1 - Inna niż wszyscy...

31 3 2
                                    

Zeszłam po schodach mijając pokój mojej siostry, która niedawno przyjechała do nas. Mieszka w Niemczech, ma święto. Weszłam do kuchni - oczywiście bez makijażu, bo zapomniałam.

- Śniadanie podano! - tata postawił przede mną talerz tostów z bekonem i jajkiem sadzonym, a mama wręczyła mi sok pomarańczowy w moim ulubionym kubku.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się, a rodzice to odwzajemnili.

Jadłam, przypomniało mi się wówczas, że jestem spakowana - ale nie umalowana. Przyspieszyłam i wyleciałam jak torpeda do łazienki. Puder, szminka, eyeliner, cień i byłam gotowa. Jeszcze chwilę przed wyjściem rozczesałam włosy. Wzięłam plecak i szybko poszłam na przystanek, bo za moment miał być mój autobus.

- Hej Lori - przytulił mnie Harvey, który jak zawsze na mnie czekał niedaleko przystanku.

- Cześć przyjacielu - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego kątem oka. - Co u Ciebie?

- U mnie nawet dobrze, a u ciebie będzie wspaniale - mrugnął do mnie, idąc.

- No a dlaczego? - byliśmy blisko naszego miejsca docelowego. Autobus mieliśmy o 7:40, a nigdy się nie spóźniał.

Harvy przez chwilę grzebał w kieszeni, patrzałam na niego z zainteresowaniem. Jego złocisto-brązowe włosy ślicznie spadały mu na czoło.

- Tadaa! - pokazał mi bilet na koncert mojego ulubionego zespołu. Oszalałam. Nie wiedziałam co powiedzieć - byłam zachwycona! - Koncert będzie za miesiąc tutaj - w Aries!

- O matko! Harvey, nie wiem jak ci dziękować! - wykrzyknęłam, przytuliłam go.

- Podziękujesz potem, a teraz autobus! - zaśmiał się, zapraszając gestem ręki do środka pojazdu.


Jechaliśmy do szkoły, sprawdzałam czy wszystko mam. Drugie śniadanie było na miejscu, ale.. Nie miałam pracy domowej z muzyki!


- Niech to szlag...

- Co się stało? - spojrzał na mnie z troską.

- Zapomniałam pracy domowej z muzyki! Mrs. Blake mnie zabije - jęknęłam.

- Będzie dobrze, przecież nawet Ariel zapomina.

- Ale jest lepsza ode mnie, a przynajmniej próbuje. - westchnęłam, kręcąc oczami.

- Nie we wszystkim - uśmiechnął się. - Będziesz chciała na lunch wypić lemoniadę?

- Lemoniadę? Zawsze! - pocieszył mnie. Nagle usłyszeliśmy głuchy dźwięk informujący, że jesteśmy pod szkołą. Weszliśmy parę minut przed dzwonkiem.

Moim pechem pierwsza lekcja - muzyka. Westchnęłam ciężko, wiedząc, że Pani Blake jest bardzo surową nauczycielką. Niestety, ale kwiecień to miesiąc, gdzie muzyka to nie ten przedmiot co zawsze. Muzyka to walka o przetrwanie, a w szczególności, kiedy się wyróżniasz w tłumie...

Chyba jako jedyna z klasy słuchałam Pop-u! Moim zaskoczeniem wybiła 8:00. Dzwonek zadzwonił, co mnie jeszcze bardziej przeraziło. 


- Witam klaso - weszła pospiesznie pani ucząca muzyki.

- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy. Staraliśmy się byś ostrożni, grzeczni i kulturalni, aby nie wściec Blake jeszcze bardziej.

- Niedługo moje urodziny.. - pomyślałam. Moje myślenie przerwały mi wibracje telefonu.




Mama <3: Przyjadę po ciebie po szkole. O której kończysz?


Musiałam odpisać. Kiedy pani opowiadała, pisząc na tablicy szybko odpisałam.





Ja: Kończę o 13:40. Teraz nie mogę pisać, mamy muzykę

Gdy usłyszałam słowa "Kto nie ma zadania domowego?" Podniosłam niechętnie rękę. Tylko ja to zrobiłam...

- Panna Loren... Nie spodziewałam się! - popatrzała na mnie wzrokiem - jak na więźnia.

Spuściłam głowę w dół, ponownie zatapiając się w myślach. Myślałam, czy zacząć karierę muzyczną. Mówili mi, że pięknie śpiewam, a to nie lada wyczyn... Zamknęłam na chwilę oczy i dzwonek zadzwonił. I tak minął cały dzień - został tylko lunch i j. angielski. Nie przepadałam za angielskim, ze względu na nauczyciela. Ciągle się czepiał, cokolwiek byś nie zrobił.

Wyobrażałam sobie mnie podczas koncertu - wzięliby mnie na scenę, razem byśmy śpiewali... Szkoda tylko, że jeszcze parę dni! Z jednej strony... Akurat na moje 15 urodziny, tylko dzień po, ale z drugiej... Nie mogę się doczekać! Pragnę, aby mnie zobaczyli w tłumie tysiąca ludzi...

-Loren?

Otworzyłam oczy, spojrzałam w górę - twarz pana Morgana patrzała na mnie z wzrokiem prost zabijającym, dobijał mnie od środka.
- Loren, it's your first warning! Be careful for next time or I'll have to call your parents.

- I'm sorry Mr. Morgan... - spuściłam głowę, czułam jak wzrok moich rówieśników mnie niszczy. Harvey położył mi rękę na ramieniu.

- Goodbye class, see you tomorrow! - dzwonek zadzwonił. 


Mama czekała na mnie tam gdzie zawsze, trochę na lewo przed wejściem do szkoły. Weszłam do auta, zapięłam pasy i pojechałyśmy w kierunku domu. Zatrzymaliśmy się przed Walmartem, z kwestią - że to tylko zakupy dla gości. Czekałam parę minut sama w samochodzie. Minęło 10 minut, aż poleciała piosenka, którą zaczęłam po cichu śpiewać. Żeby nie mieć wątpliwości, odrobiłam pracę domową i pokombinowałam trochę z językami. Wietnamski, krótkie słowa - ale nie, niemiecki (język narodowy siostry od niedawna) za długie wyrazy, japoński, koreański, chiński i arabski - absolutnie nie... Aż w końcu dotarłam do francuskiego. Francuski wydaje się być delikatny, bardzo uczuciowy... Nawet bez patrzenia do tłumacza jak mama weszła do auta, wcześniej chowając silnie zamaskowane zakupy, powiedziałam:

"Je t'ai cherché"

Mama popatrzała na mnie dziwnie, nigdy nie słyszała takich słów...

- Szukałam cię, gdzie tak długo byłaś? -popatrzałam na nią srogim wzrokiem.

- Ymm.. - szukała wymówki, widziałam jak kątem oka szukała dobrego kłamstwa. - No wiesz, goście przyjeżdżają... 

- To akurat wiem - odwróciłam się w stronę okna i patrzałam na palmową atmosferę. Byliśmy pod domem.

Usiadłam za biurko i zaczęłam się uczyć. Jutro będzie sprawdzian z fizyki... Świetnie! Przecież ja nic nie wiem, nie dawno zaczęliśmy temat... No cóż, muszę zapamiętać choć na chwilę, żeby mieć dobrą ocenę. Mieliśmy o galaktyce, coś o księżycu, orbitach, budowę galaktyki... Tematy przyjemne, ale nie wiem czy takie łatwe...



Harvey: Uczysz się? Jak dla mnie to zbyt trudne.



Loren: Taa... Dla mnie też. Nie mam nadziei co do ocen.. Pewnie dostane C.



Poczytałam trochę, zjadłam jabłko i znowu wróciłam do czytania tematów. Szybko mi poszło, bo skończyłam o 17:32. Przebrałam się, zrobiłam sobie kitkę i ubrałam buty sportowe. Był czas na siłownię. Dzisiaj trening miał być mniej potliwy, więc tylko ta informacja mnie pocieszała. Wyszłam z domu, trening trwał 1 godzinę i 5 minut, jak zazwyczaj. Brzuszki, pompki i te sprawy... Ale te ćwiczenia się trochę różniły. Mieliśmy przebiec na rozgrzewkę tor o długości 500 metrów. Prościzna! 
Następnie - zrobić brzuszki z klaśnięciem nad głową.
Potem - Pompki męskie, ale co 2 się kładłyśmy i wstawałyśmy wypychając nogami.
A na koniec - rozciąganie się.
Jak na taką formę ćwiczeń to zawsze mogę tak ćwiczyć


Kiedy wracałam spacerkiem, ubrana w szarą, grubą bluzę, bo tutaj w Aries jest często zimno wieczorem. Moja czapka dodawała mi uroku, a że rozpuściłam włosy to wyglądałam normalnie. Szłam z uśmiechem po treningu, jakbym poszła na 1-sze zajęcia. Po chwili, na chodniku po którym szłam zauważyłam całe 100 dolarów. Uśmiechnęłam się, wzięłam znalezioną rzecz po chwili rozglądania się po właściciela i poszłam dalej. Zauważyłam Harvey'a, szedł w moją stronę. Na jego słowa, zrobiło mi się ciepło na sercu, pierwszy raz takie coś słyszałam od jakiegoś chłopaka. Nie od rodziny, tylko od chłopaka. Kocham go jako przyjaciela, on dobrze to wie, ale nikt go nie zdoła zastąpić. Uśmiechnął się i rzekł:

"Ślicznie wyglądasz."


***

***Czytasz to? Zostaw komentarz i głos! :D Pokaż mi, że tu jesteś i Ci się spodobało :3 To mnie bardzo motywuje do pisania! <3Ach, jak to pisałam to miałam problemy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


***


Czytasz to? Zostaw komentarz i głos! :D Pokaż mi, że tu jesteś i Ci się spodobało :3 To mnie bardzo motywuje do pisania! <3

Ach, jak to pisałam to miałam problemy.. Raz mi się wszystko skasowało i musiałam od nowa pisać x'DDD Błagam, doceńcie to ;w;

Miłego dnia życzę wszystkim :P

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 27, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

My Angel~ | Loren Gray & One DirectionWhere stories live. Discover now