Bultaoreune

9 1 0
                                    

Tego dnia, 2 kwietnia, pogoda była niesamowicie piękna. Po całym dniu pracy, zmęczony Hobal wrócił do domu by nareszcie się zrelaksować i zapomnieć o przytłaczających obowiazkach. Zaraz po przyjściu zrzucił niewygodne ubrania i chwycił butelkę dojebanego soju, opróżniając niemal ćwierć jej objetości na raz. Już po parunastu minutach poczuł cudowne wyciszenie i spokój wchodzący w jego krew jak spożyte promile. Zastanawiał się ja powinien dalej potoczyć się ten dzień? Rozmyślania te zajeły mu mniej więcej tyle ile szybkie najebanie się. Postanowił obejrzeć od dawna polecany mu film, gdzie dwójka głownych bohaterów napotyka w życiu niezwykła miłość. Pomimo, żę nie lubiał romansów, a raczej wolał filmy w których brak fabuły hiho, seans wciągnął go niezwykle szybko, nawet szybciej niż opróżnił kolejną ćwiartke soju. Tak kurwesko wstawiony oglądał nadal, jednak w połowie film znudził go niezmiernie, więc nie pierdoląc się w tańcu po prostu go wyłaczył i już planował jak napluje w twarz osobie, która go poleciła. Hoesoek nie lubił pierdolenia się w tańcu, ale kochał pierdolenie się i taniec. 

Postanowił jako nastepną rozrywke dziś wybrać taniec, bo niestety nie miał z kim się dziś pierdolić. Nie zrozumcie tego - taniec bawił go tak samo jak ruchańsko. Pozwalał mu o wszystkim zapomnieć i powspominać stare czasy, gdy wraz z przyjaciółmi był jeszcze w zespole.

W zespole...

Wspomnienia bardzo bolały, ale wiedział, że przypomnienie sobie którejś ze starych choreografii na pewno odgoni smut ne myśli. Zdecydował się zacząć od "Boy meets evil", jako utworu otwierającego Wings. Nie zajęło mu to dużo czasu - już po krótkiej chwili czuł jak bez wiekszego problemu przychodzi mu układ. Nawet pomimo stopnia najebania wyglądał o wiele lepiej niż dziewczyny coverujace na BTS a.r.m.y. Poland. W dzikich przewrotach pomimo niezdarności wywołanej kurwa połąwą butelki soju, było widać grację i pasję z jaką wykonywał następne kroki. Utwór zakonczył się, jednak Hoeseok nie miał dość. Tańczył kojene układy, które szły mu coraz gorzej przez soju szumiące w jego głowie. Po "Lie" padł na kanapę by odpocząć. Jego humor nadał nie był w najlepszym stanie, więc zastanawiał się co dalej może z tym zrobić.

No tak, przecież ma jeszcze mały zapas go green schowany w kuchni. Niepewnym krokim wstał i powlókł się tam by zdobyć najlepszego kurwa baciora w jego dotychczasowym życiu. Najebany stwierdził, że do it for meme i wziął bacika do ust, a potem schylił się do kuchenki gazewej żeby go odpalić. Tym razem mu się udało, był nawet na tyle trzeźwy by ogarnąć, że to był słaby pomysł. Jeszcze coś by się zapaliło w domu, a wszyscy wiemy, że to nieporządane zjawisko.

Skierował się do salonu, by w tym zjaranym moodzie odtańczyć "Go Go". Z jointem w ustach bawił się zajebiście, tak dobrze, że układ tańczył pięciokrotnie. Zagubiony w zabawie i upojeniu dopiero po dłuższej chwili poczuł dziwny zapach dochodzący z kuchni... To nie mogło być to co w pierwszej chwili pomyślał. 

Kurwaaas

Coś tam płonie.

Zataczając się z butelką prawie pustego soju pobiegł do kuchni abi jak najszybciej ugasić pożar. W jedej chwili zrozumiał, że teraz już niewiele z tym zrobi. Wybiegł z kuchni by zadzwonić po straż pożarną nim będzie za późno. Biegnąc do salonu potknął się i rozlał resztę alkoholu, który w ułamek sekundy utworzył ognisty wąż ciagnący się od kuchni do drzwi wyjściowych, tym samym odgradzając drogę ucieczki. Półprzytomny zamknął się w salonie i zadzwonił pomyłkowo pod 997.

- Dzień dobry. - odezwał się głos w słuchawce. - Tu Bagiety, w czym możemy pomóc?

- Kurwa nie tuuu REEEEEEEEE - odkrzyknał Hobol.

Ponownie wykręcił numer, tym razem właściwy.

- Dzień dobry, dodzwonił się Pan pod numer Ognistych Bagiet. Jak możemy pomóc?

- Kurwa słuchajcie, jest sprawa. - zaczął. - leżę na balkonie 20. pietra po najlepszym baciorze w moim życiu zjarany jak chuj i płonie mi kuchnia, zróbcie coś z tym pls.

- Proszę oddychac. Oddycha pan? - odezwał się niezwykle seksowny głos w słuchwce. - Proszę nam podać swój adres.

- eyyyyyyyyy słuchajcie chłopaki no nie wiem, nie mogę podawać adresu nieznajomym...

- Popierdoliło pana? - niski, głegoki głos ponownie zabrzmiał w słuchwace.

- Tak jak papież powiedział, ja nie wiem. Jak coś to mieszkam na 20. piętrze. - trzeźwa część Hoseoka starała się współpracować, jednak pijana część nie dawała za wygraną - Prosze Pana, zapraszam serdecznie, mam cały pokój zabaw hmmm hihioo. Przyjedzie Pan? Proszęęę, jestem taaaaki samotny i kuchnia mi płonie...

- Proszę mnie posłuchać... - głos mu drżał, poczuł coś czego nie czuł od lat. Jego strażackie spodnie nagle stały się potwornie ciasne. - Już jadę. 

- Mmmmm dziekuję - Hoeseok prawie zgonował, ale głos strażaka nico go rozbudził.

Hobol odłożył słuchawkę i posłusznie zaczekał na pomoc. Nie musiał długo czekać - zjawili się dziesieć minut po telefonie na 20. piętrze. Usłyszał potężny dźwięk strażaków wbijających do jego domu i gaszacych ogień. Starżak o głosie głębokim jak ocean skierował się na balkon aby odratować sponiewieranego Hobola. Akcja gaśnicza, ku zdziwieniu bohatera zakończyła się niewykle szybko.  Strażacy opuścili mieszkanie, jednak jeden został na balkonie. 

- Jest pan tak zjarany, że dzwonił pan na straż z czymś tak niegroźnym. Wiesz jakie to nieodpowiedzialne? Wydaje mi się, że powinienem z Tobą trochę zostać, możesz mówić mi po imieniu, Taehyung. - karcący głos Tae strażaka niezwykle pobudzał Hoeseoka.

- Przepraszam bardzo, naprawdę nie chciałem się aż tak u[ić, to przez przypadek tak wyszło, naprawdę, jestem taki samotny i zestresownay. - zaczął żalić się Hobi.

- Już wszystko w porządku, rozumiem. - Tae postąpił krok dalej. - Teraz jedyną gorącą rzeczą w tym mieszkaniu jest twoja extra t h i c c dupa. 

Tae bez pytania, w jednej chwili otworzył drzwi i zaciągnał Hobola do salonu. Hobol nawet nie próbował protestować, nawet zaczął sam się rozbierać. Taehyung zrzucił mundur, odsłaniając swoje cudownie umięśnione thighsy oraz massive junk. Hobi rozpływał się już na sam widok.

- Tae... - głos mu drżał. - Fucc me jak nigdy wcześniej nie fuccowałeś.

- Odkąd usłyszałęm twój seksownie pijany głos w słuchawce, wiedziałem, że tak właśnie zrobię.

Taehyung zdarł z Hoesucca ostatnie części garderoby i niezwykle szybko zaaklikował mu swój junk w dupę. Hobi wydał cichy, ledwie słyszalny jęk, jednak Tae go usłyszał.

 - O tak, Tae cię wyrucha jak mnet cię nie wyruchał!

- Yes TaeTae, zrób ze mnie małą szmaciurkę zrogowaciałą niedźwiedzicę co sie kurwi pod mostem za wojaka i siada kurwa na butelce od vanishaaaaahhh - krzyczał Hobi.

- A żebyś kurwa wiedział, że tak będzieee - krzyczał coraz głośniej.

Potem dało się słyszeć coraz dziksze jęki i krzyki.

- Hoesucc dochodzę- oznajmił Tae.

- Co? Gdzie idziesz? co - Hobiasz był zdezorientowany i spanikowany.

- Kurwiu miałem na myśli, że zaraz zrobię ci tu najwiekszy nut november jaki widziała twoja dupa baraanie - Tae był ledwie w stanie mówić.

- Aok. - Hobi nie był w stanie już zupełnie nic powiedzieć przez zalewający go nut Tae.

Krzyki były niezwykle donośne, jednak skończyły się bardzo szybkko. Tae zabrał swój junk z anuska Hoesucca, ubrał spowrotem mundur, a przed wyjściem szepnał do ucha Hobiasza: 

- Mam nadzieje, że twoje mieszkanie będzie stało w płomieniach częściej ;)))))

Wyszedł pozostawiając wyruchanego Hobiasza w samotności, jednak ponownie cieszącego się z życia.

Koniec. 



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 22, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

BultaoreuneWhere stories live. Discover now