pranked

76 4 3
                                    

Wsiadłam do auta pelna nadziei, obaw i kotletow sojowych w zoladku po niedzielnym wegańskim obiedzie. Kierowca był zamaskowany jak Abdul chwile przed rzutem plecakiem w centrum handlowym, no ale co moglo pojsc nei tak, w najgorszym wypadku mogłabym zostać niewolnica tureckiego miliardera co nie wydawalo się taka zla perspektywa w tej sytuacji. Przydaloby sie trochę keszu bo mój tusz od mis sportu z motywem emotek ukazał już denko.. Wiec zadałam w sumie dość odwazne jak na mn pytanie chociez w sumie wyznawałam trochę styl zycia YOLO.

-Do you speak Poland- zagaiłam pelna nadziei majac przed paczałkami wizje sielskiego zycia z naszymi arabskimi pociechami Abdulkiem Juniorem i Krzysiem Kalfiorem w drogiej willi na obrzeżach Zjedmnoczonych Emiratów Arabskich jeżeli jeszcze będą istnialy jak już go poderwę nw nei znam sie...

-Jestem kurwa z Radomia nie widzialas rejestracji idiotko?- przemowil glosem który w moim umyśle posiadaly tylko anioły, było w nim tyle czulosci, brzmial jak przyszły ojciec moich dzieci.

- so na chuj nosisz te szmaty?- zapytałam odrobine zdziwiona, nie mogłam zdradzić swoich emocji które wywolal we mnie jego glos przeszywający niczym poranny powiew arktycznego powietrza z północy- chcesz mieć ze mna dzieci?

- tak-powiedział, przyznam zdziwiło mnie to z lekka bo no jednak jestem popierdolona trochu ale przeciez nie mozna ukrywac uczuć odkrytych 5 minuts ago.

Czy on jest kurwa bipolarny

-pojebało cie? Przecież ja cie prankowalam debiluX DDDD

Mężczyzna albo kobieta nw zdjelo kapturek niczym martwy blackhood no ale jemu pomogli.

Zamarłam.

W pierwszej chwili myślałam, że śnie.
Zastanawialam sie czy kotlety zjedzone przeze mnie nie wywolaly moze halucynacji...

Nie.

To byla prawda.

Przede mna we wlasnej osobie znadjowala sie wspaniale znana mi osoba. Lustrujaca mnie teraz wzrokiem jakby chciala mnie przekąsić na fotelu tego autka, co jest w sumie dziwne gdyż była to...

Moja stara...

Its a prank bro- szepneła ta przebrzydła pranksterka patrzaca na mnie odczuwajac widoczny triumf

Odwrocilam wzrok. Teraz podziwialam za oknem krajobraz Watykanu, w którym rozgrywala się akcja nie mogac poskladac mysli rozrzuconych niczym zabujcze klocki lego rozjebane po pokoju dzieciecym.
W tle slyszalne byly ostatnie pomruki audiencji papieza polaka.

Lecz gdy ponownie odwrocilam sie w strone kierowcy autka, nie bylo tak mojej starej.

Siedział tam ten piepszony Justen Biber we własnej piepszonej osobie.

-1:0 shmato- he said.




-----------------------------------------------------------

Mam nadzieje ze podobalo wam sie misie pysie, staralam sb i sory za przerwe ale bylam na hawanie

Bed boj to fajny bojOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz