#1

3 0 0
                                    

   

   Otworzyłem oczy. Słońce świeciło prosto w moja twarz co niemiłosiernie mnie irytowało. Musiałem wstać i zasłonić rolety. Położyłem się z potworem do łóżka choć wiedziałem ze już nie zasnę.
Boże daj mi sile wstać z tego cholernie ciepłego łóżka i żyć dalej .
Odczekałem chwilę ale nadal na nic nie miałem ochoty . w sumie i tak nie wierzę w Boga więc nie miałem na co liczyć. Cóż trzeba w końcu wstać i pomyśleć jak przetrwać ten dzień. Zastanawiałem się od jakiego czasu nie mam ochoty na życie.
Wystarczyła chwila bym przypominał sobie TO wydarzenie i TĄ dziewczynę .
Wstrząsnął mną dreszcz. Momentalnie zacząłem wstawać chociaż nadal wyglądało to mozolnie. Wziąłem pierwsze lepsze rzeczy z szafy i poszedłem do łazienki. Chwilę później już stałem w kuchni w pełni ubrany i robiłem kawę. Kiedyś nienawidziłem kawy. Ale tylko dzięki niej jakoś funkcjonuje w ciągu dnia. A do smaku idzie przywyknąć. Mój brzuch zaburczał co uznałem za jasny sygnał, że czas na śniadanie. Po zjedzeniu stwierdziłem ze jest dobra pogoda na jogging. Od jakiegoś czasu wole utrzymać dobra formę.              Tak na wypadek gdyby jakiś chory pojeb gonił mnie z siekierą po lesie. Lepiej dmuchać na zimne . Wyszedłem na świeże powietrze . Na karku poczułem lekki wiaterek. Mamy polowe maja więc wiosna kwitnie . Kwiaty ,drzewa i zwierzęta są w pełni sił i kolorów by zacząć nowy dzień.
Szkoda ze ja nie .
Włączyłem aplikację mierząca kilometry i pobiegłem wolnym truchtem mijając przechodniów. Bieganie zajęło mi jakieś 1.5 h . Do mieszkania wracałem spacerkiem takstując wzrokiem ludzki. Wszyscy wydawali się tacy pełni życia, szczęśliwi, nie martwiący się niczym. Widziałem tą pozytywną energię w każdym. W parze staruszków którzy siedzieli w parku i karmili kaczki. W oczach matki która z miłością patrzyła na swoje dziecko w wózku. Na starszego pana z kwiatami,który obdarzał wszystkich ciepłym uśmiechem.
Dlaczego ja nie mogłem być równie szczęśliwy co oni ?
Gdy już minąłem park zacząłem znowu truchtem biec do mieszkania. Przekręcając klucz w zamku przeszedł mnie dreszcz.Nie miałem od dawna tego uczucia przez co szybko odwróciłem się na pięcie. Nic. Pusty korytarz . Mimo wszystko uczucie obserwowania nie minęło. Szybko przekręciłem kluczyki i wszedłem do mieszkania. Zakluczyłem ponownie drzwi i oparłem się o nie plecami. Zamknąłem oczy i wypuściłem powietrze.
Nie .
Nie pozwolę żeby to chore przekonanie o ciągłym prześladowaniu mnie męczyła. To za długo trwa. Przecież minęło tyle czasu. Wciągnąłem głęboko powietrze nosem i wypuściłem ustami. I jeszcze raz.
I wtedy to poczułem.
Ten charakterystyczny zapach. Ten cholernie znajomy zapach. Otworzyłem oczy.
Nigdy nie zapomnę tej wonii.
Od tamtego czasu nienawidzę tego zapachu. Kojarzy mi się tylko z NIĄ. Zrobiłem krok na przód zaglądając do kuchni.
Nic.
Zrobiłem jeszcze parę kroków. Zajrzałem do malej łazienki przy kuchni.
Nic.
Zrobiłem jeszcze parę kroków. Zajrzałem do malej łazienki.
Nic.
Podszedłem do swojego pokoju. Zapach się nasilił.
Powoli sięgnąłem po klamkę i jak najciszej otworzyłem drzwi. Ciemność.
Ktoś zasunął wszystkie rolety. Zapach był teraz najbardziej intensywny. Oświeciłem światło.
Czerwień.
Wszędzie czerwień.
Na łóżku ,podłodze, szafce, regale,książkach, poduszkach. Niczym krew dookoła były płatki róż.
Krwiste płatki róż. Zapach był nie do wytrzymania .Czym prędzej poleciałem do łazienki . Nawet nie zapaliłem światła ale zwróciłem resztki śniadania do klozetu. Gdy torsje ustały. Wziąłem kilka głębokich wdechów.
Nie to niemożliwe.
To nie może być kurwa możliwe.
To nie może być ONA.
Wstałem i oświeciłem światło by przemyć twarz. Spojrzałem w lustro. Lecz zamiast zobaczyć siebie ujrzałem wyrysowane czerwonym kolorem serce. A w samym środku było napisane jedno słowo .

 MÓJ

The smell of a rosesWhere stories live. Discover now