł brwi wyraźnie zmieszany. -Czemu? Myślałem, że ty..- przerwałam mu.
-Lubię być tutaj z tobą. Lubię takie momenty- Uśmiechnęłam się- Jestem pewna, że nie moglibyśmy tego robić gdybyśmy byli tam na górze. - podniosłam dłoń wskazując na ciemne niebo.
Kochałam uczucie jego obok mnie i jego, po prostu jego. Oczywiście, mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale kochaliśmy się. Żadna relacja nie jest prawdziwa jeśli nie ma w niej kłotni.
Poczułam jego palce na mojej brodzie, uniósł moją twarz abym na niego spojrzała.
-Prawdopodbnie masz rację, ale mógłbym zrobić to- powiedział, pochylając się nade mną. Poczułam jego usta na moich. Jego język zapytał o pozwolenie, dałam mu ją. Nasze języki grały ze sobą przed dłuższą chwilę, dopóki on nie przerwał. Spojrzałam na niego rozczarowana.
-Czemu przerwałeś?- zapytałam, chcąc aby pocałunek przerodził się w coś więcej niż zwykły pocałunek.
-Ponieważ chciałem zobaczyć twoją minę- odpowiedział z małym słodkim usmiechem.- Cóż, teraz chodżmy do domu i dokończmy ten pocałunek- puścił mi oczko.
Zaśmiałam się i wstałam z ziemi. Cmoknęłam go w usta zanim Harry złączył nasze palce.
Był moją Wegą, a ja jego Lutnią.