Prolog.

53 4 0
                                    

Castleton, Yorkshire; 1125 rok.

W wiejskiej kaplicy było ciemno, a jedynymi dźwiękami, slyszaly dla ludzkiego ucha były grzmoty i jęki dochodzące z najdalszej ławki.

Długowłosa kobieta wiła się, podskakując niespiesznie na biodrach mężczyzny leżącego wygodnie pod nią. Wydała z siebie głośny jęk i odchyliła głowę do tyłu w przypływie ekstazy. Mężczyzna podniósł gwałtownie biodra i jeknął, po czym ułożył głowę na ławce i dyszał ciężko. Kobieta odzyskała rezon i pochyliła się nad szyją mężczyzny.

Krzyk.

Wstała i poprawiła czarną suknię. Wyszła głównymi drzwiami i zarzuciła na głowę kaptur, by uchronić się przed deszczem. Brodziła gołymi stopami w błocie, wycierając usta z krwi. Zastanowiła się nad tym, czy będzie jej kiedyś żal swoich ofiar.

Nie.

A w kaplicy, w ostatniej ławce ksiądz znalazł ciało mężczyzny około dwudziestki. Przeraził go widok bladych zwłok - nienaturalnie bladych, nawet jak na ZWŁOKI.

Potomkini nocy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz