Świetlik. Cz. 4

14 1 0
                                        

Ruka to biegun zimna i ogólnego zła. Pomyślał Peter Prevc jadąc wyciągiem na skocznie. Oddychał głęboko kiedy siedział w poczekalni. Kiedy stał już na schodach spojrzał w dół i zauważył jak coś miga mu coś w oczach. Czy ktoś właśnie robi sobie z niego żarty ?

Na dole skoczni, Lara nie zdawała sobie sprawy, że właśnie od obiektywu jej aparatu odbija się światło i razi w oczy Petera. Czekała z niecierpliwością na jego skok. Nie widzieli się tydzień. TYDZIEŃ. Dla obojga był to czas ciężki, nie dlatego, że mieli wiele na głowie, tylko dlatego, że jakaś dziwna siła chciała, żeby się poznali, porozmawiali i patrzyli na siebie. Jakby od tego zależało całe ich życie.

Skoczył. Zobaczył ją. Robiła mu zdjęcie. W jego sercu coś się poruszyło, a uśmiech wpełzł na jego twarz i uśmiechnął się do kamery.

Zobaczyła go. Pstryknęła zdjęcie i sama do siebie się uśmiechnęła.

***Lara***

Siedząc w pokoju i przeglądając zdjęcia które udało mi się dzisiaj zrobić, usłyszałam, że ktoś puka do drzwi.

-Proszę! -Krzyknęłam i usłyszałam że drzwi się uchylają. Wyjrzałam zza łóżka i aż podskoczyłam widząc, kto wchodzi do mojego pokoju.

-Cześć. Idziemy na spacer? -zapytał Peter, a moje oczy prawie wyszły z orbit.

-T-tak. Poczekaj na mnie sekundę. -Powiedziałam i wyskoczyłam spod kołdry zamykając laptopa. Podbiegłam do szafy i wyciągnęłam kurtkę i czapkę. Chwyciłam za aparat i spojrzałam na Petera który stał oparty o ścianę i obserwował każdy mój ruch.

-Gotowa. -Uśmiechnęłam się na co również odpowiedział mi uśmiechem. Kiedy wychodziliśmy pokiwałam z niedowierzaniem głową. Halo?! Czy ktoś podmienił Petera Prevca?!

Wyszliśmy z hotelu a Peter tym razem czekał na mnie i chociaż to on prowadził, to szliśmy ramię w ramię.

-Gdzie idziemy? -Zapytałam, po chwili pożałowałam, że cokolwiek się odezwałam, bo nie dostałam żadnej odpowiedzi. Przewróciłam oczami, a wiec stary Peter wrócił.

-Dni są długie i zimne. Atmosfera jest tak wspaniała, że każdy marzy o tym, żeby tu zakończyć swój żywot, pomyślałem, że należy nam się trochę radości. -Odezwał się dopiero po pół godziny drogi od hotelu. Popatrzyliśmy na siebie a ja podniosłam brwi nie wiedząc o co mi chodzi. Złapał za moją rękę i wdrapaliśmy się na pewną górkę. Spojrzałam w dół i parsknęłam śmiechem.

-Co to jest? -Zapytałam i rozbawiona spojrzałam na twarz Petera. On również wyglądał na rozśmieszonego.

-No jak to co? Wioska Świętego Mikołaja!* -Krzyknął i ciągnąc mnie za rękę ruszył na dół. Biegłam za nim śmiejąc się pod nosem.

-To co? Idziemy wysłać listy.

-Pewnie. -Weszliśmy do domku gdzie był napis "Poczta do Św. Mikołaja." Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że coś takiego tu istnieje. W chatce było kilka osób, większość z nich to dzieciaki które kolorowały swoje kartki i rodzice którzy próbowali podpatrzeć co dzieciaki chcą najbardziej. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że Peter właśnie kupuje nam kartki.

-Ja za siebie zapłacę. - Powiedziałam szybko pojawiając się obok Petera.

-Nie ma mowy. Bierz swoją i idziemy malować.

Usiedliśmy na kanapie i biorąc kredki zaczęłam myśleć co by tu napisać. To była tylko zabawa, ale tak dawno nie pisałam listu, że sama zgłupiałam. Spojrzałam na Petera, który miał już zapisaną połowę kartki. Był tak zajęty, że przez ramię mogłam spojrzeć na to, co tam wypisuje.

-Nie umiesz się bawić. - Powiedział odrywając wzrok z swojej kartki i przenosząc go na mnie.

-Nie prawda. Nie wiem co chciałabym dostać. To jest ciężkie pytanie.

-Wiesz, pewnie jakieś kosmetyki czy ciuchy, no wiesz, to co kobiety lubią najbardziej.

-Nie potrzebuje ciuchów ani kosmetyków. - Odpowiedziałam i spojrzałam jeszcze raz na jego kartkę próbując coś odczytać.

-Więc czego najbardziej pragniesz? - Zapytał. "Miłości"... w mojej głowie pojawiła się taka myśl. Pokręciłam głową i zaśmiałam się pod nosem.

-Chyba już mam. -Uśmiechnął się i wrócił do pisania swojego listu.

***********************************************************

-Dziękuję, że mnie tam zabrałeś. - Powiedziałam kiedy byliśmy już pod hotelem.

-Nie ma za co. Musimy to kiedyś powtórzyć. Ta gorąca czekolada to było coś.. nadal czuje jej smak w ustach.

-Koniecznie. A no i dziękuję za to, że mogłam zrobić ci kilka zdjęć.

-Przemilczmy to, ok? -Zapytał wypuszczając głośno powietrze. Uśmiechnęłam się lekko, udając, że tego nie słyszałam.

-Chcesz mi jeszcze za coś podziękować? - Zapytał podchodząc do mnie kilka kroków. Zdziwiona chciałam się odsunąć, ale nogi mi na to nie pozwoliły. Kiedy stał na tyle blisko, zadał to pytanie jeszcze raz.

Moje buty nagle wydały się bardzo interesujące, zaczęłam grzebać nogą w śniegu. Czułam, jak jego głowa pochyla się, a jego usta odnajdują drogę do mojego ucha.

-Boisz się mnie. - Wyszeptał, a jego ciepły oddech owiał moją szyję. Poczułam jak włosy jeżą mi się pod wpływem jego oddechu i bliskości. W brzuchu coś mi się przewróciło a w głowie wręcz zakręciło. Pokręciłam przecząco głową i odsunęłam się od niego. Przeniosłam wzrok z moich butów na jego twarz na której widniał uśmiech zwycięstwa.

Czując, że zaraz pewnie zwrócę gorącą czekoladę na śnieg, odezwałam się:

-Kiedy obrobię zdjęcia, wyślę ci je na pocztę. Do zobaczenia. - Odwróciłam się i próbując nie odwracać głowy. Serce biło mi milion razy na minutę a na twarzy pojawił się coraz większy uśmiech. Może praca z Peterem nie będzie aż taka zła.

***Peter***

Co mnie do jasnej cholery naszło! dobra, to była chyba tylko chwila mojej słabości i tyle. Cholera, mężczyźni to wzrokowcy, a przecież Lara jest bardzo ładna. Przecież to widać, kiedy przechodzi nie ma faceta który by się za nią nie obejrzał. Zresztą, dzisiejszy dzień, pokazał, że nie tylko jest ładna, ale także mądra i ma swoje zdanie.

No dobra, nie ukrywajmy, podoba mi się i to jak cholera.

Peter jesteś debilem, DEBILEM, DeBiLeM!

Obiecałem sobie, żadnych kobiet, żadnych przyjaźni, tylko ja i moje życie. To pewnie tylko zauroczenie, głowie, bo głupie, ale zauroczenie, a nie miłość.

Kiedy zniknęła mi z oczu sam ruszyłem do hotelu, po drodze kopiąc napotkane bryłki lodu. Przed oczami miałem jeszcze tą sytuację. Ona się mnie boi... i to jeszcze jak, ale jaka przy tym jest słodka i niedostępna. Czyli to prawda, faceci uwielbiają wyzwania.

JA uwielbiam wyzwania, nie tylko w sporcie, ale i w życiu prywatnym. Może to jest klucz by powróciła moja forma do skoków.

Przypomniało mi się, że dała mi swój numer. Uśmiechnąłem się pod nosem i chwyciłem komórkę, by coś do niej napisać.

"Postaraj się, żeby te zdjęcia były gotowe jeszcze dziś wieczorem. Chcę je dodać na moje media." -Kliknąłem wyślij i po kilku sekundach przyszła odpowiedź.

"Nie ma sprawy. Już się za to zabieram. Wejdź do tego cholernego hotelu, jest bardzo zimno." - Przeczytałem i aż się zdziwiłem. Zacząłem się rozglądać, czy czasem gdzieś za mną nie stoi ale nic nie zauważyłem. Przyszedł kolejny sms.

"Widzę cię przez okno." - Spojrzałem w górę i rzeczywiście zauważyłem sylwetkę Lary w jednym oknie. Szybko zniknęła.

Chce mnie doprowadzić do szału, czy co. Wszedłem do hotelu i pomaszerowałem do pokoju.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 19, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Skylight.Where stories live. Discover now