dzień 1

36 5 0
                                    

1Stycznia Niedziela

Usłyszałam dźwięk rozbijanego szkła. Acha mama już na nogach, pomyślałam. Otworzyłam zmęczone oczy i rozejrzałam się po pokoju, po podłodze walały się puste opakowania czipsów i butelki coli, następny nowy rok który spędziłam na YouTube i niezdrowym żarciu. Jak się już obudziłam to trzeba wstać. Przeturlałam się na drugą stronę łóżka i po omacku próbowałam znaleźć telefon leżący na stoliku nocnym, przynajmniej myślałam że, go szukam. Po dłuższej chwili z męką otworzyłam oczy, telefonu nie było jedynie kilka starych kabli. Przeturlałam się więc z powrotem myśląc że, podłączyłam go na noc pod prąd. A jednak, gniazdko było puste, ani śladu telefonu, tak jak i ładowarki. Co trochę dziwne w szczególności że, moim nawykiem jest podłączanie go co noc. Tylko ja wiem jak go podpiąć.

instrukcja obsługi
Po podłączeniu telefonu pod prąd należy wyginać końcówkę przypiętą do iPhone, aż na parę sekund nie pokaże znaku ładowania. Cynk w tym że ładować będzie się jedynie przez krótką chwilę. Spokojnie, wystarczy jedynie go całkowicie wyłączyć i wuala ciesz się ładującym telefonem.

Tak tyle że, jeśli telefon nie leży na stoliku ani nie jest podłączony znaczy że, będę musiała ruszyć leniwą dupe by go znaleźć. Największy koszmar zimowej pobudki, wyjście z pod cieplutkiej kołderki. Kurwa, muszę? Wyciągnęłam nogę z pod kołdry, zaraz przeszył mnie morderczy chłód. Podniosłam się na rękach i z wielkim bulem usiadłam na rogu łóżka, okryłam się leżącym na ziemi szlafrokiem i ruszyłam w stronę drzwi chwiejnym krokiem. Gdy wyszłam na korytarz, odrazu przywitał mnie widok taty oczywiście jak na typowego mężczyznę przystało w samej koszulce i majtach, genialnie!

-Dzień dobry!
-Dzień dobry-odparłam z pogardą.
-Przyjemnie się spało?

Nie odpowiedziałam weszłam prosto do jego pokoju po lewej.

-A czego ty tam szukasz?-krzyknął za mną
-komórki!
-Zapomnij teraz idziemy do kościoła-zawołała z dołu (parteru) mama.
-Muszę?
-Tak!-odpowiedziała natychmiastowo

Burknęłam pod nosem, chwyciłam ręcznik i zeszłam na duł do łazienki. Pociągnęła za klamkę, zamknięte. Zapukałam. Usłyszałam głos siostry:

-Zajęte!
-Mamo łazienka zajęta!
-Umyjesz się jak wrócimy!
-Ale przecież po kościele jedziemy na stadninę!
-No i?

A spoko mam w 10 minut:przebrać się, uczesać (bo zazwyczaj chodzę w rozpuszczonych),zjeść śniadanie i sprawdzić YouTuba, genialnie! Ile razy jeszcze dzisiaj to powiem?

Poszłam do pokoju, ubrałam się w przypadkowo wyjęte z szafy rzeczy, i tak będę miała kurtkę. Gdy zeszłam na duł cała rodzinka ubierała już buty na werandzie chwyciłam szybko kurtkę naciągnęłam czapkę. Ubrałam buty na korytarzu bo nie miałam ochoty cisnąć się jak sardynka w małym pomieszczeniu.

Zawsze staram się wyglądać przytomnie na mszach ale co oni sobie wyobrażają? Że ludzie po sylwestrze będą rześcy i spragnieni wiedzy o Bogu?  Tak szczerze, chyba przysnęło mi się na kazaniu ale nic dziwnego często to robię, nigdy jeszcze nie zasnęłam na lekcji, co nie oznacza że, nie próbowałam.

Wyszłam z kościoła szybciej niż rodzinka jeśli mam się wyrobić, to muszę się śpieszyć. Wparowałam do domu jak burza, zdjęłam w pośpiechu kurtkę rzuciłam na wieszak, chwyciłam ręcznik i zanim rodzice weszli na werandę byłam już w łazience. Z trudem zdążyłam się wyrobić, chociaż musiałam odjąć z grafiku YouTuba. Wpakowaliśmy się do samochodu. Trasa na stadninę prowadzi przez tory, oczywiście przejeżdżał pociąg więc spóźniliśmy się conajmniej o 20 minut.

Po powrocie owinęłam się kołdrą, w czasie mszy snułam plany że, gdy wrócę posprzątam w szufladzie, tak to nie pierwszy raz kiedy rzucam wszystko z powodu nagłego napadu lenistwa. Leżałam tak owinięta dobre 5 minut więc stwierdziłam że, fajnie byłoby coś pooglądać. Nie wstając rozejrzałam się po pokoju telefon leżał na biurku po drugiej stronie pokoju. Zajebiście. Zrezygnowałam z rozrywki i leżałam dalej.

Nie wiem kiedy dokładnie zasnęłam ale pamiętam że, obudziłam się około 19:00. Poczułam głód a z tego że, nic lepszego mi nie przychodziło do głowy wstałam i zawlekłam dupę do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę z szynką, przebrałam się i poszłam spać, jutro szkoła.

Jednak nie wszystko szło zgodnie z moimi przypuszczeniami. Sprawdziłam telefon, minęło już pół godziny od momentu w którym położyłam się spać. O co chodzi? Zawsze nie przychodziło mi to z takim kłopotem. Leżałam tak sobie jeszcze z dobrą godzinę, chyba. Zwycięstwo zasnęłam.Rano obudził mnie głos mamy:

-Wstawaj, za pół godziny lekcje!


Nie jestem wybitnym pisarzem ale mam nadzieje że, nie zanudziłam nikogo na śmierć.

365 dni pesymisty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz