John otworzył powoli oczy, przetarł je wierzchem dłoni i sięgnął ręką w bok, łapiąc swój elektroniczny budzik i podsuwając go sobie pod sam nos tylko po to, żeby odczytać wyświetlaną na czerwono godzinę.
Było dwadzieścia siedem minut po północy.
Westchnął, odstawiając urządzenie i rozrzucając ręce na boki. Nie pamiętał zupełnie swojego snu, ale obstawiał, że to ten zbudził go tak wcześnie. To musiał być jakiś koszmar, ale z drugiej strony, on zawsze zapamiętuje koszmary... więc co się dzieje?
Jakby w odpowiedzi, do uszu blondyna doszły dziwne szmery zza uchylonych drzwi. Wymamrotał pod nosem jakieś niewyraźne przekleństwo, zakładając, że to znowu Sherlock.
Pewnie przeprowadza jeden z tych swoich szalonych eksperymentów, których mu zakazałem – pomyślał z goryczą, otwierając szerzej drzwi i wychodząc na krótki korytarz, którym w ciągu dosłownie chwili pokonał dystans między sypialnią detektywa a salonem.
- Sherlock, proszę cię, mówiłem, żebyś darował sobie eksp-
Watson urwał wpół zdania, zamierając w bezruchu. Nawet nie zarejestrował chwili, w której szczęka mu opadła. W tej chwili wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w bruneta, który stał przy kominku z zakłopotaną miną. Jedną rękę miał schowaną w stojącej obok czaszki torebce z cukierkami, które kupił dziś rano (A więc do tego były mu potrzebne!), drugą zaś trzymał puchatą skarpetę w świąteczne wzorki, którą razem powiesili na kominku przed snem.
- Emm... John... ja mogę wszystko wytłumaczyć... - wymamrotał, rumieniąc się, chowając ręce za plecami i spuszczając wzrok.
- Tylko na to czekam – zaśmiał się doktor, uśmiechając się półgębkiem i patrząc na swojego chłopaka z nieskrywanym uczuciem.
- No bo... wiesz, że ja nie wierzę w Boga, ani w Mikołaja... - brunet usiadł w swoim fotelu i z jego twarzy odpłynęło wszelkie zakłopotanie. Jakby ten jeden jedyny mebel w ich mieszkaniu dodawał mu swobody i pewności siebie, uspokajał go. - Uznałem, że skoro ty wierzysz, to przyjemnie ci będzie rano znaleźć chociażby cukierki – stwierdził, uśmiechając się krzywo, jakby mimo wszystko bał się reakcji Johna.
Z kolei były żołnierz w kilku powolnych krokach podszedł do fotela, po czym stanął nad Sherlockiem i wplótł palce prawej ręki w jego ciemne loki. Mężczyzna uniósł głowę do góry, żeby spojrzeć blondynowi w ciemnoniebieskie oczy, iskrzące się radością i miłością zarazem.
- Jesteś jedynym cukierkiem, jakiego chcę dzisiaj spróbować – wymruczał, tym samym niemal przyprawiając Holmesa o zawał serca, po czym ostrożnie usiadł mu na kolanach i położył ciepłą dłoń na jeszcze bardziej rozgrzanym karku. Następnie powoli zmniejszył dystans pomiędzy ich ustami, aż w końcu złączył je w wyjątkowo namiętnym, zapamiętałym pocałunku, w który obaj mieli taki sam wkład.
W końcu Sherlock nie wytrzymał.
Pod wpływem rozsadzających go emocji wstał i bez trudu podniósł byłego żołnierza, by nie przerywając pocałunku przenieść go do ich sypialni. Bowiem pokój Johna stał się zapomnianym miejscem odkąd on i detektyw zostali parą.
Tej nocy, z piątego na szóstego grudnia, żaden z nich nie zapomni. Nigdy.
* * *
Rano Watson otworzył oczy jako drugi. Leżał spokojnie na nagim torsie Sherlocka, który gładził go jedną ręką po plecach i karku, drugą przeczesując co jakiś czas jego rozczochrane blond włosy.Westchnął, wtulając twarz w zagłębienie szyi bruneta.
- Dzień dobry, księżniczko – przywitał się Holmes głębokim, opanowanym głosem.
- O ile dobrze pamiętam, w tym mieszkaniu jest tylko jedna księżniczka – wymamrotał tamten. - I tą księżniczką jesteś ty.
- Ja jestem Świętym Mikołajem – odparł urażony detektyw.
- Odwołaj to, albo każę ci założyć strój Mikołaja i iść w nim na sprawę – zagroził doktor. - A poza tym, żaden z nas nie jest święty – uśmiechnął się półgębkiem, podnosząc się na rękach i zawisając nad Sherlockiem, który momentalnie zarumienił się, rozchylając usta. - Odwołaj – warknął, mrużąc chytrze niebieskie oczy.
- Dobra, dobra, jestem księżniczką – naburmuszył się mężczyzna. - Zadowolony? - prychnął.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – Watson musnął przelotnie ustami jego wargi, po czym wstał i założył na siebie porzucony gdzieś na podłodze szlafrok swojego chłopaka. - Idę zrobić śniadanie – dodał, wychodząc.
Po chwili do uszu Sherlocka dobiegło wołanie.
- Wstawałeś dziś w nocy? - zapytał John, pojawiając się z powrotem w sypialni.
- Nie – odparł detektyw, siadając na łóżku.
- Na pewno? - blondyn uniósł lewą brew, zasysając lekko dolną wargę.
- Co się dzieje? - brunet wstał z łóżka i w ułamku sekundy owinął się prześcieradłem.
- Chodź i zobacz – rzucił, znikając z powrotem w korytarzu wychodzącym na salon. Holmes, niewiele myśląc, ruszył za nim, by po chwili stanąć z blondynem ramię w ramię.
Aż szczęka mu opadła, kiedy zobaczył ich salon.
Przy kominku, na fotelach, biurku i wszystkich stolikach leżały starannie zapakowane prezenty. Każdy z nich był ukryty pod cienką warstwą papieru, jednak żaden wzór się nie powtórzył. Jedne były jednolitego koloru, inne nosiły na sobie mikołaje, gwiazdki, renifery, śnieżynki, choinki czy aniołki. Nic się nie pojawiało dwa razy. Ani trzy. Ani więcej.
Stali tak w zupełnej ciszy: detektyw-konsultant owinięty białym prześcieradłem i były lekarz wojskowy w jego szlafroku. Aż w końcu John obrócił się przodem do Sherlocka w tej samej chwili, gdy on spojrzał na niego.
- To cud mikołajkowy – szepnął brunet, uśmiechając się szeroko.
- Tym razem muszę przyznać ci rację – wydusił z siebie doktor, po czym przyciągnął Holmesa do fantastycznego, porannego pocałunku. - A teraz zdejmuj to prześcieradło, bo nie mogę się do ciebie dobrać.
~
No dobra, mamy pierwszą część grudniowej serii świątecznej! Tak, tak, będzie to seria. Jak w opisie zamieszczone - zamierzam napisać jeszcze Wigilię, Boże Narodzenie i Sylwestra :)Mam nadzieję, że te cztery paczki marchewek, które pochłonęłam przy pisaniu, nie poszły na marne i shot Wam się podoba ^^
A jak już jesteśmy w temacie, co dostaliście na Mikołajki? Ja gigantyczny plakat-mapę Śródziemia, który od razu po powrocie ze szkoły powiesiłam nad łóżkiem ❤❤❤
(Niestety nie dam zdjęć, bo wattpad ma focha -,-)Miłego wieczoru! (w zasadzie nocy, ale ciii...) ;*
CZYTASZ
✔Grudzień 2017 || Johnlock✔
FanfictionZbiór Johnlockowych one-shotów przedstawiających różne grudniowe wydarzenia oczami naszych chłopców z Baker Street :) Książka zawiera: 1/ Mikołajki 2/ Wigilię 3/ Boże Narodzenie 4/ Sylwester (+Bonusy pomiędzy nimi) ~ Okładka mojego autorstwa~