2.

875 60 45
                                    


Sześć minut po dziewiętnastej.
Tyle wystarczyło, aby dom został sporo przeludniony.

Widziałem kilka osób z mojej klasy, jednak na tym się skończyło. Większość towarzystwa była starsza ode mnie, może kilku nawet od Gumball'a.

Szczerze mówiąc, nie czułem się zbyt pewnie w takim towarzystwie. Chłopcy byli przystojni, podchodzili do dziewcząt, czarując je swoim seksownym wzrokiem i prawdopodobnie jakąś słodką gadką.

- Jeśli ktoś będzie chciał się bzykać, zapraszam do pokoju na końcu korytarza na górze! - Ogłosił Gumball, pewnie zmęczony już pytaniami na temat seksu. Goście zaśmiali się z jego słów. Ja jednak nie widziałem w tym nic zabawnego.

Czując dym od papierosów, sam miałem ochotę zapalić. Zrobiłem tak, podchodząc do gospodarza.

- No i?
- W sensie?
- Nie masz żadnego planu na imprezę?
- Nie? Po co?
- W takim razie co będziemy robić?
- Geez, Darwin wyluzuj. Samo się jakoś potoczy. - Po naszej krótkiej wymianie zdań, chłopak zabrał mojego papierosa i odszedł w głąb rozkręcającego się tłumu.

Z ciężkim westchnięciem zacząłem się rozglądać po ludziach, szukając kogoś odpowiedniego do rozmowy. Jak dotąd, zdążyłem zauważyć jedynie cztery znajome mi osoby, z czego były to Joe, Ocho, Leslie i Carmen. Oni jednak nie interesowały mnie zbytnio, dlatego też olałem ich.

   Wyjąłem kolejnego papierosa i oparłem się o ścianę, zaciągając się nieprzyjemnym dymem. Przymknąłem na chwilę oczy, jednak kiedy je znów otworzyłem, zauważyłem wysoka postać, opierająca sie o ścianę tuż za mna.

Kto to taki? Sam chciałbym wiedzieć. Wysoki chłopak spokojnym ruchem sięgnął ręką do mojej twarzy. Obserwowałem każdy jego ruch.
Zabrał mi papierosa i sam się nim zaciągnął. Kolejny. Jakby nie miał pieniędzy na swoje!
Dlaczego myślałem ze mnie pogłaszcze, odgarnie moje włosy, albo coś w tym stylu?

- Wiesz, uważam, że dzieci nie powinny palić papierosów. - Usłyszałem ledwie przez głośną muzykę.

- Oddaj to. - Powiedziałem zimnym tonem, patrząc na niego wrogo. Ten nagle zbliżył swoją twarz do mojej, co nie powiem, było dziwne, może nawet trochę zawstydzające.

Idź sobie. Zgubił się Pan?

- Przepraszam, bo nie usłyszałem?

   Teraz, jak był bliżej mogłem się przyjrzeć jego twarzy. Była trochę przydługa, miał trochę duży nos, delikatne kości policzkowe i cienkie usta. Jego czarne, kręcone włosy przerzucone były na prawą stronę twarzy, przez co nie mogłem zobaczyć drugiego oka. Z twarzy bardzo przypominał mi jedenastego Doctora Who.

- Masz mi oddać tego papierosa, jednego już mi zabrali, kolejnego nie stracę! - Krzyczałem zawzięcie na niego, ale kiedy jego dłonie wylądowały na moich biodrach, uspokoiłem się. Tymczasowo. Już miał coś powiedzieć, jednak ja straciłem swoją cierpliwość do niego. Za to pojawił się gniew. Nie, to złe określenie. Pojawiło się wkurwienie, nie do opanowania.
Dupek szybko dostał z pięści w twarz, dzięki czemu odskoczył ode mnie.

Całe szczęście ludzie nie zwrócili na to uwagi, bo jak mniemam, to zaczęliby krzyczeć coś w stylu „bójka! bójka! bójka!" lub „dawaj, dobij go!" i inne takie.

Obserwowałem jak chłopak spuszcza głowę w dół, zakrywając dłonią nos i usta. Z początku byłem z siebie dumny. Kucnąłem, aby podnieść swojego papierosa, ale kiedy spojrzałem w górę, zauważyłem, że z pomiędzy jego chudych palców spływa krew.

Kurwa kurwa kurwa kurwa kurwa kurwa..

- Tak bardzo Cię przepraszam! Nie miałem tego na celu..

They're so in love |Gumwin Part 2| wolno pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz