01

472 37 18
                                    




- ELEVEN! CHODŹ NA ŚNIADANIE, SPÓŹNISZ SIĘ PIERWSZEGO DNIA - usłyszałam z dołu głos Jima. Poprawiłam jeszcze włosy, przejrzałam się w lusterku ostatni raz.
Wzdychnęłam.
Gorzej już być nie może.

-JUŻ IDĘ - odpowiedziałam w połowie drogi na schodach.

Hopper nalał mi soku i położył przede mną talerz pełen gofrów.
Podziękowałam i chwyciłam jednego z nich do buzi. Przeżułam parę z nich popijając szybko sokiem.
- Ja już chyba powinnam iść
- Nie zjadłaś wszystkiego - stwierdził patrząc na połowę nie ruszonego śniadania.
- Przepraszam, ale naprawdę nie chce się spóźnić - odparłam, zabierając torbę z fotela. Skierowałam się w stronę wyjścia, puszczając oczko hopperowi.
- trzymaj kciuki tatuśku! - zaśmialiśmy się oboje.
Wyszłam przed dom czekając na szkolny autobus. Widziałam jeszcze jak Jim wychyla się za okna patrząc jak podchodzę do podjeżdżającego żółtego podjazdu. Machnęłam mu ręką na pożegnanie i wsiadłam.
Dam radę
W autokarze siedziało pełno dzieci. Dużo młodszych ode mnie, ale zdarzali się też starsi.
Rozejrzałam się dookoła szukając miejsca.
Odniosłam wrażenie, że wszyscy patrzeli na mnie jak na kosmitkę. Zawstydziłam się na moment a autokar niespodziewanie ruszył, spowodowało to, że usiadłam na jakimś losowym miejscu. Spojrzałam na miejsce osoby obok mnie. Była to postura chłopaka. Nim zdążyłam zobaczyć jak wygląda i dokładnie mu się przyjrzeć autokar się zatrzymał. Dzieciaki zdążyły w pośpiechu wysiąść.

***

Stanęłam przed budynkiem szkoły.
Wielki czerwony budynek z ogromnymi szklanymi oknami. Ciemne masywne drewniane drzwi oznaczały wejście do szkoły.
Niepewnie pokonałam chodnik rozglądając się dookoła. Ścieżkę prowadzącą do szkoły i przestrzeń obok niej wypełniał czysty i niewiarygodnie zielony trawnik. Niedaleko znajdowało się boisko, które z daleka jednak ciężko było zauważyć. 

Docierając do drzwi przekroczyłam dosyć chwiejnym krokiem schodki i weszłam do środka. Od razu uderzył mnie przeraźliwy gorąc i spojrzenia ludzi na mnie. Wyciągnęłam z kieszeni jeansowej kurtki kartkę. 

Pierwsza lekcja - biologia sala 23

Przeczytałam i znów złożyłam kartkę na pół. Włożyłam ją do kieszeni ponownie. Dziękowałam w duchu, że zapisałam sobie każdą lekcję i salę na niej. 

Rozglądając się po numerze sali w której miały się odbyć zajęcia poczułam silne i gwałtowne uderzenie w prawy bok. Zamknęłam na chwilę oczy i odetchnęłam. Osunęłam się na najbliższą ścianę.

- Heeeej, wszystko ok? Serio nie chciałem! O boże...Czemu - usłyszałam nad sobą męski głos a potem poczułam lekkie szturchnięcie w obolałe ramię.

- Ałć - wzdrygnęłam i powoli otworzyłam oczy.

- Przepraszam - Przed sobą zobaczyłam chłopaka, lekkiej postury z opadającymi włosami na oczy. Był mniej więcej mojego wzrostu. Na twarzy malowała się ulga a jasnobrązowe oczy zaczęły promieniować zadowoleniem 

- Nic się ni - nim zdążyłam dokończyć swoje zdanie chłopak zaczął się tłumaczyć
- Serio, nie widziałem, zagapiłem się, ostatnio troszkę nie uważam. Przez to dzieje się to - pokazał ręką na moje ramię a potem stuknął ręką w swoja głowę - to nie było specjalnie.

- Okej posłuchaj - szybko i niegrzecznie mu przerwałam nim zdążył coś powiedzieć. Zdziwiony chłopak spojrzał na mnie dokładnie - nic się nie stało....- zamyśliłam się

- Will. Nazywam się Will - Powiedział uśmiechając się delikatnie - Jesteś nowa w szkole?

Przytaknęłam.

- To świetnie! Zaraz poznam Cię z moimi przyjaciółmi - wesoło wykrzyknął a jego usta rozciągnęły się w duży uśmiech.


***

Cześć, witam ponownie po tych paru miesiącach :) Przepraszam za to coś, ale brak weny nie opuszcza. Zdarzają mi złe dni w pisaniu, ale są też te dobre. Jak dziś. Niestety te złe dominują. 

Miłego wieczoru:)


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 22, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

HUMAN HEART// MILEVEN ; by rebelleshOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz