Rozdział 3

548 21 17
                                    

Miałam chwilkę wolnego czasu, więc postanowiłam nie siedzieć bezczynnie w domu i wybrać się na spacer. Uwielbiam chodzić po parku. Na chwilkę przystanęłam obok placu zabaw. Przyglądałam się dzieciom, które zjeżdżały ze zjeżdżalni, czy też budowały zamki z piasku w piaskownicy. Uwielbiam dzieci, a w przyszłości myślę o swoich, ale Thomas nawet nie chce o tym słyszeć. Może kiedyś zmieni zdanie. Sięgnęłam do kieszeni po mój telefon w celu sprawdzenia godziny. Robiło się późno, więc zmierzałam w stronę wyjścia z parku.

Kiedy byłam już nie daleko domu zobaczyłam mojego nowego sąsiada, który dosyć szybkim krokiem wracał do swojej posiadłości. Pewnie dlatego, że tak się śpieszył nie poczuł, że coś mu wypadło. Kiedy podeszłam do jego zguby okazało się, że był to jego portfel. W środku znalazłam dokumenty. Zamknęłam portfel i przeszłam przez ulicę. Weszłam na schody, które prowadzą do wyjścia, do domu. Zapukałam, a kiedy nikt nie otworzył użyłam dzwonka. Po chwili przede mną pojawił się Leon, który nie co zdziwił się na mój widok.

- O, cześć.

- Nie zgubiłeś czegoś?

Zapytałam machając mu portfelem przed nosem.

- O Jezu dziękuję, nawet nie zauważyłem, że go zgubiłem. Zaprosiłbym cię do środka, ale mam tu nie mały bałagan, wiesz, kartony i te sprawy.

Podrapał się nerwowo po głowie.

- Nic nie szkodzi, ja i tak nie mam zbyt wiele czasu.

- To może... Przyjdziesz jutro? Wracam z uczelni o 12, więc może o 15? - skinęłam delikatnie głową.

- Piętnasta.

Odwróciłam się na pięcie i ponownie znalazłam się na schodach, tym razem prowadzącym w dół.
Kiedy byłam już na dole obejrzałam się za siebie. Tak jak myślałam Leon stał w drzwiach i czekał, aż odejdę. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam do domu.

...
- Fu! Co to ma być?! - Thomas skrzywił się, próbując kolacji, którą przygotowałam.

- Jajecznica z pomidorami. Zawsze lubiłeś.

- Zawsze dało się to zjeść. - chłopak pdepchnął od siebie talerz i wstał od stołu.

Westchnęłam cicho. Odwróciłam się i zaczęłam zmywać naczynia.

....

Po długim dniu weszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Odłożyłam koszulę nocną obok umywalki i już miałam zamiar zciągać z siebie ubrania kiedy coś przykuło moją uwagę.
Podniosłam z podłogi kawałek papieru. Wizytówka.

Agencja toważyska
María Franco
Adres: ul. Huevos Grandes
Tel: 6372801737

Pewnie wyleciała z kieszeni Thomasa... Odłożyłam ją na bok i zaczęłam robić wszystkie wieczorne czynności.

...

- Thomas. Mogę wiedzieć co to jest?

Podstawiłam mu pod nos moje znalezisko. On na to zmarszczył brwi.

- Skąd to masz?

- Leżało w łazience.

- Och weź nie rób afery. To nie jest moje. Marco mi pewnie podrzucił - powiedział i wrócił do przeglądania czegoś w telefonie.

- Aa... Ok. Marco ci podrzucil... To wszystko wyjaśnia.

- Oj, chodź. - rzucił mnie na łóżko.

- Nie, Thomas! Wyjaśnij mi to. - odepchnęłam go od siebie.

- A co tu wyjaśniać? No przestań już taka być, spędźmy razem tę namiętną noc - zaczął całować mnie po szyi.

- Ale ja nie mam ochoty.

-Ale ja mam ochotę!

Oj ta noc będzie namiętna. Dla Thomasa.

****************

Sieemanko!
No ten... Męczyliści mnie, więc jest.
Jeśli chodzi o tą wizytówkę, wszystko jest zmyślone (jeśli ktoś zna hiszpański, to pewnie podobała mu się nazwa ulicy;)).
Dziękuję Wam za tak pozytywny odbiór tej historii :)

SĄSIADKA LeonettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz