~40~ Special noworoczny :D

1.3K 93 26
                                    

21:00
Spottedleaf: *wchodzi do mieszkania z walizką, wyglądając na trochę... najaraną* Witam, witam...
Whitestorm: Spotted? Wszystko w porządku?
Spottedleaf: Taaa... *wpada na krzesło i przewraca się w przód*
Sandstorm: Co ty masz w tej wali-
Graystripe: Halo! Szampan czeka!
Firestar: Szampan to dopiero o dwunastej...
Tigerstar: Cicho! *otwiera butelkę - korek strzela w kominek, odbija się od niego, komody, szafy, kanapy, zegara, ściany i trafia w laptop Firestara, rozbijając go*
Firestar: Ej! Mój laptop!
Tigerstar: *dyskretnie ulatnia się, jednak ta cała dyskrecja poszła spać i wpada na Spottedleaf, wytrącając jej walizkę z łapy*
Walizka: *otwiera się i wypada z niej mała paczka*
Jake: Co to jest?
Yellowfang: To chyba... kocimiętka!
Bluestar: Spott, czy to zbieg okoliczności, że twoje imię przetłumaczone na polski brzmi podobnie do Najarany?
Policja: Sąsiad powiadomił nas, że ktoś z tego domu posiada kontrabandę... A sądząc po jej wyglądzie *wskazuje na Spotted* to ona, nieprawdaż?
Bramblestar: Ma tik nerwowy w lewym oku i patrzy na wszystko z miną psychopaty*
Policja: Chcociaż jego też wypadałoby zabrać... tak na wszelki wypadek.
Wszyscy: *gapią się na scenę wyprowadzania z budynku Spottedleaf i Bramblestara*
Hawkfrost: Eeee... Może coś zjedzmy?
Scourge: Dobra, wychodzę, mam dość!
Tigerstar: Wychodź, wychodź, nikt tęsknić nie będzie~
Bluestar: Tigerstar! Chcesz powtórkę z Wigilii?!
Tigerstar: A czemuby ni- *obrywa butelką szampana, która rozbija się na jego głowie. Wygląda jak zmokła kura*
Scourge: *wychodzi, przeklinając pod nosem*
Jake: Powtórka z rozrywki, hm? *wychodzi, aby go zawrócić*
Hawkfrost: To... jemy coś, czy nie?
Squirrelflight: Nic nie ugotowaliśmy. Zamówimy pizzę, ok?
Wszscy: *kiwają głowami*
Squirrelflight: Halo? Chciałabym zamówić dwie-
Tigerstar: Cztery...
Squirrelflight:... dobrze, cztery pizze hawajskie. Te największe.

21:47
Pizzerman: Halo? Przyniosłem pizze! Należy się 50 dolarów!
Squirrelflight: Dobra, składamy się po...
Nutmeg: Przepraszam, gdzie oni są?
Firestar: Kto?
Nutmeg: No twój ojciec i...
Firestar: Na klatce schodowej. Dobrze, Squirrel, dokończ.
Squirrelflight:... po 5 dolców, ok?
Leafpool: Ja się nie składam.
Squirrelflight: Dlaczego? Każdy ma się złożyć!
Leafpool: Pff. Jasne, już daję ci 5, niewidzialnych dolców! Nie mam kasy, ok?!
Squirrelflight: Dobra... To kto się składa?
Wszyscy: *Milczenie*
Squirrelflight: Spytam inaczej, kto ma kasę?
Wszyscy: *Milczenie*
Pizzerman: Halo? Ktoś tam jest, czy mam iść?
Hawkfrost: Dobra, trzeba improwizować... *idzie na korytarz i wraca po około minucie z pizzami, Jakie'm i Scourge'm*
Firestar: Eee... trochę boję się spytać, ale... coś ty mu zrobił?!
Hawkfrost: Tylko trochę... połamałem...
Scourge: Chyba nie trochę... jak myślisz, przeżył upadek z 13. piętra?
Hawkfrost: *wzrusza ramionami* Mało mnie to obchodzi. Zadanie wypełniłem? Wypełniłem. Jedzmy już.
Tigerstar: *wygląda przez okno* On tak trochę leży i się nie rusza...
Sasha: *także wygląda przez okno* Em... Synek, a ty jesteś pewny, że przedtem go nie dźgnąłeś? Kilka razy? A może kilkanaście?
Firestar: *także wygląda przez okno* Oj... Może wezwać pogotowie, co? Bo na żywego to on nie wygląda...
Scourge: *patrzy przez okno* Nawet mnie ten widok brzydzi... Czekajcie... Czy to flaki? I mózg... I... oj, chyba mnie zemdliło... czekajcie, to kość, no nie? Wygląda na to, że przebiła mu nogę...
Ruby: *wygląda przez okno i biegnie do łazienki, po drodze wrzeszcząc ''fuj!''*
Firestar: Wiecie co, to może jednak zadzwonię na pogotowie?

