Ch. 1

442 29 3
                                    

Typowe

Słowo powtarzające się w moim umyślę, kiedy patrzę na ruch za oknem. Deszcz lekko opada z szarej chmury, a dym z fabryk w północnej części stanu, kontynuuję zanieczyszczanie powietrza. Malutkie krople wody zatapiają się w ogrodowej ziemi, tworząc błotniste obszary.

Pojazdy wyścigowe przejeżdżają przez ulicę, w tą i spowrotem, przekraczając przepisową prędkość, by trafić do swoich celów. Jeden z nich prawie wpada na znak uliczny, ale wyrabia się w kilku centymetrach.

Przejeżdżam środkowym palcem po krawędzi filiżanki z kawą, nie przerywając wpatrywania się w dal, za brudnym szkłem w oknie. Z mojego punktu mogę obserwować martwe miejsce, zwane podwórkiem i miasto, poza którym żyję. Mnóstwo ogromnych budynków, które osaczają ciemne chmury, majaczące na całym mieście. Wysokie bilbordy błyszczą na tle ponurej pogody, bezużyteczne reklamy z wciąż modnymi produktami, na które tylko bogaci ludzie mogą sobie pozwolić.

Para spaceruje, trzymając się za ręce. Tą parą są dwie kobiety w średnim wieku, jedna wyższa od drugiej. Wyższa jest brunetką, trzymającą parasolkę nad obojgiem, utrzymując je suche.

Niższa kobieta ma ciemnobrązową teczkę w jednej dłoni, kiedy drugą ochrania swoje włosy przed wiatrem.

W swoich zaniedbanych płaszczach, znędzniałych spodniach i masywnych nogach, wyglądały jak para typowych lezb.

Tak właśnie mężczyźni nazywają wszystkie kobiety – lezby – w znaczeniu lesbijki. Słowo, którego używano jako obraza, ale teraz pojawia się w każdej rozmowie mężczyzn o kobietach. Uważaj jak łazisz, lezbo. Nie zwracaj zbytniej uwagi na tą lezbę. Wiele kobiet jest tak nazywane, ale to nadal doprowadza mnie do furii.

Zwykle  jestem o tej godzinie w drodze do pracy,  by uczyć dwie , dziewięćdziesięcio minutowe klasy w centrum muzyki, ale postanowiłam zostać w domu i ponownie je odwołać, to już trzeci dzień, a ja tęsknie za zajęciami.

Prawie każdego dnia w tamtym tygodniu, dzień w dzień, zmierzałam się twarzą w twarz z seriami przewlekłej migreny, osłabiającą moje ciało.  Lekarze mówią, że nie dadzą mi prawdziwych leków, ponieważ potrzebują je osoby naprawdę chore, mam leki bez recepty. Nie likwidują całkowicie bólu, jednak łagodzą go.

Moja migrena z każdym dniem się zaostrza, a ja pozostaję w domu, bez pracy.

- Carmen, jak się czujesz? Wzięłaś Aspirynę? – Stella weszła do kuchni z szlafrokiem owiniętym wokół jej ciała.

Jedną rękę trzyma na głowie, przytrzymując ręcznik, w który owinięte są jej włosy, drugą miażdżąc ziarna do swojej kawy. Kuszący aromat świeżych ziaren natychmiast wypełnia powietrze, szydząc z moich kupek smakowych.

- Taa, ale to nie pomogło, Aspiryna nigdy nie działa – Biorę kolejny łyk zimnej kawy, próbując wypłukać obrzydliwe uczucie w żołądku.

Odwraca się z dłonią nadal trzymającą ręcznik na głowie.

- Nie wiem co powiedzieć. Nie możemy pozwolić sobie na nic droższego – Podchodzi do swojej torby na szafce i wyjmuje z niej portfel.

- Daję ci trzydzieści dolarów i biegnij do apteki zobaczyć czy jest tam coś efektywniejszego – podchodzi do stołu i wręcza mi pieniądze.

- Dziękuję, niedługo pójdę. Musze się tylko na chwilę położyć – podnoszę się z blatu i idę do kanapy,  a kawę odstawiam za sobą.

- Okej, ale nie za późno, zapowiada się na burzę – Sięga do szafki po plastikowy kubek i napełnia go wodą ze zlewu. – A teraz pij to. Trochę pomoże.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 16, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Resistance - Harry Styles [polskie tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz