Rozdział 4

405 15 2
                                    

Nazajutrz, kiedy Thomas już wyszedł zajęłam się sprzątaniem mieszkania. Kiedy robiłam porządki w salonie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Siostrzyczka dzwoni.

- Hej, Vilu!

- Cześć Ludmi, co u ciebie?

-  Fatalnie, wiesz? - westchnęła cicho - Ta ciąża mnie przerasta. Kompletnie nic nie mogę robić. Wiesz jak to jest usiąść ze znajomymi, gdzie każdy popija sobie winko, a ja siedzę i patrzę na nich na trzeźwo!

Ja i Ludmiła mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Często do siebie dzwonimy, czy spotykamy się na kawie i opowiadamy o swoich problemach, ale i też przekazujemy sobie cudowne wiadomości. Jak ta o tym, że już niedługo, a dokładnie za 2 miesiące urodzi mi się siostrzeniec!

- Nie martw się Lu. Wszystko w końcu będzie w normie, kiedy urodzisz nam dzidziusia. Obiecuję, że jak tylko skończysz karmić, osobiście się z tobą napije!

- O kocham Cię!

- Ja ciebie też.

Rozmawiałyśmy dosyć długo, jednak Ludmiła musiała się rozłączyć, ponieważ niedługo ma wizytę u ginekologa.
.
.

- Cześć!

- Witam, zapraszam do siebie.
Weszłam do domu Leona i rozejrzałam się po przedpokoju. Niewielki, raczej skromny. Po prawej stronie stała szafka na buty, a nad ną wieszak. Podłoga była wyłożona jasnymi kafelkami. Zdjęłam buty, a León zaprosił mnie do środka. Przeszliśmy do korytarza, a następnie skierowalismy się do kuchni. Usiadłam przy stole.

- Czego sie napijesz?

- Kawy jeśli można.

- Pewnie, że można.

Szatyn zabrał się za robienie napojów.
Nie wiedziałam od czego zacząć rozmowę, dlatego rozglądałam się dookoła, jeździłam wzrokiem po całym pomieszczeniu. Swoją drogą jest tu naprawdę przytulnie. Ja siedziałam przy niewielkim stole, naprzeciw mnie był blat, który zakrecał na prawo tak, że zajmował dwie ściany. Przede mną było także okno z widokiem na ogród.

Chłopak postawił przede mną gorące napoje.

- No to opowiadaj - podjęłam próbę rozmowy.

- Co chciałabyś wiedzieć?

- Jak się tu znalazłeś.

- No wiesz. Zawsze podobało mi się Buenos Aires. Kiedy byłem mały przyjeżdżałem tu na wakacje, ale jakoś z czasem przestałem podróżować i usiadłem na miejscu.

- I co? Nie wygodnie ci było.

Zaśmialismy się.

- Nie to, że nie wygodnie. Potrzebowałem zmiany. Mam nadzieję, że mi się powiedzie.

- Trzymam kciuki.

- A co z tobą? Od zawsze tu mieszkasz?

Pokręciłam przecząco głową.

- Nie. Razem z moim chłopakiem wprowadziliśmy się na przeciwko jakoś dwa i pół roku temu.

- I jak jest?

- Tak jak widzisz - zaśmiałam się - troszkę nuda.

- A ty pracujesz?

- Tak, jako kura domowa - zażartowałam - a tak naprawdę, to mój chłopak pracuje, a ja po prostu zajmuję się domem. A ty studiujesz, prawda?  - przytaknął - Jaki kierunek?

- Fotografia.

- O, no to ciekawie.

- I to jeszcze jak.

.
.
.

W ten sposób leciały nam godziny. Dowiedawalismy się co raz to nowych wiadomości o sobie. Wcześniej nawet bym nie pomyślała, że León to tak intrygująca osoba. Już od gimnazjum interesował się fotografią. Opowiadał mi o niezłe anegdotki. Śmialismy się tak mocno, że aż rozbolal mnie brzuch. Ja natomiast odpowiedziałam o czasie kiedy ja studiowałam. Byłam na kierunku psychologii.

Cieszę się, że będę miała, a w zasadzie już mam, takiego fajnego sąsiada, z którym mogę porozmawiać.

Wróciłam do domu koło 18. Akurat w tym momencie podjechał na podjazd samochód Thomasa. Oczywiście był zdenerwowany o to gdzie byłam, dlaczego nie zrobiłam kolacji... Jednak już się do tego przyzwyczaiłam. Zrobiłam nam posiłek, który zjedliśmy w ciszy.

Położyłam się łóżka z uśmiechem na ustach. To był dzień.

~~~~
Dzień dobry, moi mili!
Jeżeli mam być szczera, to miałem już nie kończyć tej historii. Nie miałam na nią kompletnie weny, a raczej na jej początek, bo jak zwykle wiem już jakie będzie jej zakończenie z najdrobniejszymi szczegółami, no ale żeby przejść do zakończenia najpierw trzeba napisać początek.
Poza tym miałam duże problemy z telefonem, co sprawiło, że  jeszcze bardziej miałam utrudnione pisanie heh.
Ale już jest dobrze.
To wy mnie zmotywowaliscie do dalszego pisania, dzięki komentarzom.
Jak naradzie idzie mi fatalnie, ale trzymajcie kciuki, żeby się poprawiło.
Buziaczki!


SĄSIADKA LeonettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz