~1~

176 31 2
                                    


   Swego czasu na obrzeżach pewnego miasta żył sobie chłopiec wraz z babcią i swoim najlepszym przyjacielem. Było im we trójkę bardzo dobrze i nikt nie chciał zmieniać niczego. Zmiany były zbędne.

Chłopiec w ciepłe bezchmurne letnie wieczory siadywał ze swoim przyjacielem na dachu domu by popatrzeć na gwiazdy. W taki właśnie wieczór zapytał:

- Powiedz Pacie, z czego zrobiony jest księżyc?

Pat podrapał się po nosie, poprawił okulary i spojrzał na jasne koło nad nimi.

- Hmm... To trudne pytanie. Sądzę, że być może z jakiegoś kamienia.

Mały parsknął.

- Coś ci nie pasuje w tej teorii?

- Troszeczkę. Nie wydaje ci się, że byłby za ciężki?

- To może jest z papieru? Jak uważasz? – zagadnął mężczyzna.

- Tak.- pokiwał głową w odpowiedzi – To już brzmi bardziej prawdopodobnie. A co jeśli jest wielkim srebrnym balonem? Przecież lata.

Pat przysunął go do siebie i mocno przytulił.

- Może być też z sera.

- Tak!- ucieszył się chłopiec.- Można byłoby go ściągnąć i już nikomu nie brakłoby sera! Każdy mógłby zjeść tyle ile potrzebuje i jeszcze by zostało.

- Obawiam się mój przyjacielu, że to mogłoby się nie udać.

Chłopiec zdziwiony popatrzył na niego z niemym pytaniem w błękitnych oczach.

- Bogaci ludzie wieli by wszystko dla siebie i kazaliby płacić za ser.

Siedzieli chwilę w ciszy patrząc na gwiazdy migoczące na atramentowym niebie. Uśmiechały się do nich i coś między sobą szeptały.

Maluch mocniej przytulił się do swojego towarzysza.

- Wczoraj na bazarze słyszałem jak rybak i pani sąsiadka mówili, że niedługo przyjdzie do nas wojna. Kto to jest?

Pat westchnął ciężko. W jego orzechowych oczach często widać było wesołe iskierki, które teraz zgasły.

- Nie, kto, tylko, co mój miły. Wojna to taka rzecz, która najpierw jest bardzo malutka, ale zbyt często wyrasta na bardzo dużego i żarłocznego potwora. Zaczyna się najczęściej od kłótni jakiś bardzo ważnych ludzi. Najpierw tylko oni są na siebie źli, ale w efekcie za ich sprzeczkę musi płacić znacznie więcej osób. To jak w domino. Pamiętasz jak układaliśmy domino?

- Pamiętam- ożywił się chłopiec – Wystarczyło, że potrąciłem jedną kostkę i reszta też się przewracała!

Pat uśmiechnął się smutno.

- Tak to wygląda z wojną, a nasze miasteczko jest chyba kolejnym pionkiem w tej układance.

Gwiazdy dalej świeciły nie przejmując się tą poważną rozmową. „One zawsze były zbyt próżne żeby pomyśleć o takich rzeczach" pomyślał chłopiec.

- Chodź Pat. Trzeba pomóc babci.

- Skąd wiesz, że potrzebuje pomocy?

- Bo babcia to taka kobieta, której trzeba pomagać. A poza tym, jeśli zostawi się ją na zbyt długo to robi się jej smutno.

Pociągnął przyjaciela za rękę pośpieszając go. W końcu obaj wrócili do domu przez okno dachowe. Zeszli ze strychu na pierwsze piętro, później schodami w dół do korytarza i w lewo do kuchni.

Bajka O Małym RycerzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz