Prolog

451 62 27
                                    

Odgłos kroków słychać z oddali. Ktoś się spieszy. Wąska ścieżka prowadzi w głąb gęstego lasu. Leży na niej błoto, w którym podróżujący się zapada. Pada deszcz. Krople uderzają o ziemię. Określilibyście te warunki meteorologiczne jako pogodę pod psem i taka w istocie jest. Drzewa rzucają na drogę długie i niepokojące cienie. Istota podnosi kołnierz kurtki i trze dłońmi o materiał, by się rozgrzać. Unosi głowę i patrzy w ciemne niebo. Kręci głową z dezaprobatą i rozgląda się. Za każdą rośliną widzi postać, drży i porusza się coraz szybciej.

- Że też mi przyszło do głowy wyściubiać nos z domu w tę okropną pogodę. - Wyjmuje z kieszeni zegarek i przygląda mu się. - Jeszcze ten stary grat się popsuł! Nawet nie wiem, czy jestem spóźniony! Od kilku dni pokazuje ten sam dzień! Doprawdy, co za czasy.

Po wypowiedzianych słowach truchleje i zatrzymuje się. Patrzy w prawo, w lewo i wzdycha z ulgą. Rusza i uderza łapą w czoło.

- Co mi przyszło na stare lata, nawet cienia się boję. Pewnie jestem spóźniony!

- Warto bać się cienia, bo nie wiadomo, co skrywa. I tak, króliku, jesteś spóźniony.

- Cheshire! - Królik dotyka łapą klatki piersiowej i zatrzymuje się. - Przestraszyłeś mnie!

Na drzewie pojawia się kot. Jego spiczaste uczy poruszają raz w przód, raz w tył. Lustruje przybysza pozbawionym wyrazu spojrzeniem. Nie uśmiecha się, nie wydaje się być radosny, nie śmieje się. Jego ogon owija cienką gałąź, a łapy są lekko podgięte. Biały Królik patrzy na niego ze zdziwieniem i serdecznością, charakterystyczną dla jego osoby. Poprawia czerwony płaszcz w czarną kratę i postukuje łapą o grunt.

- Może dobrze, że się przestraszyłeś? Doskonale wiesz, że tu nie jest bezpiecznie, a ty podjąłeś ryzyko i wyruszyłeś w tę pogodę pod kotem.

- Pod psem.

- Dlaczego pod psem? Skoro pod psem pada, to i pod kotem musi padać. Teraz jesteś pode mną i też pada, a psem z pewnością nie jestem.

- Cheshire, niech będzie pod kotem. Pogoda pod kotem. Boję się trochę, tu nigdy nie było bezpiecznie. Ale ty nie wzbudzasz we mnie lęku, zawsze byłeś neutralny. - Widząc pazury, które wysuwają się ze zgrzytem, dodaje nerwowo: - Spieszę się. Jestem spóźniony. Na moje uszy i wąsy, moja biedna głowa! Kocie, dokąd mam iść?

- A gdzie dotrzeć pragniesz? Wszystkie drogi prowadzą dokądś, mogę wskazać ci wszystkie, ale tego chyba nie pragniesz.

- Nie, nie, w zupełności nie. - Królik cofa się o krok i rozgląda się ze zdenerwowaniem. - Idę do wieży.

- Czy naprawdę dotrzeć tam zdołasz przed trzecią?

- To nieistotne. I tak jestem spóźniony, o Boże, moja biedna głowa. Pokaż mi tę drogę.

- Tu nic nie jest za darmo, co mi dasz za wskazówkę?

- Kocie! Spieszę się, a droga jeszcze daleka. Nie czas teraz na dobijanie targu, zapłacę innym razem, tak, innym razem.

- Droga zawiła, nie tak łatwo dotrzeć, a jedynie Cheshire ten sekret powierzono.

- Mam mapę! - Królik przeszukuje kieszenie i po chwili wyjmuje zwitek papieru. - Widzisz? Pokaż mi tylko czy w lewo, czy w prawo, bo tu malunek jest niewyraźny, jakby nabazgrany na prędce...

- Mapy kłamią. Jedynie ja znam drogę.

- Spieszę się...

- Czym prędzej targu dokonasz, tym prędzej przejdziesz.

- Kiedyś się uśmiechałeś, to było miłe. - Królik wyjmuje zegarek z kieszeni. - Dobrze, tylko to dać ci mogę.

Kot kiwa łbem z aprobatą i wyciąga łapy do przodu. Królik rzuca przedmiotem. Istota łapie go ze zwinnością i zaczyna obracać. Przekrzywia łeb i ogląda z uwagą popsute wskazówki.

Odwrócone roleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz