Ręka automatycznie zacisnęła się w pięść i powędrowała ku twarzy napastnika. Chłopak zasyczał z bólu i na chwilę rozluźnił uścisk co pozwoliło mi uwolnić się od jego rąk. Szybko zgięłam nogę i korzystając z jego chwilowej dezorientacji wyprostowałam ją, starając się kopnąć jak najmocniej. Jego ręce zacisnęły się mocniej na mojej tali, jedna powędrowała do moich ust. Jego palec wpijał mi się w wargi. Bolało. Ugryzłam go z całej siły. Syknął.
- Mhhhm... Jaka niegrzeczna. - powiedział chrapliwym głosem. Wciąż zmieniałam położenie mojej głowy, tak żeby nie patrzeć wprost na niego. Bolały mnie już barki i kolana od jego ciężaru.
- Złaź ze mnie ! - krzyknęłam, gdy mój napastnik na chwilę odsunął rękę od moich ust.
Wbiłam mu łokieć w bok i, kiedy chłopak odchylił się ode mnie przeklinając, wstałam szybko z kanapy i prawie pobiegłam w stronę toalet. Chciałam jak najszybciej odnaleźć Tris i Caleba. Drzwi od toalety uchyliły się dokładnie w momencie kiedy sięgałam do klamki. Zobaczyłam Caleba ze śladami od szminki na twarzy i za nim Tris z rozpiętą sukienką z przodu. Chciało mi się płakać. Oni siedzieli tutaj i się obmacywali się, a ja przeżywałam tortury.
- Emm... Hej ? - Caleb jako pierwszy otrząsnął się z szoku. Zauważył chyba, że patrzę na jego twarz, bo zaczął szybko ścierać ślady.
- Jezu... - powiedziałam cicho i podeszłam do Tris tuląc się do niej. Zaskoczona przyjaciółka objęła mnie w pasie.
- Co się stało ? - zapytała cicho. Miałam ochotę jej powiedzieć wszystko. Ale nie mogłam teraz. Nie w obecności Caleba.
- Problemy. - odpowiedziałam wymijająco. Uspokoiłam się na tyle, że się już nie trzęsłam. Tris rozluźniła uścisk. Złapała mnie za ramiona i spojrzała w oczy.
- Na pewno ? - zapytała cicho. Kiwnęłam w odpowiedzi głową.
- No to okej...- puściła moje ramiona i wyraźnie uciekała wzrokiem od Caleba. Odchrząknęłam.
- Idziemy ? - zapytałam, jakby nigdy nic. Nie miałam ochoty stać w toalecie, i słuchać ciszy.
- Kiwnęli zgodnie głowami. Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę naszej kanapy. Zalała mnie fala paniki.
- Ej, słuchajcie, idźmy potańczyć. W końcu przyszliśmy tutaj się zabawić. - powiedziałam zanim doszliśmy do kanapy. Zatrzymaliśmy się w pół kroku. Tris natychmiast złapała Caleba za ramię. Obróciła się do mnie i puściła oko. Poszła szybkim krokiem na parkiet, ale widząc, że stoję z tyłu zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Idziesz ? Czy będziesz tak stała na środku parkietu ? - zapytała, wskazując ruchem głowy podłogę. W odpowiedzi stuknęłam ją biodrem. Zaśmiała się odchylając głowę do tyłu. Weszłam na środek sali. Wszędzie dookoła migały kolorowe światła, wszędzie było pełno dymu. Ludzie przypadkowo bądź specjalnie ocierali się o siebie i kiwali się w takt muzyki. Miałam pewne zasady, co do tańca. Nie chciałam się do nikogo pchać, dlatego muszę być zmysłowa. Tak, to chyba dobre słowo. Nie chodzi o to, że masz machać rękami nad ciałem i wysuwać język przy każdej okazji. Trzeba poczuć muzykę. A ciało zrobi resztę. Stanęłam kilka kroków od Caleba i Tris. Za nimi rozciągał się napis : "Jeśli tańczysz bo to kochasz, ludzie będą na ciebie patrzeć". Ładnie. Moje biodra bujały się w rytm muzyki. Ręce zgięte w łokciach były blisko twarzy. Czułam się dobrze tańcząc w ten sposób. Kątem oka zauważyłam jakiegoś chłopaka przemieszczającego się w tłumie. "Tańczył" przechodząc obok każdego, żeby łatwiej mu było przejść. Chłopak wyraźnie kierował się w moją stronę. Przyjrzałam mu się dokładniej. O nie. te same ciemne oczy. Ten sam kolor włosów. Chwila. To ten chłopak z bójki. Zaczęłam panikować. Nie chciałam powtarzać tej samej sceny. Próbowałam złapać kontakt wzrokowy z Tris, ale ta była zajęta tańcem z Calebem. Spanikowana zaczęłam się wycofywać, ale ludzie mnie popychali ciągle do przodu. Nie chciałam tam zostać. Zaczęłam wbijać ludziom łokcie w boki, byle tylko mnie przepuścili. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Nie powinnam była się odwracać, a jednak zrobiłam to. Blondyn stał na przeciw mnie i uśmiechał się nonszalancko.
- Zabieraj łapę. - powiedziałam ostro.
Zdziwiony moją reakcją cofnął rękę, ale nadal się uśmiechał. Wściekła odeszłam od niego, ale zawołał mnie po imieniu. Skąd do cholery on zna moje imię? Odwróciłam się gwałtownie i trzasnęłam go z całej siły w twarz. Jęknął cicho.
- Co ja ci zrobiłem? - zapytał się cicho. Westchnęłam z frustracją.
- Jak to "co ja ci zrobiłem". Jeszcze się pytasz. Najpierw mnie obmacujesz, potem...
- Co? Powtórz. - przerwał mi.
- Co mam ci powtórzyć, przecież dobrze wiesz co robiłeś. - odparłam ostro.Chłopak klepnął się otwartą dłonią w czoło.
- Ehh... Bardzo Cię przepraszam. Mój brat bliźniak. Zabiję go. - spojrzał na mnie załamany. Zatkało mnie. Dosłownie. Nie mogłam z siebie wydusić słowa.
- Jeśli mi nie wierzysz mogę cię do niego zaprowadzić. - powiedział szybko widząc moją reakcję. Stałam chwilę nie wiedząc co robić.
-Hmm... okej. Ale jeśli to jakiś głupi chwyt będę krzyczała. - ostrzegłam go i dałam się poprowadzić do stolika, przy którym siedziało już kilkanaście osób. W sumie samych chłopaków. - Will ! Sprawa jest. - powiedział głośno mój "znajomy".
Chłopak był podobny do mojego "kolegi" jak dwie krople wody. Te same ciemne oczy, te same łukowate brwi, te same pełne usta. Musiałam, aż mrugnąć, bo nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Pewnie wyglądałam jakby mi coś wpadło do oka. Will podszedł do nas i na mój widok natychmiast się zatrzymał. Patrzył pytająco na brata.
- No co jest brachu? - spytał Will lekko.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - gestem wskazał na mnie. Will spojrzał na mnie i dopiero teraz dostrzegł MNIE. Tą mnie, którą chwilę wcześniej prawie zgwałcił na kanapie.
- Hmmm... Tak właściwie to była tylko zabawa, Jay. - powiedział starając się ukryć drżenie głosu.O... Czyli mój znajomy ma na imię Jay. Ładnie. - pomyślałam.
- Tak? Tylko zabawa? - powiedziałam głośno. - Czy gdyby to była tylko zabawa musiałabym ci przywalić ? - wskazałam palcem fioletowego siniaka na jego podbródku.
- Ej, ej koleżanko spokojnie. To nie miało wyjść tak jak wyszło. - Will zrobił głupią minę i spojrzał mi w oczy.
Jay zmierzył brata długim spojrzeniem i przeniósł wzrok na mnie.
- Chcesz, żeby cie przeprosił? - zapytał mnie. Stałam oniemiała. W sumie nie zależało mi na przeprosinach tego dupka, ale widowisko mogłoby być ciekawe.
Kiwnęłam głową i obserwowałam.
- Will przeproś ją. - powiedział stanowczym głosem Jay.
Chłopak spojrzał skrzywiony na mnie i nie odezwał się. Chłopaki na ich kanapie zawyli z uciechy.
- No jazda. Na co czekasz. - ponaglał go Jay.
- Więc dziewczyno, którego imienia nie poznałem chciałbym cię z całego serduszka przeprosić za moje kretyńskie zachowanie i... -zrobił pauzę - obiecać, że to się więcej nie powtórzy. Co ja sobie myślałem? Co ze mnie za świnia. Jasna dupa.
W jego przeprosinach było tyle ironii, że można by było ją jeść kilogramami. Spojrzałam na niego wyzywająco i kiwnęłam głową na znak, że przeprosiny przyjęte, odwróciłam się i odeszłam zostawiając całą zgraję debili samych sobie.
Kilka sekund później jak się spodziewałam znowu usłyszałam swoje imię. Szłam jednak dalej. Wreszcie znowu poczułam jego rękę na ramieniu. Zatrzymałam się i odwróciłam.
- Czego jeszcze chcesz? I skąd znasz moje imię? - zapytałam udając lekko zdenerwowaną.
Jay stał w miejscu i patrzył mi w oczy. Długo za długo. Nie spodobało mi się to. Machnęłam mu ręką przed oczami. Stał dalej i się gapił.
- Co ty odwalasz Jay? - zapytałam teraz już serio lekko zdenerwowana.
- Przyglądam ci się. - odpowiedział spokojnie.
CZYTASZ
Serce dla wszystkich
RomanceKlubowiczka. Kobieca. Seksowna. Czego chcieć więcej? Miłość. Brakuje jej tego od kilku lat. Nie potrafi sobie poradzić. Kikunastu mężczynzn przewija jej się w ciągu tych kilkunastu lat. Jednak ona nie potrafi wybrać. Czuję,że gdy tylko się zakocha...