Kolejny, tym razem definitywnie ostatni raz sprawdzał, czy w jego torbie znajdują się wszystkie potrzebne rzeczy. Po odhaczeniu wszystkich pozycji na ułożonej w jego głowie liście, zarzucił sobie bagaż na ramie, sięgnął po klucze od mieszkania i skierował się do małego przedpokoju, gdzie szybko wsunął na nogi czarne tenisówki i zerknął w lusterko przeczesując palcami włosy, których dziś rano postanowił nie układać, bo po co skoro i tak czeka go długa, męcząca podróż, podczas której jego fryzura prędzej czy później byłaby w opłakanym stanie, do czego prawdopodobnie przyczyniłaby się dzicz, którą zdarzało mu się w wyjątkowych sytuacjach, kiedy bywał poruszony, nazwać przyjaciółmi, tak więc zwyczajna strata czasu. Poza tym, prawdopodobnie jedynymi ludźmi, którzy dziś go zobaczą będą pracownicy stacji benzynowych i jego towarzysze, więc czemu miałby zawracać sobie głowe wyglądem?
Zgasił ostatnie światło, które było tym znajdującym się w ciasnym korytarzu, bo przecież wcześniej wielokrotnie sprawdził czy aby na pewno zgasił wszystkie inne żarówki w jego w mieszkaniu, po czym wyszedł zakluczając za sobą drzwi. Zbiegł po schodach na dół i kiedy tylko znalazł się na zewnątrz jego włosy zmierzwił przyjemny, letni wiatr, a policzki przyozdobiły ciepłe promienie słońca. Uśmiechnął sie pod nosem, bo kto by sie nie uśmiechnął mając przes sobą prawdopodobnie najlepsze wakacje swojego życia?
Przymknął powieki i tylko delikatnie westchnął, podczas kiedy wewnątrz czuł jakby miał skakać z podekscytowania. Otworzył oczy dopiero gdy usłyszał zbliżający się samochód, z którego przez otwarte okna wydobywały się głośne śmiechy i żywe rozmowy. Pojazd zatrzymal sie zaraz przed nim, a zza kierownicy wysiadł nie kto inny jak Jung Hoseok, największy idiota na świecie, ale całkiem dobry przyjaciel. Uśmiechnął się do niego szczerze kiedy ten otwierał bagażnik aby młodszy mógł wrzucić tam swoje rzeczy. I kiedy szatyn już miał skierować się do drzwi samochodu i wsiąść do środka, Hobi złapał go za nadgarstek i uśmiechnął się przepraszająco.
-Słuchaj Taehyungie, jest sprawa-westchnął, na co mniejszy przewrócił oczami i wyszarpnął swoją ręke.
-Więc powiesz mi o niej po drodze-ułożył dłoń na klamce i uśmiechnął promiennie pociągając za nią, gotowy do głośnego powitania kompanów rozpoczynającej się przygody. Jednak gdy tylko jego oczy spoczęły na siedzącym na środku, czarnowłosym chłopaku, jego twarz natychmiast zbladła a uśmiech stał się przeszłością. Hoseok odrazu otworzył usta, by zacząć się tłumaczyć i uniknąć niepotrzebnych kłótni, jednak mimo dobrego refleksu odrobinę się spóźnił i jego wypowiedź wyprzedził Tae, a w sumie bestia jaka się w nim zbudziła.
-Czego kurwa szuka tu ten nędzny szczyl?-warknął posyłając każdemu obecnemu gniewne spojrzenie, rozmowy ucichły i zapadła niezręczna cisza.
-Jak mówiłem, jest sprawa...Chyba wymarzone wakacje nie będą dla szatyna aż tak wymarzone
CZYTASZ
Palace || taekook ||
Fanfiction„Sometimes I wish we never built this palace But real love is never a waste of time" czyli o wrednym Taehyungu i Jungkooku, który niczego nie żałuje