Swego czasu na obrzeżach pewnego miasta żył sobie chłopiec wraz z babcią i swoim najlepszym przyjacielem. Było im we trójkę bardzo dobrze i nikt nie chciał zmieniać niczego. Zmiany były zbędne.
Chłopiec w ciepłe bezchmurne letnie wieczory siadywał ze swoim przyjacielem na dachu domu by popatrzeć na gwiazdy. W taki właśnie wieczór zapytał:
- Powiedz Pacie, z czego zrobiony jest księżyc?
Pat podrapał się po nosie, poprawił okulary i spojrzał na jasne koło nad nimi.
- Hmm... To trudne pytanie. Sądzę, że być może z jakiegoś kamienia.
Mały parsknął.
- Coś ci nie pasuje w tej teorii?
- Troszeczkę. Nie wydaje ci się, że byłby za ciężki?
- To może jest z papieru? Jak uważasz? – zagadnął mężczyzna.
- Tak.- pokiwał głową w odpowiedzi – To już brzmi bardziej prawdopodobnie. A co jeśli jest wielkim srebrnym balonem? Przecież lata.
Pat przysunął go do siebie i mocno przytulił.
- Może być też z sera.
- Tak!- ucieszył się chłopiec.- Można byłoby go ściągnąć i już nikomu nie brakłoby sera! Każdy mógłby zjeść tyle ile potrzebuje i jeszcze by zostało.
- Obawiam się mój przyjacielu, że to mogłoby się nie udać.
Chłopiec zdziwiony popatrzył na niego z niemym pytaniem w błękitnych oczach.
- Bogaci ludzie wieli by wszystko dla siebie i kazaliby płacić za ser.
Siedzieli chwilę w ciszy patrząc na gwiazdy migoczące na atramentowym niebie. Uśmiechały się do nich i coś między sobą szeptały.
Maluch mocniej przytulił się do swojego towarzysza.
- Wczoraj na bazarze słyszałem jak rybak i pani sąsiadka mówili, że niedługo przyjdzie do nas wojna. Kto to jest?
Pat westchnął ciężko. W jego orzechowych oczach często widać było wesołe iskierki, które teraz zgasły.
- Nie, kto, tylko, co mój miły. Wojna to taka rzecz, która najpierw jest bardzo malutka, ale zbyt często wyrasta na bardzo dużego i żarłocznego potwora. Zaczyna się najczęściej od kłótni jakiś bardzo ważnych ludzi. Najpierw tylko oni są na siebie źli, ale w efekcie za ich sprzeczkę musi płacić znacznie więcej osób. To jak w domino. Pamiętasz jak układaliśmy domino?
- Pamiętam- ożywił się chłopiec – Wystarczyło, że potrąciłem jedną kostkę i reszta też się przewracała!
Pat uśmiechnął się smutno.
- Tak to wygląda z wojną, a nasze miasteczko jest chyba kolejnym pionkiem w tej układance.
Gwiazdy dalej świeciły nie przejmując się tą poważną rozmową. „One zawsze były zbyt próżne żeby pomyśleć o takich rzeczach" pomyślał chłopiec.
- Chodź Pat. Trzeba pomóc babci.
- Skąd wiesz, że potrzebuje pomocy?
- Bo babcia to taka kobieta, której trzeba pomagać. A poza tym, jeśli zostawi się ją na zbyt długo to robi się jej smutno.
Pociągnął przyjaciela za rękę pośpieszając go. W końcu obaj wrócili do domu przez okno dachowe. Zeszli ze strychu na pierwsze piętro, później schodami w dół do korytarza i w lewo do kuchni.
CZYTASZ
Bajka O Małym Rycerzu
AventuraBajka niekoniecznie dla dzieci. Trochę o parasolach, odwadze i wojnie. Z tą historyjką wiąże się wiele ważnych dla mnie przemyśleń i odczuć, więc będę szczęśliwy jeśli ktoś tu zajrzy.