3.Wyimaginowany chłopak

16 3 4
                                    

Krzyki. Pot. Wykończenie. Wiedza słabości. Wielkość innych dookoła. Upadek. Ból.

To jest właśnie definicja wychowania fizycznego.

Kolejny nudny dzień. I kolejna znienawidzona przeze mnie lekcja w-f'u... Zawsze jestem wybierany ostatni. Nikt mnie nie chce. Może nie jestem chuderlawy, ale po prostu się nie staram. Nie chce biegać za piłką jak jakiś piesek. Nie będę. A więc zazwyczaj siedzę na ławce i przypatruję się ze znudzeniem wymalowanym na mojej twarzy.

Dziś grali w koszykówkę. Niby lubię ten sport, bo czasami pogram w pojedynkę na publicznym boisku, niedaleko mojego domu. W ten sposób odreagowuję stres. Na lekcji ten sport jest na czarnej liście... Dlaczego? Wolałbym o tym nie wspominać. Ale jak to bywa w życiu, zawsze musi być inaczej...

Wpatrzony tępo na przeciwną ścianę, rozmyślajac na miliony przeróżnych tematów, coś nagle wyrwało mnie...tym czymś, była piłka. Znowu

Lekko mokra już od potu grających piłka, musnęła mój policzek, zachaczając o górę ucha. Z osłupienia wyrwał mnie krzyk.

- Ej! Ty! Podaj piłkę, debilu! - powiedział z pogardą w głosie, kapitan drużyny.

- Już...dupku...- wycedziłem przez zaciśnięte zęby, a ostatnie słowo pomyślałem.

Wstałem i chwyciłem piłkę leżącą niedaleko mnie. Byłem wkurwiony, przez niego, moje stare wspomnienia, związane z tym sportem, powracały z zawrotną prędkością. Obruciłem się do jego z piłką ściśniętą w moich buzujących ze złości rękach.

Moje spojrzenie przepełnione nienawiścią, wywołało u niego szyderczy uśmieszek. NIe mogłem wytrzymać ani chwili dłużej i zamachłem się z całej siły w jego stronę. Rzut był na tyle podkręcony i szybki, że chłopak oberwał w brzuch. Chłopaka, aż wykręciło na twarzy, ale nie chciał tego po sobie poznać, więc jedyne co zrobił to zaczał się śmiać. Jego śmiech, ten jego szyderczy śmiech, wszystko co robił, było tego pokroju. Spojrzał mi w oczy z żalem. Z  żalem

Już wiedziałem co mnie czeka po lekcjach. To spojrzenie oznacza żal jaki muszę sam sobie okazać, ponieważ zaraz będę bity i wyzywany od najgorszych. Tak po prostu gnębiony. Już się tym nie przejmowałem.

Posłałem mu tylko najszerszy sztuczny uśmiech jaki umiałem. Chłopak zrozumiał aluzję, że wiem o co chodzi i wrócił do gry. Usiadłem zrezygnowany na ławkę i znów niepotrzebnie zacząłem mysleć. Wspominać. 

Dlaczego nie lubie koszykówki na lekcjach...? Niestety i te wsponienia wróciły.

--skip time--

Chwilę wcześniej zadzwonił ostatni dzwonek tego dnia. Super. Pomyślałem z zawiedzeniem.

Wiedziałem, że nawet jakbym chciał uciec przed bójką, choć tak naprawdę to przed jednostronnym pobiciem, to nie dał bym rady. Już nie raz próbowałem. Nigdy się nie udawało. Nigdy.

I jakże wielkim zaskoczeniem był wkurwiony Kris, stojący kilka metrów ode mnie. Ukazał się wraz ze swoją bandą. Dziś było ich o dwóch więcej. Świetnie.

- Witam, witam... - jego prawy kącik ust poszybował ku górze - Kogo my tu mamy? - teraz wykonywał już swój pełen fałszywego współczucia uśmieszek.

- Mnie debilu, nie widzisz? - powiedziałem pewny siebie, co nie zdarzało się często w jego otoczeniu.

- O, kotek ma pazurki? - zaśmiał się gardłowo, co również podebrała reszta grupy.

- Nie jestem k-kotkiem... - moja pewność spadała i niestety się zająknąłem, to był błąd.

- Boisz się? - zapytał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 26, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Unforgettable loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz