Chłód wparował do środka wraz z pewną młodą damą. Chuchnęła w złożone,
zziębnięte dłonie i rozejrzała się po wnętrzu. Po prawej stronie znajdował się niewielki bar, drugą, lewą stronę budynku zajmowała ogromna hala. Wirujące ciała przemieszczały się między sobą, zatracone w dynamicznym tańcu. Charakterystyczna muzyka dla stylu swing rozbrzmiewała głośno z instrumentów zespołu stojącego na scenie na końcu sali. Muzycy wraz z roztańczoną publicznością intensywnie oddawali się skocznym, radosnym dźwiękom.Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie pod nosem na ten widok.
- Przepraszam, czy życzy sobie pani oddać płaszcz? - usłyszała tuż obok siebie kulturalny, męski głos. Szybko przeniosła wzrok na
właściciela. Okazał się nim być młody chłopak. Miał na sobie bardzo elegancki garnitur, który dodawał mu lat oraz dżentelmeńskiego wyglądu. Pospiesznie zsunęła z ramion wierzchnią część ubrania wprost w ręce chłopaka. Ten odwrócił się na pięcie i zniknął z jej pola widzenia.Dziewczyna ta to nikt inny tylko [T/I], która tak między nami, została wysłana na tajną misję. Liga bohaterów od pewnego czasu poszukiwała nieuchwytnego złoczyńcy, który zażądał okupu za zakładnika.
Przetrzymywana osoba była zwykłym cywilem, lecz to także człowiek, a obrońcy miasta musieli czuwać nad bezpieczeństwem przede wszystkim przeciętnych obywateli. Aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu potrzebowali dodatkowej osoby, która zajęłaby szefa mafii, a reszta zajęłaby się odbijaniem zakładnika, po czym aresztowaniu głównego przestępcy. Zadaniem [T/I] było właśnie odnalezienie go oraz utrzymanie w przekonaniu, że wszystko idzie po jego myśli. Jak się okazało potem, nie musiała długo szukać.
[K/w]włosa usiadła przy wolnym stoliku nieopodal baru i zamówiła lampkę wina. Chwilę przyglądała się tańczącym parom i ich żywiołowym krokom, gdy nagle coś lub ktoś przykuł jej uwagę. Kątem oka dostrzegła
jak krzesło się odsuwa, a na drewnianej powierzchni pojawia się opróżniona do połowy szklanka nieznanego jej alkoholu.- Pani wybaczy moją zuchwałość, ale nie mogłem nie dosiąść się do tak
emanującej pięknością osoby. - jego słowa dotarły do niej w momencie, gdy przekręciła głowę, aby na niego spojrzeć. Znajoma twarz ukazała się jej oczom. Przypomniały jej się godziny analiz tej facjaty nim została przydzielona do tego zadania. Odstające, chaotycznie ułożone włosy, jakby na kształt eksplozji oraz szkarłatne tęczówki oczu otoczonych przez głębokie cienie. Jego strój prezentował się wspaniale; tors opinała szara koszula, na którą nałożono czarną kamizelkę, tuż pod prościutkim kołnierzykiem zawiązana była muszka w rdzawym kolorze, nogi skryte pod prostymi, czarnymi spodniami z delikatnego, zwiewnego materiału, a całość dopełniały błyszczące, również czarne buty. Jego wargi rozciągał pełen nonszalancji uśmieszek, gdy sięgał po szklankę, czekając na odpowiedź.- Ależ nie ma problemu. Nie na codzień nadarza się okazja siedzieć obok kogoś tak dobrze prezentującego się jak pan...panie? - zapytała, nie spuszczając z niego wzroku oraz nie dając dopuścić do siebie narastającego przerażenia.
- Ah, gdzie moje maniery? Nazywam się Bakugou, ale proszę, może mi pani mówić Katsuki, pani...?
- Tym razem i moje maniery pozostawiają sobie wiele do zarzucenia. [T/N]. Skoro ty jesteś Katsuki, to mów mi [T/I]. - odpowiedziała, wewnętrznie świętując swoje małe sukcesy nad panowaniem nad drżeniem
głosu.- A więc...[T/I] co cię tu sprowadza?
- Chęć obserwowania tańca innych ludzi? Chciałam na chwilę uciec od rzeczywistości. Tutaj wszystko wydaje się takie...swobodne i
szczęśliwe.- Mamy podobnie. Sam przyszedłem tutaj, aby przez te pare chwil zapomnieć o zimnej, strasznej wizji tego świata...może przy okazji
poznać kogoś, kto będzie chciał zapomnieć razem ze mną? - sposób w jaki spojrzał na nią w tamtym momencie sprawił, że muzyka na sali wydała się oddalona o przynajmniej kilometr i nawet kelner, który postawił na stole wino, które zamówiła nie przywrócił jej do porządku.Czy ten gość naprawdę jest najgroźniejszym złoczyńcą w mieście? Czy to naprawdę ten sam Bakugou Katsuki, który odebrał z zimną krwią wiele ludzkich żyć oraz dopuścił się łamania prawa?
- Za swobodę i szczęście. - powiedział znienacka, unosząc bursztynowy płyn na wysokość twarzy. [T/I] ocknęła się nieco ze swoich rozmyślań i naśladowała ruch chłopaka. Stuknęli lekko szklankami i upili po sporym łyku. Muzyka na hali zyskała dawną wyrazistość, a dziewczyna uświadomiła sobie powagę sytuacji. Nie, nie mogła odbiegać w tym kierunku myślami. Sama ryzykowała życie przychodząc tu i rozmawiając z tym blondynem!
- Zatańczymy? - zapytał, a [T/I] któryś raz z
rzędu wydało się, że jego pytania są w pewnien sposób gwałtowne. Skinęła głową.- Chętnie. - chwyciła jego wyciągniętą dłoń, wstała i wygładziła długą, czarną spódnicę w duże, białe kropki. Po chwili szli między
rozgrzanymi, energicznymi ciałami, a muzyka stawała się coraz głośniejsza. Katsuki odwrócił się i dynamicznie zakręcił partnerką wokół jej własnej osi.- Gotowa?
- Tak. - nie. Za chwilę miał się rozpocząć jej taniec śmierci z samym diabłem. Uśmiechnęła się promiennie i zaczęła poruszać do żywego rytmu. Pokrótce zatraciła się wraz z obecnymi otaczającymi ją. Bakugou nie puszczał jej ręki, a ona sama wirowała razem z nim na parkiecie.
Wkładała z każdym krokiem coraz więcej wigoru oraz skoczności w swój taniec, na przemian wymachując ręką oraz zmieniając nogi. Jej partner nią obracał, co sprawiało, że gubiła go z pola widzenia. Nieuchwytny.
Gdy piosenka dobiegła końca, wybudziła się z transu i zobaczyła swoje położenie. Niemalże leżała na przedramieniu blondyna, a ich twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko. Szkarłat z jego oczu bił niemiłosiernie intensywnie, a uśmiech ani na chwilę nie opuszczał jego ust. Poklepała go po ramieniu.
- Dziękuję bardzo za taniec. - odparła, na co chłopak ustawił ją z powrotem w stojącej pozycji i ucałował wierzch jej dłoni.
- Zawsze do usług.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐧𝐜𝐞.
Fanfiction《 Bakugou Katsuki x Reader {Czytelnik} 》PL Pozory mylą, kłamstwa gubią, a oderwanie się od rzeczywistości wydaje się jedynym słusznym wyjściem.