7th (sense).

2.1K 271 80
                                    

hae.hyuck; też jesteś miłością mojego życia, mark

Mark stał w kuchni, przygotowując sobie herbatę.
Herbata była na liście jego siedmiu sensów do życia. Herbata, nocne niebo, przyjaciele, rapowanie, cel, marzenia, Lee Donghyuck - 7 sensów. Towarzyszyły mu praktycznie od zawsze.
Upuścił telefon, który z wielkim hukiem rozbił sobie jedynie kawałek szybki. Osiemnastolatek zapomniał o herbacie, pobiegł do swojego pokoju rzucając się na łóżku, przetwarzając przeczytaną przed momentem wiadomość, popłakując przy tym. Czuł się niesamowicie i jednocześnie okropnie. Jak on teraz ma iść do szkoły? Co powie Donghyuckowi? Jego siódmy sens życia właśnie wyznał mu odwzajemnione przez cały ten czas, nieświadome uczucie. Lee Donghyuck kochał Marka Lee. Mark Lee kochał Lee Donghyucka. Nieźle się porobiło.

Po niemal nieprzespanej nocy, Mark wstał z łóżka idąc w stronę łazienki, ochlapał twarz zimną wodą, spojrzał w lustro i wymamrotał do siebie; Masz przesrane, Mark Lee.

Donghyuck,
przepraszam za wszystko. Za zabawy w anonima, uciekanie przed tobą, za nie przyznanie się. Sam zgadłeś, więc domyśliłem się, że to zaszło o wiele za daleko. Kocham cię, lee donghyuck, przepraszam i nie obrażę się kiedy tego nie zaakceptujesz.
Jesteś miłością mojego życia, Lee Donghyuck.

Mark Lee

Mark,
przepraszam cię za wszystko. Dowiedziałem się wcześniej, że podkochiwałeś we mnie aż od przedszkola. Zaakceptowałem to od razu, ponieważ też cię kocham. Nie wiem co dalej z tym zrobimy, wybór należy do ciebie, tęsknię strasznie i przepraszam.
Jesteś miłością mojego życia, Mark Lee.

Lee Donghyuck

Donghyuck położył swój list na ławce Marka. Specjalnie przyszedł szybciej, żeby nikt nie zauważył. Dzisiaj miał być test z angielskiego, więc Mark będzie mógł go sam przeczytać na przerwie - pomyślał.

Mark wszedł do sali. Napiszę to z palcem w nosie - stwierdził. Zanim usiadł na swoim miejscu, zauważył kartkę ozdobioną pięknym pismem. Chwycił ją i schował, żeby nikt nie miał podejrzeń. Usiadł, dostając test do ręki. Zaczął pisać i jednocześnie myśleć o kartce, która czeka na niego w plecaku.

Po teście wszyscy wyszli na przerwę, prócz osiemnastolatka. Mark szybko położył swój list do Donghyucka na jego ławkę i wybiegł z sali, bo zostałby w niej na całą przerwę.

Poszedł do łazienki, wyjął kartkę z plecaka i wszedł do którejś z kabin, żeby móc przeczytać to w samotności. Zaczął czytać. Czuł, że jego twarz robi się czerwona, a pojedyncze łzy spływają z obu oczu. Najgorszy był ostatni fragment:
Nie wiem co dalej z tym zrobimy, wybór należy do ciebie, tęsknię strasznie i przepraszam.
Jesteś miłością mojego życia, Mark Lee.

Mark dosłownie wylał z siebie wszystkie łzy. Szczęścia, smutku, po prostu wszystkie. Pobiegł na korytarz, szukając prawie przez mgłę autora listu, który tak wewnętrznie go zaatakował.

Donghyuck zauważył jego przyjaciela, który z prędkością światła wbiegł na korytarz, płacząc jak nigdy. Biegł w jego stronę. Młodszy wstał i otworzył ręce, pozwalając Markowi na zmniejszenie ich odległości o zaledwie kilka centymetrów. Nie chciał go puścić. Obaj wtulili się w siebie najmocniej jak się da, nic nie mówiąc. Nie przejmowało ich już to, że ludzie patrzyli się na nich, jakby odstawiali jakąś scenkę romantyczną. Rozpłakali się obydwaj, uśmiechając się przy tym.

- Kocham cię, Mark. Nie przestanę. - wyszeptał do niego
Donghyuck.
- J-ja też, Donghyu-uckie. - wyjąkał starszy.

Zadzwonił dzwonek, wszyscy sobie poszli. Donghyuck spojrzał na Marka. Patrzał się na niego przez chwilę, po czym zamknął oczy i zmniejszył ich przestrzeń do zera. Oczy drugiego były szeroko otwarte ze zdziwienia. Później jednak postanowił oddać się ustom Donghyucka, które go atakowały.

Po dziesięciu minutach Mark spojrzał na zegar, wrócili do klasy, żeby się nie wkopać. Nauczycielka politowała się i nie wstawiła im spóźnienia, gdyż dowiedziała się o całym od pozostałych uczniów. Teraz to oni mają przesrane - wyszeptał niesłyszalnie Mark.

W trakcie lekcji, siedemnastolatek chwycił list leżący na jego ławce, wiedząc już od kogo on był. Czytając go, jedynie się uśmiechał. Kiedy skończył wymamrotał do siebie z spływającą łzą:
Kocham cię najmocniej, Mark. Jesteś jednym z sensów mojego życia.

T H E  E N D


( koniec, wow)
( pisałam to "na kolanie"
( wracając lub jadąc do szkoły,
( w autobusie, więc w razie co,
( piszcie o błędy, pomyłki
( blabla etc。)
( mam nadzieję, że nie jest tak
( źle i może komuś się
( spodobało
(because, ja uważam, że ten raczek trochę szczypie。)
( pozdrawiam i do zobaczenia。♡)

the 7th sense ; ldh&mlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz