Świąteczna Rozmowa

351 56 134
                                    




Widoczne za oknem duże płaty śniegu, ozdabiały moskiewskie dzielnice. Obfita i jak najbardziej adekwatna na tą porę roku pokrywa białego puchu, sukcesywnie powiększała się z każdą minutą ogromnej śnieżycy, połączonej z porywistym wiatrem.

Śnieg potrafił cieszyć, zachwycać i dawać radość. Jednak wiązało się z nim również wiele niebezpieczeństw oraz nieprzyjemności. Poczynając od odcięcia wielu mieszkańców od prądu, kończąc na poważnych utrudnieniach w komunikacji oraz problemach zdrowotnych.

Mężczyzna przyglądający się temu wszystkiemu z perspektywy hotelowego okna, ze złością musiał przyznać, że żywioł, który kocha całym sercem, tym razem przysporzył mu samych nieszczęść.

Ze zrezygnowaniem spoglądał na wzmagający się wiatr i poruszające się w jego rytm płatki śniegu. Nic nie wskazywało na to, aby ich taniec miał się w niedługim czasie zakończyć. Zabawa na moskiewskim niebie trwała w najlepsze, pozostawiając z niemałymi problemami biednych mieszkańców miasta i przejezdnych.

Jednak, to przecież nie była pierwsza zima na zachodzie Rosji, wszyscy dobrze wiedzieli czego mogą się spodziewać w ciągu tych dni. Mimo tego mieli cichą nadzieję, że tym razem obejdzie się bez zbędnych zawirowań... Niestety, żywioł był bezlitosny i nie tyle zawirował, co zakręcił rosyjską ziemią, wprowadzając w ruch wesołe, białe gwiazdki i ludzi, którzy prędko gnali do schronienia przed zimnem.

Niebezpieczna i zapierająca dech w piersiach. Pociągająca, mimo że jeden, zły ruch potrafił sprowadzić ogromną lawinę. Równie słaba, co silna. Niewinnie ubierająca białe płatki, zachwycała każdego i nikt, nie potrafił oprzeć się jej urokowi.

Zima.

Aż za bardzo kojarzyła się mężczyźnie z ukochaną osobą.

Oderwał się od okna, na którym opierając uprzednio swoje czoło, atakował wzrokiem niewinne śnieżynki. Westchnął cicho i podszedł do niewielkiego łóżka, gdzie leżała jego torba i bagaż podręczny. Szybko wyjął z niego swój telefon i z nadzieją go odblokował.

Od początku tego dnia, życie dawało mu mocno w kość, zmieniając się w nieśmieszny żart. Wyjazd do Moskwy na przeciągający się okres dwóch tygodni, trwał bez większych zawirowań, aż do dzisiaj. O poranku, przywitała go nieszczególna przyjemność spotkania z coraz więcej wymagającymi od niego sponsorami. Po kolejnej kłótni, w której ostatecznie wsparł go Yakov, udało im się pójść na ugodę, mimo że mężczyzna miał już ochotę zrezygnować ze współpracy. Szczerze zbierało go na wymioty, gdy miał przed sobą perspektywę ponownego spotkania z przedstawicielami rosyjskiej firmy.

Jednak dosyć szybko się po tym otrząsnął. Nie chciał psuć sobie doszczętnie humoru w dniu, w którym powinien być cały w skowronkach. Dlatego z dumnie podniesioną głową i wymuszonym uśmiechem ruszył na kolejne spotkanie. To na szczęście przebiegło bez większych problemów, a jedna mała wpadka ze strony zagranicznych sponsorów, nie była tak denerwująca, jak żądania ze strony jego rodaków. Co najwyżej wprowadziła go w nieprzyjemne zakłopotanie.

Jego fatalne samopoczucie narastało, ale mimo tego powitał ze szczerym uśmiechem popołudnie, które zwiastowało upragnione spotkanie z wielce ważną osobą. I mimo szczerych chęci, nie mógł sobie na nie pozwolić. Opatrzność postanowiła inaczej, wprowadzając moskiewskie niebo w śnieżny wir i zamykając wszelkie sposoby komunikacji. W takiej sytuacji, mężczyźnie nie pozostało już nic innego jak z narastającą złością, bezradnie udać się do pokoju hotelowego. W akompaniamencie świstów wiatru i skrzypienia śniegu pod butami, szedł krok za krokiem, próbując ponownie poskromić złe emocje, które powróciły do niego z podwójną siłą.

Świąteczna RozmowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz