24."Każdą chwilę z tobą"

189 12 12
                                    

Hmm... Nie powinnam tam iść...

Postanowiłam iść na przystanek. Wtedy poczułam czyjąś obecność za mną, odwróciłam sie...

-aa. Oszalałeś...

-Dominik do ciebie wrócił jakie to słodkie- Szymon...moglam się tego spodziewac, a to powiedział ze sarkazmem w głosie.

-Nie chodzimy.

-nie rób ze mnie idioty.

-nie musze.-mogłam sie od tego powstrzymać. Podeszedł bliżej mnie. Nie mogłam uciec bo opierałam się o ściane przystanku.

-jesteśmy tylko przyjaciółmi-wydukałam

-przecież to miłość twojego życia, nieprawdasz.-mówił to ze złością w głosie i nie cofnoł się nawet milimetrem.

-ale...-po co ja sie mu tłumacze.

-ale..

-nie musze Ci się tłumaczyć, a jak się nie odsuniesz do zacznę piszczeć.-no co... Uderzyc go nie uderzę bo jestem 3vrazy słabsza.

Odsunoł się z łobuzerskim uśmiechem. A ja wsiadłam do busa, który przyjechał.

Miesiąc później...

Hejka.. Wszystko się świetnie układa. Dziś 29 grudzień i od 3 tygodni jestem dziewczyną Dominika. Znowu. Po tym całym spodkaniu z Szymonem, on czekał na mnie przed domem i się mnie tego zapytał. Oczywiście że się zgodziłam. Wiem jakby mnie o rękę poprosił to by było coś, ale mam dopiero 14 lat to jeszcze chwile poczeka. Teraz siedze sobie w pokoju mojego chłopaka i czekam aż przyniesie nam ciepłe kakao. Wróciliśmy właśnie ze spaceru. Znaczy miał być spacer, ale spotkaliśmy Ale i Bena a, później zaatakowali nas śnieżkami Ola i Wojtek, którzy od nie dawna cały wolny czas spędzają razem. Cali przemoknięci wrócili do domów, a że ja mam najdalej to poszłam do Dominika .

Siede sobie w jego czarnej bluzie. I rozmyślam nad swoim życiem.

-Jestem-powiedział wchodząc do pokoju z tacą z dwoma kubkami reniferami.

-Nareszcie...-zrobilam poważną minę.

-wiesz co.. Pamiętasz jak byliśmy na urodzinach u mojego kuzyna?

-Michała?

-no. To on organizuje Sylwestra.

-iiiii.

-pójdziesz ze mną na nie.

-nw. Zastanowie się.

-ostatnio jak się zastanawiałaś to cie na drugo dzień porwali.

-spokojnie. Teraz jestem tu i się nigdzie nie wybieram.-zadzwonił telefon-mój tata po mnie jedzie.

-czyli jednak się gdzieś wybierasz...-zrobił obrażoną minę.

-tak i tak.

-co?

-no tak że ide i tak że pójde.

-nie rozumiem Cię czasem.

-no pójde z tobą ma sylwestra.

Kiedy to usłyszał przytulił mnie, podniósł i obkręcił.

-Cieszysz sie tak z tego że idziemy razem na sylwestra?

-cieszę się na każdą chwile z tobą.

-kochany jesteś.

-ty też misiek.

Pocałowaliśmy się i poszłam ubierać kurtkę.

-do jutra.-powiedziałam

Miłosne rozterkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz