Nieoczekiwane rozwinięcie

316 21 3
                                    

Czas mijał. Juvia zadzwoniła do Cherii prosząc o przekazanie Lyonowi podziękowań za pomoc z zakupami i że wyśle mu drobny prezent w ramach rewanżu. Słyszała jak jej początkowa rezerwa zamieniła się w radosny śmiech. 

- A już podejrzewałam że ktoś coś kombinuje za moimi plecami. 

- Nie żartuj - powiedziała Juvia myśląc o niespodziance szykowanej przez Lyona. Nucąc wesoło wróciła do swojego pokoju gdzie zapakowane leżały prezenty i usiadła do robótki. Nagle usłyszała pukanie do drzwi i ku jej zaskoczeniu do środka wszedł Gray. 

- Stało się coś? 

- Nie, tylko ktoś czeka na ciebie przed budynkiem. 

Gdy podeszła do okna, zobaczyła machające do niej dziewczyny. Otworzyła okno i usłyszała: 

- Hej Juvia. Idziesz z nami na grzane piwo? 

- Jasne odkrzyknęła wesoło. Dajcie mi chwilę. 

Dosłownie w minutę przebrała się i gdy wyszła z pokoju zobaczyła zarumienionego Graya. 

- Stało się coś? - zapytała tylko. 

- Nie. Wszystko w najlepszym porządku. Miłego wieczoru - odpowiedział wiedząc, że ten widok wryje mu się głęboko w pamięć. Tymczasem roześmiana Juvia wesoło szła koło dziewczyn. Kilka dni przed Świętami skończyła wszystkie przygotowania. Szalik dla Lyona i Cherii wysłała kilka dni wcześniej i z pisku jaki usłyszała przez telefon wiedziała, że prezent się spodobał. Lyon podziękował trochę spokojniej i po życzeniu jej wesołych świąt pożegnali się. 

Przeddzień imprezy świątecznej Juvia szła obładowana, nie widząc drogi przed sobą. W pewnym momencie usłyszała: 

- Pomóc Ci? 

Gdy się odwróciła, zobaczyła Graya z własnymi prezentami. 

- Chyba dam radę. Masz swoje prezenty do dźwigania. 

- To żaden problem - stwierdził biorąc większość jej pakunków. - W końcu tak obładowana nie będziesz w stanie ich wręczać. 

- Tym się akurat nie przejmuj - rzuciła, po czym szła milcząc koło niego. Gdy stanęli w drzwiach gildii Juvia rozpromieniła się. 

- Zachowujesz się, jakby to były twoje pierwsze Święta. 

- Bo są - odparła, biorąc od niego swoje pakunki i idąc szybko w stronę baru. Po krótkiej rozmowie z Mira, chodziła między stolikami rozdając drobne pakunki obecnym w gildii przyjaciołom. W międzyczasie przez gildię przewinęli się prawie wszyscy. Jakiś czas po tym Juvia siedziała przy barze rozmawiając wesoło z Mirą, która zadowolona otuliła się nową apaszka. 

- Więc to o to chodziło. Mogłaś powiedzieć. 

- Każdy mi to mówi. 

- A teraz się przygotuj, bo kilka osób na pewno się odwdzięczy. 

- Huh? 

Juvia obróciła się słysząc swoje imię i zobaczyła kilka osób stojących z ładnie zapakowanymi prezentami. 

- To dla mnie? 

- Jasne - rzuciła Levy podając jej niewielki pakunek. - Chcemy, żebyś dobrze się u nas czuła. 

- W końcu jesteś naszą przyjaciółką - stwierdziła Mira stawiając przed nią niebieski tort z jedną świeczka. - Z okazji twoich pierwszych świąt. Jedzcie szybko. Tort lodowy nie wytrzyma długo. 

Juvia zdmuchnęła świeczkę i Mira zaczęła dzielić go na kawałki. 

- Dobrze, że zostawiłaś torby. Prezentów będzie dość sporo. 

- Jak ja to zaniosę... 

- Coś się wymyśli, a teraz baw się dobrze. O hej Gray, tortu lodowego? 

- Chętnie - odparł i tak jak się pojawił zniknął w tłumie. 

- Dałaś mu już jego prezent? 

- Jeszcze nie. Chyba myśli, że jest dla Lyona. 

- Wyprowadź go z błędu. Niech też ma wesołe święta. 

- Ale on jest w dormitorium. Musiałam go uprać. 

- Święta dopiero jutro. Masz czas. 

- Mhm - odparła patrząc na siedzącego przy stole Graya. Gdy ich oczy się spotkały, szybko odwrócił wzrok. 'Coś jest nie tak' pomyślała tylko wracając do zabawy z przyjaciółmi. 

Lucy rzeczywiście miała rację, że większość osób przynosi prezenty wcześniej. Ciężko było utrzymać równowagę z tymi wszystkimi pakunkami. Nagle poczuła, że traci równowagę i w ostatniej chwili ktoś złapał ją pod ramię. Gdy spojrzała w tamtą stronę zobaczyła Graya. 

- Pomóc ci z tym wszystkim? 

-Szczerze, przydałaby się pomocna dłoń. 

- Tu są dwie - stwierdził na co ona zachichotała. 

Szli w ciszy i gdy zatrzymali się pod jej drzwiami ostrożnie przekazał jej wszystko. 

- Dobrej nocy. 

- Gray? 

Spojrzał na nią zaskoczony brakiem standardowego "-sama" przy swoim imieniu. 

- Zaczekaj chwilę. 

Znikła na chwilę w swoim pokoju i wyszła z ładnie zapakowanym prezentem. 

- To dla ciebie. Oblałam go wczoraj i wysechł w okolicy południa, ale zapomniałam zabrać go ze sobą. Wesołych Świąt - powiedziała wręczając mu pakunek i szybko znikając za drzwiami. Usłyszał, że przekręca klucz w zamku i cicho przechodzi przez pokój. Nie czekał ani chwili. Otworzył prezent i ku zaskoczeniu zobaczył szalik. 

'Zaraz. Przecież miała zrobić go dla Lyona' myślał gdy nagle dostał sms. 

'Przyjmij szalik idioto. Zrobiła go ręcznie dla ciebie'. 

- Lyon. Ty lisie mruknął pod nosem Gray idąc w kierunku swojego pokoju.

Juviastyczne ŚwiętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz