Playlista Harry'ego:
Nat King Cole - The Christmas Song
Frank Sinatra - Santa Claus Is Coming To Town
GLEE - Baby It's Cold Outside (cover)
Tom Odell - Have Yourself a Merry Little Christmas (BBC)
***
- Iii... cięcie! - na planie rozległ się gromki krzyk Petera Parksa, reżysera najnowszego hitu kinowego, który jak zwykle uśmiechnął się z triumfalnym uśmieszkiem, gdy scena wyszła dokładnie tak jak sobie to zaplanował.
- Melinda, Harry byliście świetni! - zareagowała rozentuzjazmowana producentka, która zajmowała krzesło tuż obok reżysera.
Aktorka westchnęła z udawanym uśmiechem i ukłoniła się, leciuteńko przykładając swoją prawą dłoń do klatki piersiowej, natomiast mężczyzna stojący obok niej uśmiechnął się uroczo i powoli zszedł z planu.
- Na dzisiaj to koniec. Widzimy się jutro i proszę, czy ktoś może dodzwonić się do Tomlinsona? Nie mam już sił do tego człowieka - stwierdził z irytacją Parks.
Zatrudnienie najlepszych aktorów do swoich filmów wymagało wiele cierpliwości i poświęceń, ale praca z Louisem Tomlinsonem wiązała się z podwojoną ilością wysiłku. Reżyser od tygodnia wydzwaniał do niego, aby wreszcie stawił się na planie, a ten przez cały czas miał to gdzieś. Dodatkowo postanowił zwiększyć swoją stawkę godzinową, a Parks był skłonny spełnić każde z jego życzeń, byle tylko wreszcie pojawił się na planie, co raczej nie miało się wydarzyć w najbliższej przyszłości. Mógłby zachować się trochę odrobinę lepiej, jak na przykład Harry Styles, który jest w wytwórni każdego dnia od świtu i dzielnie znosi wszystkie ujęcia, zaś Melinda Jones, pomimo swoich wiecznych problemów z drobiazgami typu podanie złego soku w jej garderobie bądź też zbyt długa kwestia dla jej bohaterki, jest całkiem dobrą aktorką i z pewnością zatrudni ją do swoich kolejnych projektów.
- Harry, możemy porozmawiać? - Peter dobiegł do drzwi garderoby swojej wielkiej gwiazdy i zdążył złapać go przed wejściem, zanim zanurzy się w swojej prywatnej samotni.
- Naturalnie - odparł miękko Harry.
- Nagraliśmy już wszystkie twoje ujęcia. Do pozostałych niestety potrzebuję Tomlinsona, wobec tego dostajesz ode mnie wolne. Nie musisz przychodzić na plan, ale proszę nie wyjeżdżaj z Nowego Jorku, zgoda?
- Na pewno nie będę potrzebny? Mamy kontrakt, nie chciałbym cię zawieść - odrzekł z nutą lekkiego zaniepokojenia w głosie.
- Harry, ty nigdy nie zawodzisz. Daj sobie chwilę wytchnienia, na prawdę zasługujesz. - poklepał go po ramieniu i uśmiechnął się, dając mu tym samym znak, że naprawdę ceni jego podejście do wykonywanej pracy.
Aktor odwzajemnił ten gest przyjaźni i zniknął w swojej garderobie. Urządził ją najlepiej jak potrafił, a przynajmniej w taki sposób, by czuć się tutaj swobodnie niczym we własnym mieszkaniu. Była minimalistyczna, ale jednocześnie przytulna, dzięki prywatnym fotografiom, czy niewielkim poduszkom, które Harry wręcz ubóstwiał. Była zupełnie taka jak on - klasyczna i elegancka z zewnątrz, ale ciepła i dobroduszna wewnątrz. Pan Styles należał do tych osób, które do swojego celu dochodziły dzięki ciężkim staraniom i wielkiemu urokowi, który był poprzedzony przeogromnym talentem. Mimo swoich sukcesów nie potrafił sprawiać wrażenia zadufanej w sobie gwiazdy, tylko czasami, gdy miał zły humor mógł przypadkiem urazić kogoś swoim nie do końca właściwym zachowaniem, ale później wyrzuty sumienia zjadały go do końca dnia i najczęściej kończyło się to wysyłaniem kosza kwiatów z przeprosinami i zaproszeniem na kolację do L'Atelier de Joel Robuchon-jego ulubionej restauracji w Nowym Jorku.
CZYTASZ
Crimson Christmas | Larry Stylinson one-shot
FanfictionLouis Tomlinson i Harry Styles to jedni z najlepiej opłacanych aktorów na świecie. Obaj odnaleźli sukces, sławę i pieniądze, a także obu z nich wydaje się, że jest to już szczyt szczęścia. Niespodziewanie wspólny udział w kolejnej z wielu ckliwych k...