22:02
Ambulans: Łijo, łijo, łijo, łiiiii!
Leafpool: Myślicie, że przeżyje?
Scourge: Wątpię~
Firestar: A ty jak zawsze optymistycznie podchodzisz do życia, co?
Scourge: Nie przeszkodziło ci to jednak przywlec mnie tu na siłę, więc...
Squirrelflight: Przestańcie już! Chcecie mieć powtórkę z Wigilii?! A ty się zamknij, Tigerstar, twoje zdanie na ten temat już znamy!
Tigerstar: *otwiera, jednak po krzyku Squirrelflight zamyka usta*
Hawkfrost: *podchodzi do okna* Hm... Czym zmywa się krew? I flaki?
Scourge: Zimną wodą.
Quince: *podejrzliwie podnosi brew* A ty skąd to wiesz?
Scourge: Eeee... Ja, ten...
Tigerstar: *wredny uśmiech*
Squirrelflight: *spogląda przez okno* Meh... będzie trochę mycia...
Leafpool: Będzie ci potrzebna pomoc? Ja i Lionblaze na pewno chętnie ci pomożemy, prawda, Lion?
Lionblaze: *blednie* Ten, no... Tak, ciociu...
Hollyleaf: Lewek ma szlaban, Lewek ma szlaban~
Leafpool: Holly, ty też chcesz mieć karę?
Hollyleaf: *blednie* Nie...
Leafpool: No właśnie! Dobra, to lecimy?
Squirrelflight: Jutro. Dzisiaj Sylwester, czas relaksu i... *słychać odgłos tłuczonego szkła*... cholera.
Jake: Co to było?!
Drzwi: *otwierają się z hukiem i staje w nich mokre, puszyste, ubłocone niewiadomoco*
Niewiadomoco: Uff... Nareszcie... Ał! *dostaje pustą, wpół potłuczoną butelką po szampanie*
Firestar: Czekajcie, to Graystripe!
Tigerstar: Graystripe? *zamachuje się i rzuca lampką ze stolika w Graystripe'a*
Niewiadomocograystripe: *przewraca się* Widzę... Gwiazdy...
Scourge: No nic dziwnego, Frajerstar i Bluestar pochylają się nad tobą, ciulu~
Niewiadomocograystripe: Ha ha, śmieszne, wiesz? *przeciera oczy łapami* A, naprawdę...?
Silverstream: Gray, ile ja mogę na ciebie czekać, co?! Godzinę się spóźniłeś, godzinę!
Squirrelflight: Zaraz wszystkich odeślę DO DOMU!
Scourge: Nie mam nic przeciwko~
Squirrelflight: Oprócz ciebie, tak za karę!
Jake: Wnusiu, uspokój się tro-
Nutmeg: Jake, co ja ci mówiłam o słowie ''uspokój się!''?
Jake: Że zdenerwowanym kotkom się go nie mówi...
Nutmeg: Dokładnie, więc lepiej się ucisz.
Crowfeather: *zatyka uszy, bierze kawałek pizzy i wychodzi*
Scourge: Ale sekunda... Wy wiecie, że zapewne zostaniemy posądzeni o kradzież, próbę morderstwa lub morderstwo, jeśli nie przeżyje, kontrabandę i...
Tigerstar: Może nie kracz, co? Jeśli nie przeżyje to na nas nie doniesie.
Whitestorm: Ale o kontrabandę na pewno nas oskarżą, a to zasługa tylko i wyłącznie Spottedleaf.
Sandstorm: Dobra, starczy. Nieważne, niech nas oskarżą. My tam mamy obstawę, prawda Hawkfrost, Tigerstar, Scourge, nie wiem skąd się tu wziąłeś, ale Brokenstar...
Brokenstar: Mnie w to nie mieszaj! A jestem tu tylko po to, żeby zjeść pizzę.
Scourge: Mnie też w to nie mieszaj. Wychodzę. *wychodzi, ale już po chwili wraca, rygluje drzwi do mieszkania, przystawia do nich stół i oddycha szybko*
Squirrelflight: Aż boję się spytać, ale co się stało?
Scourge: To właściciel pizzerii! On... on ma karabin maszynowy! Zauważył brak pracownika i połączył jego wypadek z nami, i... i... i chce wezwać policje.
Hawkfrost: *wstaje z kanapy, odryglowuje drzwi, wychodzi, słychać dźwięki wystrzałów z karabinu, a po chwili wraca*
Sasha: Synu, co zrobiłeś tym razem?
Hawkfrost: Nie powinniście wiedzieć.
Leafpool: *przezornie wygląda przez okno* Nie ma żadnych zwłok, więc... Hawk?
Hawkfrost: Eh... Użyłem nagranych na telefon dźwięków wystrzałów z AK-47, aby sobie poszedł. Nie udało mi się, więc będzie tu za... około 3 sekundy.
Drzwi: *otwierają się i wchodzi tam właściciel pizzerii z karabinem*
Właściciel Pizzeri: Domagam się wyjaśnień! Czy to wy wysłaliście do szpitala mojego pracownika?!
Wszyscy: *niepewnie kiwają głowami, zaciskając oczy i żegnając się z życiem*
Właściciel Pizzeri: W takim razie dziękuję! Od dawna chciałem go zwolnić, ale nie miałem pretekstu!
Wszyscy: *mrugają zdezorientowani*
Właściciel Pizzeri: Oki, chciałem wam tylko podziękować. To do widzenia! *wychodzi*

23:41
Firestar: *zjada kawałek pizzy i wypija szklankę soku pomarańczowego*
Bluestar: *je inny kawałek pizzy i pije szampana*
Squirrelflight: *czyta Sherlocka Holmesa*
Tigerstar: *przegląda magazyn sportowy i pije szampana*
Sasha: *gra w Nyan Cata na telefonie*
Leafpool i Crowfeather: *nudzą się i gapią przez okno na fajerwerki*
Jake: *ogląda stary album ze zdjęciami*
Quince i Nutmeg: *kłócą się Jake'a*
Scourge: *je sushi i pije wino*
Whitestorm: *także pije wino i ogląda wiadomości*
Hollyleaf: *podrzuca sobie nóż*
Lionblaze: *pije szampana i je kawałek pizzy*
Jayfeather: *gładzi swój patyk*
Hawkfrost: *stara się zmyć krwawą plamę przy bloku, ale mu nie wychodzi, bo już zastygła*
Brokenstar: *zżera całą pizzę*
Yellowfang: *segreguje leki w apteczce w kolejności alfabetycznej od końca*
Sandstorm: *czyta Herkulesa Poirot*
Ruby: *śpi*
Graystripe: *bierze prysznic*
Silverstream: *pije wino i ogląda wiadomości z Whitestormem*
Policja: *wchodzi, bo drzwi były otwarte, zostawia Spottedleaf i Bramblestara, po czym wychodzi*
Spottedleaf: Cześć!
Sasha: Ty już nie jesteś na haju, prawda...?
Spottedleaf: Nie, spokojnie, wytrzeźwiałam.
Graystripe: *wychodzi z łazienki i patrzy podejrzliwie na medyczkę* Mogę wiedzieć, co tu zaszło?
Tigerstar: Lepiej nie. Naprawdę.
Squirrelflight: Bramble! Już wiem, dlaczego przechodziłeś w Wigilię załamanie nerwowe!
Bramblestar: *nieznacznie kiwa głową, dalej mając tiki nerwowe w lewym oku*

00:00
Tigerstar: Co tu się *hik* dzie*hik*je...? *przewraca się na podłogę od nadmiaru alkoholu we krwi*
Sasha: *patrzy na to wszystko z wyraźnym zniesmaczeniem, ale się nie odzywa*
Firestar: Tigerstar, błagam! Ile ty wypiłeś?! *patrzy z przerażeniem na puste butelki po ''Prywatnym Szampanie Tigerstara'', piwie i winie*
Hawkfrost: *dopija kieliszek szampana* Firestar, to jest jeszcze mało! Nie znasz jego możliwości. On ma mocny łeb.
Spottedleaf: Ale to jest cholernie niezdrowe!
Yellowfang: Powiedziała ta, która przyniosła na Sylwestra narkotyki...
Spottedleaf: Było minęło, nie? Zresztą kocimiętka tylko otępia zmysły i rozwesela... No, można mieć halucynacje, ale ten... Alkohol jest dużo bardziej niezdrowy!
Scourge: *zjada sushi i dopija kieliszek wina* Ja tam bym w życiu nie wziął do ust piwa.
Squirreflight: Bramble, a ile TY wypiłeś?
Bramble: *mruczy coś niezrozumiałego, co do złudzenia przypomina zdanie ''tylko cztery butelki piwa, kochanie''*
Squirrelflight: *wyciąga go za ucho z pokoju, po drodze wyciągając z szafki alkomat*
Leafpool: Będzie się działo...
Crowfeather: *Znowu zatyka uszy, tak na wszelki wypadek*
Scourge: *próbuje się potajemnie wymknąć z mieszkania, ale zostaje nakryty przez ojca i zmuszony do pozostania na ''imprezie''*
Firestar: Pizza się skończyła, zamawiamy nową?
Wszyscy: NIE
Hawkfrost: Nie chcę być oskarżony o drugie morderstwo, ok?
Sasha: Nie będziesz, już my o to zadbamy, prawda, Tiger?
Tigerstar: *nieznacznie kiwa głową* *hik* taaaaa...
Sasha: *wali go gazetą po łbie* Jeszcze raz się schlasz, a wywalę cię przez okno!
Tigerstar: *od razu wstaje i bierze tabletki na kaca, aby rano móc wysłuchiwać narzekań Sashy na niego*
Yellowfang: *zaparza herbatę* Chce ktoś?
Sandstorm: Ja poproszę, jeśli to melisa.
Yellowfang: Masz szczęście - tak, to jest melisa.
Sandstorm: *bierze cały dzbanek i wypija jednym haustem, nie zważając na torebkę od herbaty i gorąc (około 100-99 stopni)*
Wszyscy: *Patrzą na nią jak na wariatkę*
Firestar: Eeee... Skarbie? Wszystko dobrze?
Sandstorm: *automatycznie uspokaja się* Luzik bluzik arbuzik sruzik, kolo! Wychilluj trochę, Fire.
Graystripe: *udaje, że wcale się nie śmieje*
Leafpool: Em... Mamo?
Sandstorm: Luz bluz arbuz sruz, córecz- *obrywa garnkiem w łeb*
Bluestar: Trzeba było nie dopuścić, by to wypiła. Cóż, trudno.
Squirrelflight: Heh, Bramble... Teraz już wiem, dlaczego tak bardzo chciałeś normalną Wigilię... To... To WARIATKOWO!










O Wojownikach słów kilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz