Gdyby tak...

3 1 0
                                    


Staliśmy wpatrzeni w siebie trochę czasu. Serce biło mi bardzo szybko. Czułam motylki w brzuchu. Wspaniałe uczucie!
Zarumieniłam się i przygryzłam lekko wargi. Widząc to uśmiechnął się i powoli przybliżył swoją twarz do mnie.
-Mogę?- zapytał cicho. „Oczywiście!" - miałam ochotę wykrzyknąć.Zaimponował mi tym, że nie chciał robić nic bez mojej wyraźnej zgody, mimo że widział, że nie bronie się przed nim.
Skinęłam lekko głową, na co ten od razu zareagował.
Przyciągnął mnie do siebie, łapiąc w talii. Zniżył się troszkę i pocałował.Przy nim czułam się bardzo dobrze. I bezpiecznie.
-Idziemy?Robi się coraz jaśniej. - wyszeptał całując w czoło.
-Tak,chodźmy.
Idąc z powrotem myślałam o tym co się wydarzyło.Teraz? W tej sytuacji? Miłość? Nie. Nie. Nie. Starałam się jakoś to sobie wybić z głowy. Ale wiedziałam, że siebie i tak nie oszukam.
W trakcie drogi powrotnej nie odzywaliśmy się do siebie, tylko posyłaliśmy spojrzenia, które rozumieliśmy tylko my. Będąc zaledwie pare metrów od naszych pokoi, ni stąd, ni zowąd zza rogu wyłoniła się pielęgniarka.
-Co wy robicie o tej godzinie poza pokojem?! Bóg was opuścił?!
-My tylko...-zaczęłam i szybko spojrzałam na Michała, mając nadzieję, że chłopak wymyśli jakąś dobrą wymówkę.
-...wyszliśmy pooglądać księżyc przez okno na piętrze niżej i tam właśnie się spotkaliśmy. Właśnie wracaliśmy do swoich pokoi.
-Jak was jeszcze raz zobaczę o tej godzinie poza pokojem, to już sie sami przekonacie. A teraz do łóżek. Jazda!
-Jasne jasne.Dobranoc. - odpowiedzieliśmy jednym głosem. Na pożegnanie przytulił mnie bardzo mocno. Mogłabym tak stać do rana.
-Dobranoc Księżniczko, śpij spokojnie.- powiedział, całując w czoło. Nie chciałam już się żegnać. Naprawdę polubiłam towarzystwo chłopaka w ciągu tego krótkiego czasu. Otworzyłam swój pokój i dostałam prawie zawału, kiedy w oknie zauważyłam dziwny cień, na kształt wisielca. Okazało się, że była to tylko koszula jednego z podopiecznych. Prawdopodobnie spadła z okna podczas suszenia.Położyłam się do łóżka. Myślałam o tym co dziś zaszło.Starałam się jakoś poukładać to wszystko. Nie pamiętałam nic z czasów dzieciństwa. Ani dorastania. To naprawdę dziwne uczucie. A może to lepiej? Skoro chciałam popełnić samobójstwo...to może tak jest lepiej?
Nie umiałam w tamtej chwili odpowiedzieć na to pytanie.
Postanowiłam położyć się spać.
Byłam trochę zmęczona, ale za to podekscytowana miejscem, które pokazał mi Michał.
Odleciałam nawet nie wiem kiedy.

***
Obudziłam się, a raczej obudził mnie głośny krzyk pielęgniarki na korytarzu, około 9:30. Ubrałam sie i wyjrzałam na zewnątrz.Zobaczyłam dużo rozsypanych leków, rozlaną wodę z kubeczków i pielęgniarkę kłócącą sie ze znajomym mi z widzenia chłopakiem.Z tego co zrozumiałam, wywalił wózek, bo nie chciał brać leków.W sumie jak większość...
Wtedy zobaczyłam JEGO. Podszedł z cudnym uśmiechem do mnie. Mocno przytulił i dał buziaka w policzek. Weszliśmy do mojego pokoju.
-Wyspałaś się,Księżniczko?
Zarumieniłam się na to, jak mnie nazwał.Poprawiłam włosy ręką, bo nie uczesałam ich nawet.
-W sumie średnio. Obudziła mnie drąca sie pielęgniarka. - wywróciłam oczami i znów poprawiłam włosy, ponieważ niesforne kosmyki ciągle spadały mi na twarz lub odstawały w każdą stronę.
-Ej, i tak wyglądasz ślicznie, zostaw te włosy. - powiedział całując w czoło.
Położyliśmy się obok siebie. Wtuliłam się w jego klatkę i wsłuchiwałam w rytmiczne bicie serca. Nie myślałam przy nim o niczym. Kiedy i czy w ogóle wrócę do domu. Co będzie dalej. Naprawde. Wtedy mnie to nie obchodziło. Liczył sie on.
-Wiesz co? - przerwał ciszę chłopak.
-No słucham? - podniosłam na niego wzrok, jednocześnie wgapiając się intensywnie w jego piękne oczy. Tak, ten piwny kolor sprawił, że nie mogłam oderwać od nich oczu.
- Kocham Cie. - szepnął, przytulając mnie do siebie.Zabrakło mi języka w buzi. Nie spodziewałam się tego, ale ucieszyło mnie to. Mimo, że do końca pewna nie byłam swoich uczuć, dałam się ponieść emocjom.
-Ja Ciebie też.
Położył mnie na poduszce. Spojrzał głęboko w oczy. Czułam jak jego wzrok przeszywa mnie na wylot.
Nachylił się nade mną i czule pocałował. Odleciałam,, jak on idealnie całuje. Ale przecież byłoby za miło...
-Co tu sie dzieje? Do siebie, ale to już.Całowania się gówniarzom zachciało. - powiedziała szybko pielęgniarka, kiedy tylko zorientowała się, co się dzieje.
-Nie robimy nic złego. -szybko odparłam na jej słowny atak. - Co mamy robić na tym zadupiu? Siedzieć i patrzeć w okno? Jak psychopaci?Tutaj idzie zwariować bardziej, niż podobno jesteśmy. -krzyczałam, choć do końca nie wiem dlaczego podniosłam głos tak bardzo.
-Jutro przenosimy Cie na inny oddział. - powiedziała pielęgniarka wskazując na chłopaka. - A ty dostajesz pierwsze ostrzeżenie. Uwierz, że nie chcesz drugiego. - wyczułam ten jad płynący wraz z wypowiadanymi słowami.
- Ale jak to? Dlaczego?- zapytał Michał z wyraźnym zdenerwowaniem.
-Wychodź. Ale to już
-Do zobaczenia- rzucił puszczając mi oczko. Wyszli. Czułam od razu, że coś kombinuje. Nie myliłam się.


Dzień strasznie mi sie dłużył. Chciałam jak najszybciej spotkać się z ukochanym. Czekałam do 23, aż w końcu usłyszałam otwieranie drzwi.
-I jestem... - nie zdążył dokończyć, bo rzuciłam musie na szyję. Poleciały mi łzy
.-Przenoszą Cie naprawde?
-Chyba tak. Przenieśli już moje dokumenty...- poczułam ból w sercu. -ale mam propozycje.
-Zgadzam sie!
-Jeszcze nie wiesz, co chce powiedzieć. Chciałem zaproponować...- podrapał się po karku i spojrzał dziwnym wzrokiem.
-Zgodze sie na wszystko.Ale dobrze. Dokończ. -złapałam go za rękę.
-Więc...chciałem żebyśmy. Razem. Teraz. Gdziekolwiek... Jakkolwiek..- zatrzymał sie.
-No słucham...?


Nikt w świecie. ✓ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz