Rozdział 2

55 3 3
                                    

Wiesz, lubię wieczory
Lubię się schować na jakiś czas
I jakoś tak, nienaturalnie
Trochę przesadnie, pobyć sam
Wejść na drzewo i patrzeć w niebo
Tak zwyczajnie, tylko że
Tutaj też wiem kolejny raz
Nie mam szans być kim chcę   

Myslovitz - Długość dźwięku samotności 

***

Krzysztof's POV

Bycie świeżakiem wcale nie jest łatwe. Na dodatek bycie nieszczęśliwie zakochanym świeżakiem jest męką. Wczoraj zaprosiłem Basię na wspólną podróż do Lidla. Jednak - ta odmówiła - było to dla mnie wielkim ciosem w serce (o ile świeżaki mają serca). Postanowiłem nie nalegać. Pomysł był ryzykowny, ale byłem pewny, że się zgodzi. Zawsze się zgadzała. No cóż, z Basią jest jak z rosyjską ruletką - albo wygrasz dom, albo przegrasz... życie?

Wspominałem już czego nie lubię najbardziej na świecie? Nie? No to warto wspomnieć, że rzeczą, której nienawidzę nad życie jest Antek. Tak, rzeczą. Nie uważam go za nim bardziej wartościowego. Dwa lata temu zostałem skinem i zacząłem walczyć z takimi jak on. Odkąd pojawił się w Biedronce, zaczął przysparzać kłopotów mi, a także innym świeżakom. Znany jest ze swojego (ponoć) dobrego serca. Ja tam nie wiem, nie lubię pedałów. Jestem tolerancyjny jak mogę, ale gdy go widzę, cała moja treść żołądka ma ochotę stamtąd uciec.

Wstałem rano, bardzo wcześnie rano. Za oknem ujrzałem śnieg. Tak właśnie, ŚNIEG! Na pytanie; śnieg w Biedronce?! Odpowiem: To chyba mąka, ale w sumie nie jestem pewien. Od razu przetarłem oczy, po czym spojrzałem w lustro.

-Czy ten przystojniak to aby na pewno ja? - wyprężyłem muskuły niczym Mariusz "Pudzian" Pudzianowski i zrobiłem dziubek mniej więcej taki jaki robią amerykańskie "gwiazdy".

Nagle usłyszałem płukanie do drzwi. Ale któż to mógłby być? Czyżby moja ukochana? Basia? Chwiejlnym niczym biało - czerwona chorągiew powiewana arktycznym powietrzem krokiem skierowałem się do drzwi.

-Kto tam? - wycedziłem - Jeżeli komornik to mnie nie ma.

-To ja, wpuść mnie, parówo.

-Wszyscy tak mówią, a potem jeb i pół asortymentu z domu wyniesione. Raz już się dałem na to nabrać! Potem przez pięć miesięcy zamiast na telewizorze oglądałem "Trudne Sprawy" na kartonie z narysowanym ekranem! - wycedziłem na jednym wdechu.

-O czym ty prawisz, frajerze? - głos wydawał się nie tracić impetu - To ja, Basia. Nie mam zamiaru wynosić nic z twojej obskórnej rudery.

Basia! Moja miłość mnie odwiedziła! To na pewno świadczy o tym, że mnie kocha. Muszę jeszcze jakoś rozplanować jak doszczętnie podbić jej zimne niczym rozjechany pies na asfalcie przez ciężarówkę przewożącą mleko serce.

-Czego chciałaś, ukochana Basiu? - Na moje słowa wywróciła oczami.

-No wiesz, mieliśmy do Lidla iść.

-Ale, że teraz?

-Nie, wczoraj - Kiedy przez dłuższą chwilę myślałem nad sensem jej słów, ta postanowiła mi je wytłumaczyć - Tak się tylko mówi, przecież. Boże, Krzysztof, ogarnij się, bo aż żal dupę ściska. Ta twoja głupota jest zaraźliwa?

-Do Lidla powiadasz - Nagle cały nasz plan stał się dla nas jasny. - Lidl nie jest przyjaznym miejscem.

-Ja wiem, ale mieliśmy tam iść! - tupnęła odnóżem.

-Kiedy?

-Teraz. - stwierdziła i szarpnęła mnie za nadgarstek, wyciągając przy tym z domu.

Czy to już miłość?

-Musimy jeszcze po kogoś wstąpić.

Jakie wielkie było moje zdziwienie, kiedy przed nami stanął wielki, napakowany sterydami Brokuł. Na swoich plecach miał wielki plecak turystyczny. W przeciwieństwie do mnie - był przygotowany.

-Fajny plecak. - burknąłem nieśmiało na powitanie.

-Basia, kochanie - przytulił borowkę - A to kto? Tragaż? - zapytał, podając mi swój plecak.

-Właściwie to...

-Tak! - dokończyła za mnie Basia - No wiesz, wynajęłam go do dźwigania plecaków.

Wiecie jak się kończy podróż z Brokułem? Okropnie. W skrócie, zostałem przytrzaśnięty elektrycznymi drzwiami w Lidlu. Było to bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo bolesne doświadczenie. W pewnym momencie myślałem, że zostanie po mnie tylko biała plama, ale na szczęście przeżyłem te starcie! Po pięciu godzinach błądzenia przy kasach sklepowych stwierdziłem, że Bartek nie umie prowadzić. Od samego początku go nie polubiłem. Kiedy postanowiłem przejąć prowadzenie oczywiście mnie okrzyczeli i kazali "spływać".

-O cholera!

-Jesteśmy zgubieni!

Nie wiedziałem o co im chodzi, dopóki nie spojrzałem przed siebie.

****Jo, drugi rozdział :3 Krótki trochę i długo wyczekiwany, ale jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

****
Jo, drugi rozdział :3 Krótki trochę i długo wyczekiwany, ale jest. Oceniajcie! :D

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Me Like You Do || ŚwieżakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz