Od razu mówię, że pisałam tego shota na telefonie, przepraszam!
Słupsk właśnie wyglądał przez okno. Na dworze było ciemno, zimno a na dodatek okropnie wiało. Śniegu nie było wcale, zamiast tego padał deszcz. Skrzywił się, gdy usłyszał głos Gilberta, który wszedł do jego domu. Włosy miał kompletnie mokre, tak jak ubrania. Był w liściach, a włosy sprawiały wrażenie, jakby nigdy w życiu ich nie czesał. Prusy zdenerwowany ściągnął kurtkę i mruknął coś w stylu "Hejka". Aleksander pokręcił głową, a po chwili skierował znów wzrok na Gilberta, który próbował doprowadzić się do porządku.
- A gdzie twój brat? - Zapytał zaskoczony.
W tym roku Wigilia miała odbyć się u Słupska. Mieszkanie Słupska było niewielkie, ale ciepłe i przytulne. Ściany miały delikatny pomarańczowy kolor, a meble były z ciemnego drewna, a kanapa była również ciemnego koloru. Stół był już nakryty, na nim jakaś sałatka. Więcej nie dał rady zrobić - tak się tłumaczył. W rzeczywistości nie umiał gotować.
Doprowadzony do porządku Albinos usiadł obok Aleksandra i objął go ramieniem.
- Ale wieje - powiedział ponurym głosem Gilbert.
Słupsk westchnął i spojrzał w stronę choinki. Pojawiły się tam już nowe prezenty.
- Stolp - szepnął mu do ucha Prusy.
Ten natychmiast zmarszczył brwi i spojrzał na niego zdenerwowany.
- Nie mów tak na mnie - powiedział, po czym odwrócił głowę.
Gilbert zaśmiał się i pogłaskał go delikatnie po jego brązowych włosach.
- Zagilbisty ja twierdzi, że jesteś słodziaśny. Ciesz się - Rzekł z uśmiechem i przyciągnął Aleksandra bliżej siebie.
Ten uśmiechnął się.
- Wiem - powiedział mrugając swoimi fioletowymi oczkami.
Wtedy do domu weszła reszta rodziny Albinosa, który był jednak niezbyt zadowolony z tego powodu. Słupsk wstał i podszedł do Niemca z udawanym uśmiechem, aby po chwili jego wyraz twarzy zmienił się na obojętny, a nawet trochę zdenerwowany. Z radością za to powitał małą dziewczynkę, Liechtenstein. Gdy chciał pocałować jej rękę, poczuł na sobie zazdrosne spojrzenie Gilberta. Jednak ktoś mu przeszkodził odpychając go.
- Ale trzymaj się z dala od mojej siostrzyczki, bo kulka w łeb - powiedział zdenerwowany blondyn, podobny do Polski.
Jednak chłopak dobrze wiedział, że to Szwajcaria. Albinos uśmiechnął się, gdy blondyn odciągnął dziewczynkę od Słupska.
Po chwili wszyscy usiedli do stołu. Liechtenstein, Prusy i Aleksander spokojnie rozmawiali, za to Niemcy patrzył raz na Gilberta, raz na Słupsk. Spojrzał potem na choinkę. Była malutka, a przy niej cała masa prezentów.Po skończonej Wigilii Gilbert rzucił się na prezenty jak małe dziecko. Reszta siedziała i obserwowała jego reakcje.
Otworzył pierwszy prezent - był od Ludwiga. Uśmiechnął się, gdy zobaczył nowy telefon, który prawie wypadł mu z rąk. Zaczął skakać z radości i krzyczeć.
- Dzięki, bruder! Dzięki, West!
Następnie sięgnął po prezent od Słupska. Aleksander zacisnął pięści i wstrzymał oddech. Nie miał pojęcia, co mu podarować. Wyciągnął z paczki szalik. Był czerwony w kratkę. Idealnie pasował mu do oczu. Wyciągnął czekoladę i ogromnego pluszaka. Był to kurczak. Uśmiechnął się i odwrócił w stronę Aleksandra z jakąś paczką w ręce.
- Dzięki - powiedział. - Chodź do mnie.
Słupsk wstał od stołu i podszedł do Albinosa, który wręczył mu do rąk paczkę. Zajrzał do środka. Był tam ogromny album i jakieś słodycze. Zaciekawiony wyciągnął album. Usiadł na podłodze i otworzył go.
Pierwsze zdjęcia były czarno-białe. Na niektórych Słupsk był obojętny, na niektórych był smutny lub płakał, a na innych pojawiał się wymuszony uśmiech. Były to ich wspólne zdjęcia. Wspomnienia. Coś, czego nie lubił. W jego oczach pojawiły się łzy, gdy zobaczył zdjęcie, na którym nie miał koszulki i był cały w ranach oraz siniakach. Obok niego stał zadowolony Prusy, ładnie ubrany. Przewinął parę stron i zobaczył nowe zdjęcia. Jak siedzieli na ławce i Słupsk oparł głowę na jego ramieniu, jakieś selfie i zdjęcie na plaży. Trzymali się za ręce z ogromnymi uśmiechami. Teraz Gilbert podrapał się nerwowo po karku.
- Podoba ci się? - zapytał.
Aleksander pokiwał głową, po czym przytulił mocno Albinosa, który prawie się przewrócił.
- Dziękuję! Kocham cię, pruska zarazo! - krzyknął Aleksander wtulając się w chłopaka.
- Ja ciebie też - szepnął mu do ucha.
Całej scenie przyglądała się jego rodzina. Byli w szoku, a najbardziej Niemcy. Austria mruknął coś w stylu "Wiedziałem" i wrócił do jedzenia ciasta.
CZYTASZ
Hetaliowe Miasta - One Shoty [Zamówienia otwarte]
FanfictionUsunęłam książkę ''Polskie miasta'', bo moje OC są jakieś takie słabe, więc zrobiłam tą. Zapraszam do składania zamówień!