Rozdział1- Czarodziejski Londyn
Harry Potter leżał na swoim lóżku, które stało w kącie niewielkiego pokoju w którym mieszkał od 10lat. Pokój znajdował się na drugim piętrze niewielkiego domu dziecka położonego w mieście oddalonym od Londynu o 20km. W pokoju mieściło się łużko jednoosobowe, szafa, okno z parapetem na którym często przesiadywał chłopiec oraz drzwi prowadzące na korytarz.
Dziś wypadały 11urodziny Harry'ego. Dokładnie 10lat temu trafił tutaj. Znalazł się w miejscu którego nienawidził całym sercem, podobnie zresztą jak i nienawidził ludzi z nim mieszkającymi(noo może poza opiekunką ją jako-tako tolerował). Gardził nimi tak jak oni mieli czelność w wcześniejszych latach gardzić nim. Samoistnie podszedł i usiadł na parapet przyglądając się nocnemy niebu. Pogrążony w swych myślach nie odrazu zauważył panią Izabellę teraz znajdującą się parę metrów od niego. Kiedy do niego dotarło co się dzieje założył swoją prawdziwszą maskę i zapytał...
~~~~~~~~~
Parę godzin wcześniej
~~~~~~~~~
Albus Dumbledore stał skonsternowany wraz z Severusem Snape'm przed budnkim sierocińca w którym według Severusa znajdował się słynny Harry James Potter( sam Severus lekko muwiąc nie tolerował chłopca i nie zamieżał tego nigdy zmieniać. Nienawidził huncwotów którymi nieoficialnie dowadził ojciec chłopca, James wraz z innymi huncwotami znęcali się nad nim kiedy jeszcze chodził do hogwartu. Właśnie dlategow nienawidził i ledwo tolerował syna osoby która z radaścią uprzykszała mu życie)
W końcu po dobrych pięciu minutach ruszył pewnym krokiem do drzwi sietocińca, słysząc jak Snape z ociągsniem ruszył za nim.Zapukał a drzwi otwożyła bodajże opiekunka sierocińca. Powitała ich zdziwionych uśmiechem.
-Dzieńdobry- powitał się uprzejmie Albus- moglibyśmy?- Nie dokończył ale opiekunka i tak zrozumiała. Odsuneła się aby mogli wejść po czym zamkneła drzwi. Kiedy weszli zaczeła lustrować ich wzrokim. Kiedy skończyła padatrzyła im w oczy i zapytała
-Co panów do mnie sprowadza?- tan jej głosu brzmiał pewnie i uprzejmie co uspokoiło przybyszy.
-Chcielibyśmy aby opowiedziała nam pani o jednym chłopcu, a konkretnie o Harrym Potterze. I czy mogła by pani zdradzić jak się pani nazywa?- muwił dalej derektor
-Nazywam się Izabella Rosi, a tak właściwie to czemu interesuje panów Harry. I czy byli byście tak uprzejmi i zdradzili swoje imiona- jej głos nie zmiejił się znacznie, ale gdy wspomniała o młodym Potterze zabrzmiała jakby ostrożnie dobierała słowa co zaintrychowało gości.
-Nazywam się Albus Dumbledore a to jest Severus Snape.Chcemy zabrać Harrego do hogwartu szkoły dla osub magicznych, tak zwanych czarodzieji i czarownic. Nic co pani powie nie może zatrzymać tu pana Pottera. Chcemy tylko więcej o nim wiedzieć-powiedział
Po jego słowach zapanowała chwila ciszy. Nikt jej nie przerwał aż w końcu uzyskali odpowieć ze strony pani Rosi.
-W porządku. Usiądzmy-powiedziała i gestem wskazała kanapę i kilka foteli. Albus nie oczekiwał takiej reakcji w końcu jednak nie codziennie słyszy się o magicznej szkole.
-Dlaczego zareagowała pani tak spokojnie?
-Jestem w nieco dalszy sposób połączona z czarodziejemi. Miałam ich w rodzinie ale sama nie jestem magiczna. Harry przejawia magiczne zdolności, wie że jest inny. Jednak nie może odkryć co jest tego przyczyną.Sama nigdy nie wtrącałam się w jego zdolności wiec nie dostał odemnie odpowiedzi na przyczynę swojej niezwykłości- kiedy skończyła po raz drugi zapadła cisza. Przerwał ją niechętnie mistrz eliksirów.
-Dobrze co może nam pani powiedzieć o jego zachowaniu bądz charakterze?- zapytał z niechęcią lecz gdzieś w jego umyśle tliła się ciekawość i zafascynowanie.
-Wybitny uczeń, bardzo pojęty. Jest raczej spokojny. Ceni sobie informację lecz bez przesady. Jest wnikliwy. Można by żec że potrafi przetalkować człowieka wzrokim odkrywając wszystkie jego tajemnice. Nie brakuje mu także wytrwałości i skupienia. Nie jest co prawda duszą tawarzystwa, raczej samotnikiem co według mnie jest zaletą- brzmiała jakby nad każdym słowem zastanawiała się dwa razy a potem jeszcze jeden raz. Z każdym jej słowen coraz bardziej chcieli porozmawiać z chłopcem, do czego miesrz eliksirów nawet pod groźbą tortur nie przyznał głośno ale noo cóż. Go nie da się zmienić, choć tak naprawdę tylko masochista by prubował... wracając.
-Pujde po HarregoPo tych słowach Izabella skuerowała swe kroki pod dobrze jej znane drzwi. Zapukała ale odpowiedziała jej cisza. Delikadnie naparła na klamke po czym drzwi uchuliły się cicho przednią ukazując zamyślonego Harrego, który nawet nie zobaczył jej co było conajmniej niecodzienne. Kiedy dzieliło ich tylko pare matrów harry musiał zobaczyć intruza ponieważ znów założył maskę, po czym zabrał głos
-Co pani tu robi?- zapytał uprzejmnie co nie pierwszy raz ją użekło.
-W salonie czekają osoby które mogą powiedzieć ci na czym polega i skąd się bierze twoja inność-kiedy wypowiedziała to zdanie mogła ze spokojem stwierdzić ,że chłopiec pujdzie za nią choć nie wykonał żadnego ruchu.Spokojnie opuściła pomieszczenie wraz z podopiecznym prowadząc go do magicznych gości. Kiedy młody Potter szedł dumnym arystokratycznym krokiem w ich stronę byli pewni że ich szczęki są na równi z podłogą. Chłopak wyglądał całkiem inaczej nirzeli sobie to wyobrażali...
Mam nadzieję że się podoba. Z góry przepraszam za błędy ortograficzne ponieważ będą występować. Do następnej części
Bayo!
K.K.K
CZYTASZ
(nie)złoty chłopiec
FantasyWszyscy oczekują chłopca-który-przeżył jako idealnego wybawiciela. Gryfona, chwałę Hogwartu. Mimo iż nie widzieli Harr'ego Jamesa Potter'a na własne oczy, żył on w ich umysłach jako iluzja. Nikt jednak nie postrzegał postaci wytwożonej przez swoją...