Juvia siedziała zamyślona przy stole w najciemniejszym kącie gildii, wzdychając co jakiś czas. Wszyscy patrzyli z niepokojem na zwykle tryskającą energią przyjaciółkę, która przez cały ostatni tydzień ignorowała (NAWET) Graya. W pewnym momencie do gildii wpadł Lyon i po krótkim przywitaniu, praktycznie siłą wyciągnął ją na zewnątrz. Zdarzyło się to już parę razy i jak zazwyczaj Lucy trąciła Graya łokciem.
- Na co czekasz?
- Nie wiem o co ci chodzi - odwarknął tylko, siadając przy barze i zamawiając piwo.
Natsu stanął przy niej i po oparciu brody na jej ramieniu, zaczął odliczać:
- 3... 2... 1...
Nagle Gray duszkiem opróżnił kufel i szybkim krokiem wyszedł z gildii. Tymczasem Lyon rozmawiał z Juvią.
- Potrzebuję pomocy. Chcę coś kupić Cherii, a nie chcę prosić Wendy, bo na pewno wszystko wygada. Hej Juvia. Wszystko ok?
Ta pokręciła przecząco głową.
- W takim razie idziemy - stwierdził łapiąc ją za rękę. Usiedli w małej kawiarni niewidocznej z ulicy i zapytał:
- Co się dzieje? Gray znowu coś powiedział?
- Nie, nie. To nie o to chodzi. Po prostu nie lubię Świąt.
- Akurat po tobie bym się tego nie spodziewał.
- Kiedyś gdy byłam jeszcze w poprzedniej gildii, podsłuchałam jak rozmawiali o mnie. Dowiedziałam się, że zostałam siłą odebrana rodzicom i wybiegłam z budynku. Na zewnątrz i w całym mieście było mnóstwo świątecznych dekoracji. Dlatego ten dzień i same Święta nie kojarzą mi się zbyt przyjemnie. Poza tym, jestem nowa w gildii.
- Bądź po prostu sobą.
- No nie wiem. Mam ochotę zamknąć się w pokoju i nie wychodzić.
- Jesteś ich przyjaciółką więc spędź z nimi Święta.
- Nawet nie wiem jak mam się zachować.
- Skoro nie jesteś pewna co i jak, to pomożemy sobie nawzajem.
Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
- Skoro tak stawiasz sprawę...
Wkrótce szli ulicą rozmawiając żywo i wtedy zobaczył ich Gray. Nie podszedł, tylko patrzył z daleka i klął pod nosem. Tymczasem oni zatrzymali się przed witryną oglądając biżuterię.
- Co sądzisz o tym? - wskazała na łańcuszek z zawieszkami obok, ale Lyon pokręcił przecząco głową.
- To nie to.
- Hmm - zastanowiła się chwilę, po czym klasnęła w dłonie i stwierdziła - Bransoletka lub inny drobiazg z grawerunkiem. Z jakąś ważną datą lub wspomnieniem. Drugiej takiej nie da się kupić.
- Może to dobry pomysł - stwierdził, wchodząc do środka. Juvia stała na zewnątrz gdy niby przypadkiem obok niej pojawił się Gray.
- Coś wpadło w oko?
- Nie lubię biżuterii. A teraz wybacz, ale Lyon chyba potrzebuje pomocy - rzuciła widząc machającego do niej maga. Gdy weszła do środka stwierdził:
- Chcę zrobić mu trochę na złość więc proszę o chichot dla widowni.
Juvia zaśmiała się lekko, słysząc o pomyśle Lyona.
- Poza tym zdecydowanie śliczniej wyglądasz z uśmiechem.
Gray patrzył jak zarumieniona Juvia zasłania twarz dłońmi i po raz kolejny zaklął pod nosem. Zwłaszcza gdy Juvia i Lyon nachylili się razem nad biżuterią wyjętą z gabloty. On położył rękę na jej talii i powiedział coś na ucho, a ona uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Dobra. A teraz twoja kolej - stwierdził nachylając się w jej kierunku gdy wyszli od jubilera. Zaśmiała się tylko figlarnie klepiąc go w ramię. Potem wskazała jeden sklepik i ruszyli w jego kierunku obserwowani przez parę zdesperowanych oczu.
- O czym tak myślisz? - zapytał patrząc na jej zawziętą minę.
- Chyba w końcu przestanę się mu narzucać.
- Nie rób tego.
- Wiesz, mam już dosyć bycia widowiskiem w gildii.
- Możesz mi nie wierzyć, ale wbrew temu, co wszyscy myślą, on lubi gdy ktoś się przy nim kręci. Nawet pomimo jego trudnego charakteru.
- Ale to zaczyna być męczące.
- Dlatego ci mówię, żebyś zaczęła się dzisiaj wygłupiać. Znając życie, śledzi nas jak zawsze. Jeśli dobrze pójdzie, to może się ruszy.
- Nawet ja w to nie wierzę - mruknęła tylko. W końcu obładowani dotarli do jej mieszkania w dormitorium Fairy Tail. Juvia uśmiechnęła się ciepło do Lyona.
- Dziękuję za pomoc i poprawienie mi humoru. Mam nadzieję, że Cheria będzie zadowolona z prezentu.
- Ja też dziękuję. Jest jeszcze wcześnie więc może jednak pójdziesz do gildii. Odprowadzę Cię.
- Chętnie. Chcę sobie wyjaśnić kilka spraw z Lucy.
Wyszli na dwór i gdy spojrzeli w niebo pojawiły się pierwsze płatki śniegu.
- Chyba będą białe święta - stwierdził Lyon.
- To dobrze - odparła Juvia, idąc obok niego - Uwielbiam śnieg.
Gdy weszli do gildii uśmiechnęła się promiennie do wszystkich. Lyon po krótkiej rozmowie z Lucy pożegnał się twierdząc, że i tak pewnie mu się oberwie za wymkniecie się w trakcie przygotowań. Niedługo potem Gray wszedł do gildii i zobaczył roześmianą Juvię rozmawiającą z Lucy. Gdy przechodził obok usłyszał tylko:
- A wtedy Lyon złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Mówię ci, dawno się tak nie bawiłam.
Gdy Lucy dała jej znak, że ich nie słyszy, wróciły do rozmowy.
- Czyli chcesz powiedzieć, że to twoje pierwsze Święta?
- Mhm - odparła rumieniąc się.
- Nie przejmuj się, ale lepiej napisz do Cherii, że Lyon pomógł ci dzisiaj w zakupach. A teraz co planujesz dla niego w prezencie?
- Zrobię szalik. Taki prezent od siebie.
- Na pewno będzie mu się podobał.
- Kiedyś już zrobiłam jeden dla pewnej osoby, ale go nie przyjął.
Gray przechodził akurat obok i gdy usłyszał, że chce zrobić szalik dla Lyona, poczuł ukłucie w sercu. Tamten zrobiła dla niego, a on się na nią wydarł. Nie wiedział, że można czuć się aż tak winnym.
- Musiało być ci przykro.
- Mhm. Ale nie myślmy teraz o tym. Kiedy najlepiej przynieść prezenty?
- Zdecydowanie dzień przed imprezą. Wtedy każdy będzie przytomny i większość jeszcze będzie trzeźwa. A teraz chodź pomóc mi z dekoracjami.
Rozmawiały dalej wesoło i wszyscy odetchnęli z ulgą widząc normalną Juvię. W myślach dziękowali Lyonowi za pojawienie się akurat dzisiaj.
CZYTASZ
Juviastyczne Święta
FanfictionWielkimi krokami zbliżały się Święta Bożego Narodzenia i wszyscy w Fairy Tail czuli podekscytowanie. No może z wyjątkiem jednej niebieskowłosej dziewczyny... ****** (Żadna postać ani grafika nie są moją własnością)