Mama dziewczynki wybiegła do nich z domu by uściskać córkę i Małego Rycerza. Zaprosiła chłopca do domu. W środku było przyjemnie i schludnie. Przytulne rodzinne gniazdko było jednak niepełne. Niczym puzzle bez brakujących elementów.
Razem wypili herbatę rozmawiając po prostu o życiu.
- Wie pani, Pat jest bardzo mądrym człowiekiem. Często to powtarzam, ale w końcu tak jest. On zawsze wie, co robić. Przydałby się tutaj teraz. Ah, jestem zbyt małym rycerzem żeby ratować, aż dwie damy... Chociaż tak sobie myślę, że mogę coś zrobić. Pójdę poszukać pani męża. Jeszcze dzisiaj przyprowadzę go na podwieczorek.
- Mój malutki, to przecież szaleństwo! To nie wykonalne!
- Dla chcącego nic trudnego.- to powiedziawszy wziął parasol i wyszedł. Po chwili po chłopcu nie pozostał nawet ślad.
~*~
Niezawodny parasol niósł go szybko między chmarami ptaków. Im dalej był tym mniej widział trawy. Coraz więcej spalonych lasów i opustoszałych wiosek. Porzucone samochody, czołgi i śpiący w ich okolicach ludzie. Mały Rycerz pokręcił głową. Jak oni mogą tak spać na ziemi wśród pyłu i piasku? Dlaczego nikt ich stamtąd nie zabrał?
Babcia mówiła, że jeśli człowiek zaśnie w ten sposób trzeba go umieścić w trumnie żeby było mu ciepło, bo będzie spał bardzo długo. Tym na dole musiało być zimno, chociaż spanie w letni ciepły dzień na zewnątrz nie jest takie złe.
Wtedy zobaczył pod sobą człowieka i jego konia. Maszerowali dzielnie, chociaż widział, że są zmęczeni. Czuł, że i oni potrzebują pomocy. Wylądował obok.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry- opowiedział nieznajomy.
- Dokąd pan idzie?
Mężczyzna przystanął i odwrócił się w jego stronę.
- Nie wiem aniołku. Chwilę temu miałem jeszcze jakiś cel. Gdy zapytałeś zapomniałem, czym był.
- Może mogę panu pomóc? Już dzisiaj odstawiłem pewną dziewczynkę do jej domu a teraz szukam jej taty. Przez chwilę myślałem, że może to pan, ale to nie możliwe.
- Dlaczego?
- On jest pilotem. Poza tym jest pan za młody by mieć taką córkę.
Tamten tylko uśmiechnął się mrużąc oczy.
- Jestem już starym człowiekiem.
Chłopiec zlustrował go dokładnie wzrokiem.
- Pat mówił, że wygląd nigdy nie oddaje prawdziwego wieku człowieka. Jest pan młodym starcem.
Nieznajomy zaśmiał się chrapliwie.
- Ten twój Pat to mądry człowiek.
- Wszystkim to powtarzam!
Oparł się o swojego konia.
- Możesz mi pomóc. Jestem zmęczony i chciałbym pójść spać, a tutaj na ziemi będzie mi niewygodnie. Wykopiemy razem dół. Będzie mi w nim cieplej. Za pomoc dostaniesz wisiorek dla swojej księżniczki, co ty na to?
Mały Rycerz pokiwał gorliwie głową.
- Umowa stoi.
Razem zaczęli kopać. Chłopiec pożyczonym szpadlem, mężczyzna łopatą. Razem pracowali w milczeniu dopóki koń nie zacharczał i nie położył się.
CZYTASZ
Bajka O Małym Rycerzu
AdventureBajka niekoniecznie dla dzieci. Trochę o parasolach, odwadze i wojnie. Z tą historyjką wiąże się wiele ważnych dla mnie przemyśleń i odczuć, więc będę szczęśliwy jeśli ktoś tu zajrzy.