-TAEHYUNG-
Jungkook.
Skąd ten cholerny kretyn się tu wziął? Kto w ogóle, po tym wszystkim, miał czelność zgodzić się na jego obecność i jednocześnie nazywać się moim przyjacielem? Kiedy wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic, czułem jak cały mój organizm gotuje się w złości.- siadaj królowo dramatu i nie rób scen - do moich uszu dotarł zachrypnięty głos, jego zachrypnięty głos, na co uniosłem brew , co on sobie kurwa wyobraża, pojawia się tu znikąd, niszczy idealną wizje wakacji, którą układałem w głowie od miesięcy i jeszcze mówi do mnie w taki sposób. Jeśli ktoś mi zaraz nie wytłumaczy co się tutaj odpierdala to chyba pourywam im łby a Yoongiemu nasram jeszcze do szyi, za ten głupi uśmieszek.
-a ty czego zęby suszysz, dzbanie? - wysyczałem - gadać, który to wymyślił, albo uduszę was wszystkich. - nie żartowałem, czułem, iż jestem na skraju wytrzymałości i sekundy dzielą mnie od rzucenia się na któregoś z nich z zamiarem wydrapaniu oczu i rozszarpania gardła paznokciami.
- to wszystko wina Mina - krzyknął Hobi i podniósł ręce w geście obronnym, a wspomniany chłopak pochylił się do przodu patrząc na niego pytająco - to był twój pomysł, Jiminie potwierdzi.
Przeniosłem wzrok na swojego (najlepszego swoją drogą) przyjaciela, ten tylko uśmiechnął się delikatnie i pokiwał twierdząco głową, wiedząc, że komu jak komu ale jemu mogę zaufać, odwróciłem się w stronę zdrajcy i spojrzałem na niego z mordem w oczach.
- Nie usiądę obok niego - warknąłem - ani obok ciebie - dodałem. Westchnął i pociągnął Jeona za rękę nakazując mu usiąść na miejscu obok kierowcy i nie narzekać, następnie rozkazał niebieskowłosemu i jego 'chłopakowi' wpuścić mnie na środek, tłumacząc się tym, że chce uniknąć słuchania jęków Jimina w czasie 'dyskretnego macanka'. Po niemałych protestach oraz zapewnieniach, że żadnego macania nie będzie bo przecież 'i tak nic ich nie łączy', w końcu zasiadłem między zawiedzionymi przyjaciółmi, dla których ta rozłąka zdawała się być na prawdę przytłaczająca. Założyłem ręce na klatce piersiowej z zamiarem przemilczenia całej tej śmiesznej podróży, jednak po około dwudziestu minutach, kiedy z radia znów popłynęła znana melodia kolejnego letniego hitu, dyskusja stała się niezwykle żywa a wnętrze samochodu co jakiś czas wypełniało się śmiechem jednego z moich towarzyszy, postanowiłem trochę odpuścić i jedyną osobą, na którą nadal nie zwracałem uwagi, był pieprzony Jungcock. Co jakiś czas mój wzrok spoczywał na jego fałszywej mordzie i w tamtych momentach miałem chęć zedrzeć uśmiech z tej, na pozór dziecięcej oraz niewinnej, twarzyczki.
- Przestaniesz się gapić? - zapytał a w jego głosie mogłem usłyszeć wyraźną nutę irytacji.
- Teraz kiedy już wiem, że cie to wkurwia to na pewno nie - przechyliłem głowę w bok, opierając ją na ramieniu Parka, po czym posłałem mojemu u l u b i e ń c o w i sztuczny uśmiech na co ten wywrócił oczami.
- musisz być tak głupi i upierdliwy? Oh, czekaj, nie musisz odpowiadać, wszyscy wiemy, że tak.
- Jesteś jedynym, który tak uważa Kook. - mruknął blondyn, na co podniosłem głowę z jego ramienia i odwróciłem twarz w jego stronę i wyszeptałem bezgłośne dzięki, byłem mu wdzięczny, że trzyma moją stronę.
- Zamknij się Blondie, nie wtrącaj się kiedy dorośli rozmawiają. Właściwie jeden dorosły bo tego czegoś między wami nie nazwałbym dorosłym, intelektualnie zatrzymał się gdzieś na poziomie płodu. - prychnął.
- Uważaj na słowa, Jeon. - Warknął Yoongi, nawet nie zauważyłem, że kiedy wyjął z uszu słuchawki i zaczął przysłuchiwać się naszej rozmowie - zignoruj go, kochanie - tym razem zwrócił się do Jimina, na którego twarz wpłynął dorodny rumieniec, kiedy tylko dotarło do niego, jakiego określenia użył starszy.
Wzrok Jungkooka ponownie powędrował na mnie.- Lepiej sklej morde, twoja paplanina rani moje uszy.
- ah tak? Lepiej wyskocz przez okno ponieważ twój pysk rani moje oczy.
Niestety zostałem pozbawiony szansy na odpyskowanie, a przez ciężką atmosferę jaka zapanowała przebił się głos siedzącego za kierownicą Hoseoka.
- Zamknąć japy i mówię do wszystkich, nie ważne czy stajecie w obronie swojego chłopaka - tu zerknął w lusterko aby posłać Minowi spojrzenie będące jak tak, mówię do ciebie leszczu - czy nagle wszyscy zapomnieli, że to miały być przecież najlepsze wakacje naszego życia? - znów skupił wzrok na drodze - i nie wkurwiać mnie albo skończymy w rowie.
- Nie jesteśmy razem, kiedy to do ciebie dotrze, Hobi? - mruknął chłopak, którego włosy miały kolor spranego błękitu.
Po tej wypowiedzi nikt nawet nie próbował ciągnąć tej, dość nieprzyjemnej, wymiany zdań. Yoongi wrócił do słuchania muzyki sączącej się z słuchawek oraz grania w smutnym teledysku, odpowiedzialny kierowca zajął się odpowiedzialną jazdą, siedzący obok niego brunet przeglądaniem czegoś na swoim telefonie, natomiast Jimin jedynie westchnął smutno i spuścił wzrok bawiąc się krańcem beżowego, dużego swetra, który miał na sobie. Doskonale wiedziałem co go gryzie.
- Jiminie, chcesz porozmawiać? - zapytałem szeptem.
-poplotkujecie sobie potem panienki, robimy postój - do moich uszu dotarł ten cholernie drażniący głos, cóż, kiedyś nie był taki drażniący, przemknęło mi przez myśl, za co od razu skarciłem się w myślach i wymierzyłem sobie mentalny cios w policzek. Spojrzałem przez okno, a moim oczom ukazała się stacja benzynowa.
- hej, polecę tylko do toalety i po kawę, może wezmę nam coś do jedzenia i zaraz tu wracam, skorzystamy z okazji, że nie będzie tutaj tej bandy, nie mających swoich spraw i życia, kretynów. Dobrze? - w ramach odpowiedzi uzyskałem delikatne kiwnięcie głową i niepewny uśmiech - tobie tez radzę skorzystać z ubikacji, wątpię, że kapitan naszego pokładu raczy się później zatrzymać - zmierzwiłem jego włosy po czym wysiadłem zostawiając go samego.
Wszedłem do małego budynku i odrazu skierowałem się w stronę toalet. Kiedy załatwiłem swoje sprawy i udało mi sie uniknąć zerknięcia w lustro (nie chciałem się dołować) umyłem ręce i udałem się do małego baru, jeśli mogę go tak nazwać, z zamiarem kupienia kawy sobie i gorącej czekolady dla Jimina, wziąłem też dwie kanapki i ulubione ciastka blondyna. Zapłaciłem po czym wyszedłem na zewnątrz gdzie przy okrągłym stoliku siedziala reszta moich przyjaciół oraz jeon luzer jungkook, tak samo jak ja zdecydowali się na zakup kawy i czegoś do jedzenia. Podszedłem aby naściemniać im, że Jimin źle się czuje i wolał zostać w pojeździe, głupcy uwierzyli, zdawali się nawet nie pomyśleć, iż gdyby faktycznie coś mu było wolałby sie przewietrzyć, czy coś w tym stylu. No cóż, bywa, dla nas lepiej. Później rzuciłem już tylko krótkie smacznego i udław się, wszyscy wiemy do kogo to drugie, po czym odszedłem.
Zanim doszedłem do samochodu zauważyłem Parka wychodzącego z budynku stacji, zgaduję, że posłuchał rady i również skorzystał z toalety. Wsiedliśmy do środka a ja odrazu podałem mu gorącą czekolade.
- Nie jest ci gorąco w tym sweterku? Teraz dowaliłem ci tym - skinąłem głową na papierowy kubek który trzymał w swoich małych łapkach - ugotujesz mi się - powiedziałem i zaśmiałem się cicho.
- Jest w porządku, już i tak robi się chłodno - posłał mi nikły uśmiech - dziękuję za jedzenie.
- W porządku, przecież zawsze to ty mnie dokarmiasz i stawiasz jedzenie kiedy jesteśmy na mieście, czas się odwdzięczyć. Opowiadaj, co tym razem zrobił ten popieprzony kretyn z falami dunaju na głowie?
- Nie jest kretynem -wywróciłem teatralnie oczami, no tak, zawsze bedzie go bronił - po prostu sprawia, że czuję się zagubiony, niby jednego dnia traktuje mnie jak kogoś więcej i mam wrażenie, że odwzajemnia moje uczucia, ale po chwili albo mnie odtrąca i odstawia na bok, albo jak dziś, wszystkiemu twardo przeczy... - zakończył zagryzając wargę, a ja tylko przyciągnąłem go do swojego boku, ponieważ zanim zdążyłem się odezwać obok mnie pojawił się Min, a zaraz po nim do środka wsiedli pozostali oświadczając, że ruszamy w dalszą drogę. Z radia zaczęła wydobywać się spokojna piosenka, a ja oparłem głowę na tej należącej do Jimina, który ułożył ją na moim ramieniu, później, sam nawet nie wiem kiedy, zasnąłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/131284230-288-k829652.jpg)
CZYTASZ
Palace || taekook ||
Fanfiction„Sometimes I wish we never built this palace But real love is never a waste of time" czyli o wrednym Taehyungu i Jungkooku, który niczego nie żałuje