Siedział w zupełnej ciszy, przekładając rzeczy w walizce raz w jedną, raz w drugą stronę, jednak w końcu z ledwością udało mu się ją domknąć. Mimo tego, że przyjechał tu tylko na kilka dni, wziął ze sobą sporo niepotrzebnych rzeczy.
Dopiero gdy usłyszał ciche chrząknięcie, podniósł swoją głowę i spojrzał na postać stojącą w progu. Gdy chłopak zauważył, że wreszcie udało mu się zwrócić na siebie uwagę, na jego twarzy ukazały się dwa urocze dołeczki. Następnie nieśmiało podrapał się po szyi, a z jego ust wydobyło się ciche 'dzień dobry', nieoczekiwanie wokół jego talii oplota się para rąk. Niższy blondyn wystający zza Namjoona obdarował siedzącego na łóżku Taehyunga szerokim uśmiechem.
- Jimin puść mnie - powiedział delikatnie ściągając z siebie blondyna. - Idę zrobić śniadanie, ogarnijcie tyłki.
Gdy wyższy udał się korytarzem do kuchni, blondyn od razu wskoczył na miejsce koło zaspanego jeszcze Taehyunga. Wplótł swoje dłonie w lekko kręcone, ułożone w nieład włosy szatyna, zaczynając rozmawiać o jakiś pierdołach, kończąc na wyginaniu się we wszystkie strony świata na łóżku młodszego. Jednak to była już jego rutyna, odkąd Tae postanowił wpaść na te kilka dni, do niego i Namjoona.
- Taehyungie, mam coś dla ciebie poczekaj - blondyn złapał się za głowę, jak gdyby nagle dostał pewnego rodzaju olśnienia. - Jejku prawie bym zapomniał. - dodał półszeptem do siebie, szybko schodząc z łóżka, po chwili wybiegając na korytarz.
Szatyn tylko uśmiechnął się widząc jak Jimin prawie wywraca się o własne nogi, próbując przedrzeć się przez kupkę butów walnietych na środku korytarza. Jego najlepszy przyjaciel był niezdarą, a jego chłopak jeszcze większą. Namjoon był królem niezdar i destrukcji, jak pewnego dnia obwieścił blondyn. Zdecydowało o tym pewne zdarzenie, po którym Jimin już nigdy nie pożyczył Joonowi swoich okularów. Na samo wspomnienie Kim uśmiechnął się pod nosem, wciąż czekając, aż starszy wróci do jego pokoju.
- Wiesz pewnie, że Jungkook był tu coś z miesiąc temu, nie? - zaczął obracając w dłoni tajemniczą kopertę. Po czym usiadł obok Taehyunga. - Tak więc, chciał abyśmy się spotkali i powiedziałem, no czemu by nie - podał ją młodszemu i kontynuował. - Nie mam pojęcia dlaczego, ale poprosił mnie, żebym dał ci to przy najbliższej okazji jak będziesz wracać. Chciałem się zapytać o co chodzi, bo to było troszeczkę dziwne, no i powiedział, że to coś bardzo, bardzo ważnego. Wiesz o co chodzi?
- Huh? Nie, ani trochę - odpowiedział lekko zdezorientowany. Chciał już otworzyć kopertę jednak Jimin szybkim ruchem wyrwał mu ją z ręki.
- Czekaj, jejku. Gdzie ci się tak śpieszy. Powiedział jeszcze, żebyś otworzył to dopiero jak będziesz w pociągu. Czy coś się stało, tak między wami?
- Co? Nie, wszystko jest okej. - odpowiedział ponownie odbierając podarunek od Jimina, tym razem przyglądając się mu troszkę bliżej. Wtedy dopiero dostrzegł swoje imię, które było napisane bardzo starannie, tak dobrze znanym mu charakterem pisma.
Nagle oboje podskoczyli z przerażenia gdy po piętrze rozniósł się donośny głos Namjoona, który oznajmiał, że śniadanie było już gotowe. Mimo tego, iż starszy niszczył dosłownie co drugą rzecz, która wpadała mu w ręce, był dość dobrym kucharzem. Kiedyś powiedział, że jeszcze jak studiował mieszkał z chłopakiem, który strasznie uwielbiał gotować. Kim niedawno odnowił z nim kontakty i okazało się, że prowadzi własną restaurację. Opowiadając to obiecał Taehyungowi, że kiedyś ich sobie przedstawi, gdyż na pewno by się polubili.
Szatyn sięgnął po swój plecak i wyciągnął z niego nieduży czarny szkicownik, po czym wcisnął kopertę pomiędzy jego środkowe strony. Kolejno zaś schował go z powrotem do plecaka. Gdy Jimin zaczął wychodzić z pomieszczenia, młodszy szybko go dogonił zamykając za sobą drzwi. Aczkolwiek przez cały poranek i resztę dnia, ta mała niewinna koperta nawet na moment nie opuściła jego myśli.
CZYTASZ
°It's all lies, darling. || k.th x j.jk
Fanfic>> O Taehyungu, który dostaje niespodziewany list od swojego najlepszego przyjaciela. ❝Listen to silence. It has so much to say❞ 02.01.2018 ★