Rozdział 2

45 2 0
                                    



                Przekroczyłyśmy bramę, która otaczała cały piętrowiec. Jak się okazało nie jest to do końca inetrnat. Budynek połączony jest z liceum, do którego będę chodzić.

- A więc, Lucy, po lewej stronie znajdują się pokoje dziewcząt i chłopców, a po prawej sale, w których odbywają się zajęcia. Nie jest to zwykłe liceum. Nie ma tu lekcji typu matematyka czy języki. Tu stawiamy na rozwój taneczny. – Powiedziała kobieta.

Zdawałam sobie z tego sprawę, dlatego też wybrałam dokładnie te szkołę.

- Twój pokój znajduję się na drugim piętrze, numer 328. Pokoje dziewcząt są na pierwszym i drugim piętrze, a chłopców na trzecim i czwartym. Na parterze znajdziesz stołówkę i prysznice.

- Dobrze, dziękuję bardzo – wzięłam swoją walizkę i odeszłam.

Trochę męczyłam się by wnieść swoją walizkę. Wszystko szło dobrze aż do pół piętra pomiędzy pierwszym a drugim. Zwyczajnie zaplątałam się we własnych nogach i runęłam na ziemię. Na szczęście nic poważnego się nie stało, jedynie rozdrapane kolano. Nim się obejrzałam zobaczyłam chłopaka, który podnosi moją walizkę, a następnie podaje mi dłoń, by pomóc mi wstać. Był to wysoki brunet – około 185 cm wzrostu – o ciemnych oczach. Momentalnie czerwona barwa otoczyła moje policzki z zawstydzenia, że już na starcie ośmieszyłam się. Gdy już się podniosłam chłopak odezwał się:

- Jestem Aaron, a ty?

- Lucy, Lucy Rain.

- Miło mi – chłopak uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. – A więc jesteś pierwszoroczną, tak? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. – Odezwał się ponownie.

- Tak, dopiero przyjechałam jak widzisz.

- Ja jestem na trzecim roku. Który to twój pokój? Pomogę Ci wnieść walizkę.

- Numer 328.

Chłopak nie czekając na mnie wziął walizkę i zaniósł pod właściwy numer.

- Będziesz mieszkać z Charlotte i Dianą. Uważaj na nie. Obie są na trzecim roku, jedna z nich tańczy hip-hop, a druga balet lecz są najlepszymi przyjaciółkami. Nie cierpią nowych, szczególnie gdy okaże się, że są lepsze od nich. – Aaron puścił mi oczko i odszedł. –Wpadnij do mnie czasem, mieszkam na trzecim piętrze numer 406 – krzyknął gdy był na schodach, a po chwili wbiegł na górę, zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.

- Świetnie – pomyślałam.

Po krótkiej chwili nacisnęłam klamkę i weszłam do mojego nowego pokoju. Od razu zobaczyłam wolne łóżko przy ścianie. Ze zmęczenia rzuciłam się na nie momentalnie. Niedługo po tym z toalety wyszła bardzo szczupła, wysoka blondynka. Miała niebieskie oczy, ale bardzo nieprzyjemny wyraz twarzy. Postanowiłam się jednak przełamać i przywitać się.

- Hej, jestem Lucy, a ty? – wystawiłam dłoń w jej stronę.

Dziewczyna spojrzała tylko na mnie i prychnęła:

- Charlotte.

Momentalnie opuściłam rękę. Wiedziałam, że się nie polubimy. Domyśliłam się, że tańczy ona balet. Każdy ruch przez nią wykonany był z dużą gracją. Chodziła wyprostowana, ale jednak swobodnie.

Stwierdziłam, że się rozpakuje. Charlotte wzięła swojego iphone'a i coś na nim napisała. Zanim zdążyłam rozpiąć swoją walizkę do pokoju wbiegła druga dziewczyna. Jak się domyśliłam była to Diana. Wyglądała dosłownie jak jej przyjaciółka, lecz miała rude włosy. Gdy mnie zauważyła od razu spiorunowała mnie wzrokiem.

-Ty musisz być Lucy – powiedziała chamsko

- Tak.

- Słuchaj młoda, nie chcę żebyśmy się nie zrozumiały. Ja i Charlotte rządzimy w tej budzie i nie mamy ochoty użerać się z małolatą, więc jeśli już próbujesz coś na nas wymyślić, to odpuść sobie.

Zaśmiałam się pod nosem gdy to usłyszałam lecz nic nie odpowiedziałam.

Wypakowałam swoje rzeczy do końca i stwierdziłam, że pójdę się odświeżyć. Była już 21 więc wzięłam swoją piżamę, czyli krótkie spodenki i luźny t-shirt w kolorze pudrowego różu, kosmetyczkę i ręcznik i wyszłam. Skierowałam się na parter. Po chwili zauważyłam już na drzwiach znak prysznicy. Nie zastanawiając się długo weszłam do pierwszego pomieszczenia. Gdy tylko otworzyłam drzwi zauważyłam pod prysznicem młodego chłopaka. Miał może 21 lat. Był wysoki, dobrze zbudowany. Jego ciemne, mokre włosy zasłaniały po części jego niebieskie oczy. Stałam jak osłupiała, nie wiedziałam co zrobić. Nagle mężczyzna się odwrócił

- To męskie prysznice – powiedział zestresowany.

- Um... Yhym...Pomyliłam się.

- Zauważyłem – odpowiedział już trochę rozluźniony

- To ja już pójdę – i wybiegłam zgarniając swoje rzeczy. – Boże, ale jestem idiotką – mówiłam do siebie. Brawo Lucy, właśnie wbiłaś pod prysznic jakiegoś randomowego chłopaka. Większego szczęścia nie mogę już mieć. Po chwili wpadłam na Aarona, co skutkowało upuszczenie wszystkich moich rzeczy. A jednak mogę...

- Ponownie na siebie wpadamy – powiedział Aaron zbierając moje rzeczy.

- Dzięki.

- A co ty taka zestresowana? – spytał roześmiany.

- Właśnie wbiłam pod prysznic jakiegoś chłopaka.

Gdy Aaron to usłyszał wybuchł śmiechem. Nagle drzwi od pryszniców się otworzyły

- O wilku mowa. – powiedziałam pod nosem

- Dobry wieczór panie Smith. – powiedział chłopak do mężczyzny, którego jeszcze chwilę temu widziałam nago.

- Dobry wieczór – odpowiedział mężczyzna, a do mnie tylko się uśmiechnął i odszedł.

- Kto to jest? – spytałam Aarona

- Trener i nauczyciel hip- hopu.

O nie. Czy ja właśnie widziałam mojego przyszłego nauczyciela nago? Momentalnie się zaczerwieniłam.

- A ty co taki buraczek? – spytał Jones ( nazwisko Aarona)

- To właśnie jego widziałam pod prysznicami... - powiedziałam zawstydzona.

Chłopak zaczął się śmiać bardzo głośno. –Cicho bądź, już późno! – uciszyłam kolegę.

- Dobra ja spadam już spać Lucy, dobranoc – odpowiedział nadal się śmiejąc po czym mnie przytulił.

Poszłam wreszcie pod właściwe prysznice. Gdy się wykąpałam i wróciłam do pokoju była już 22:30.

Dobra, pora spać. Ten dzień jest zbyt pechowy. – pomyślałam po czym odpłynęłam.

Love or DanceWhere stories live. Discover now