2: stigma

146 27 10
                                    


Faktycznie, godziny pogrążone w mroku nocy dłużyły się niesamowicie, a Jimin jedyne co zdążył zrobić to porządnie zmarznąć, jak i stracić chęci do wszystkiego. Nie wiedział gdzie się podziać, lub chociażby kogo prosić o pomoc. Ludzi o tej porze nie było już na ulicach, a tym bardziej w parku, a jeśli już ktoś się znalazł, okazywał się pijany. Kojącą ciszę czasem tylko przerywał cichy dźwięk silników samochodów, które pomimo późnej pory, nadal przemierzały długie ulice. Jimin przez chwilę nawet rozważał stanięcie blisko drogi i liczenie, że ktoś o dobrym sercu zainteresuje się samotnie tkwiącym tam chłopakiem.

Szybko jednak skarcił się za takie myślenie, wiedząc, że wsiadanie do obcych samochodów z nieznajomymi nigdy nie kończy się dobrze, a on miał dosyć kłopotów jak na jedną noc. Byłby tak siedział na tej zimnej, drewnianej ławce do białego rana, ale nie mógł pozwolić sobie na przeziębienie, lub ryzyko, iż ktoś znajdzie go samego i śpiącego w parku. Nie, on musiał sobie jakoś poradzić. Co rusz wyobrażał sobie jak ci z wyższych anielskich klas obserwują jego marną osobę, co rusz śmiejąc się w głos nad jego głupotą i przeokropnym niepowodzeniem. Bo przecież ich testy poszły lepiej, oni byli lepsi. Nie to co ten marny aniołek, desperacko chcący przekroczyć niebiańską bramę. Jimin jednak nie robił tego z własnych zachcianek. Wiedział, że tylko to pozwoli mu zapomnieć i całkowicie oddać swoją duszę czystości. Anielskie zasady, tak skrupulatnie zaszczepione w jego głowie, wydawały się wręcz krzyczeć, gdy myśli Jimina choćby jedynie nieznacznie zeszły na niewłaściwy tor. Być może zwyczajnie dał się zmanipulować, będąc jedynie młodym, zakochanym nieszczęśliwie chłopakiem? Może wyższe anioły bały się, iż z tej miłości popełni on jakiś niewybaczalny grzech? Jimin jednak nie rozmyślał nad tymi sprawami, zwyczajnie nie widząc powodu. Sam nawet nie pamiętał kogo kochał i dlaczego wszyscy tak bardzo zamartwiają się, że przysporzy im problemów? Jimin znał zasady i starał się do nich stosować, nawet jeśli od pewnego czasu czuł w sercu zionącą pustką dziurę, a niestety nie potrafił znaleźć logicznego powodu jej istnienia. Bo przecież nie pamiętał komu oddał serce i dla kogo byłby w stanie zachwiać samym Niebem. Mógł jedynie iść dalej, nie żywiąc ciekawości. Nikt mu przecież nie odpowie.

Tak rozmyślając z głową odchyloną do tyłu, wciąż tkwił w parku, tęskno wpatrując się ciemny nieboskłon. Choć to nie do końca tak, że gdyby przypatrzył się bardzo uważnie, ujrzałby resztę aniołów stąpających po chmurach. Niebo było w nieco innym miejscu. Nie należało do tego świata i tak samo było z Piekłem. Obydwie te krainy istniały poza wszechświatem, tworząc odrębne uniwersum, dostępne jedynie dla tych, którzy z życiem na ziemi pożegnali się na dobre. Chłodny wiatr owiewał jego policzki, powodując delikatne mrowienie na skórze i rumieńce powoli ukazujące się na jego twarzy. Prawdopodobnie niedługo zacznie pociągać nosem i drżeć jeszcze bardziej, a uparty księżyc wciąż wisiał na niebie, co rusz będąc przysłanianym przez chmury. Oprócz tego, jedynym źródłem światła w okolicy była wydająca ostatnie tchnienia latarnia stojąca nieopodal ławki, którą okupował młody anioł. Lampa gasła, by po chwili znów marnie oświetlić skrawek jednej z alejek. Jimin cicho prosił, by wytrzymała ona do samego rana, lub chociażby parę minut dłużej, gdyż zostanie samemu w ciemności wydawało się blondynowi obecnie najgorszym z możliwych scenariuszy. Cóż, zawsze mogli wrócić ci pijacy, lub jacyś inni ludzie mogliby go zaczepić.

Jednak ciemność w jakiś sposób przeważała nad tym wszystkim. Paraliżowała go myśl, że lada moment może widzieć jedynie mrok, nie wiedząc co kryje się w tej nieprzeniknionej czerni. Kiedy lampa ponownie zgasła, poczuł niepewność. Jego serce nieznacznie przyśpieszyło, a oddech zdawał się być bardziej słyszalny. Nagle wiatr zawiał jakoś głośniej, wzmagając dreszcze błądzące wzdłuż jego kręgosłupa. On jednak to zignorował, darząc wysłużoną lampę intensywnym i błagalnym spojrzeniem. Oczekiwał jej ponownego rozświetlenia, co pozwoliłoby mu zachować resztki spokoju. Jak na złość ciemność wydawała się jedynie bardziej intensywna, a z każdą minutą w niej spędzoną, różnorakie cienie majaczące dookoła zdawały się o wiele bardziej przerażające i niebezpieczne. Nawet jeśli tak naprawdę to jedynie wyobraźnia przewrażliwionego chłopaka, doskonale czuł jak puls przyśpiesza, a jego dłonie zaczynają drżeć i pocić się nieprzyjemnie. Zacisnął pięści odliczając do dziesięciu, niczym dziecko dając lampie czas do namysłu i ponownego oświetlenia tego skrawka parku. Złośliwość rzeczy martwych niestety nie ustąpiła tym razem, a światło nie rozbłysło ponownie, więc Jimin bez dłuższego namysłu wstał i zaczął kierować się w stronę najbliższego światła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 18, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Space between Hell and Heaven; yoonminWhere stories live. Discover now