Prolog:To co koledze nie pomożesz?

211 11 5
                                    

- Kuba! Chodź na dwór! - Zajrzałem przez okno i zobaczyłem tam starego znajomego.
- Kurwo ile masz lat, żeby drzeć się na całą Legnicę! - Odkrzyknąłem i wybiegłem z domu. - Dobra. Czego chcesz?
- Gdzie są twoje włosy? U fryziera byłeś?
- Nie u lekarza. - Odpowiedziałem.
- Musisz mi pomóc. Potrzebuje dziesieć tysięcy na bilet dla mojej siostry. - Powiedział.
- Ta już ja Cię znam. Znowu wrociłeś do strzykawek? - Spytałem.
- To co koledzie nie pomożesz?
Byłem wkurwiony. Złapałem go za szmaty i przygwoździłem do muru.
- Ile to trwa?! - Widziałem w jego oczach strach. - Kurwa gadaj. Ile to trwa! - Krzyknąłem mu w twarz.
- Od niedawna. Dasz mi ta kase czy mam iść gdzie indziej.

I co mam zrobić dać mu tą kase żeby się zaćpał czy dać sobie z nim spokój? Muszę to przemyśleć. Nie chcę do tego znowu wracać. Mam już prawie trzydzieści lat i przez te jebane strzykawy siedze jeszcze na studiach. I przez nie moja rodzina się rozpadła. Przez nie Gośka nie żyje.

- Nie pożyczę ci ich. Nawet nie myśl. Nie pozwolę ci się zabić.

Stać mnie było tylko na te słowa i już chciałem, gdyby nie mój przyjaciel. Rzucił się na mnie i zaczęliśmy się szarpać.

***

Szarpanina była tam mocna, że któryś z przechodnich zadzwonił po policję. Dostałem jedynie upomnienie, ale Andrzej, czyli mój już były przyjaciel został jeszcze nie wypuszczony.

Wróciłem do swojego skromnego mieszkania. Japierdole czemu mnie to spotyka? Kurwa nie mogę się z nim zadawać, ponieważ nie chce do tego wracać. Jeżeli znowu zacznę... ehh. Nawet tak nie myśl idioto.

HELP ME... || Jakub Gierszał [ ZAWIESZONE ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz