-Zrywam z tobą!
-No chyba ja z tobą!! - Na lucyfera znowu,chyba trzeci raz w tym miesiącu te dwie łajzy ze sobą zrywaja a po pięciu minutach się godzą.Dopiłam z westchnieniem kawę i zmrużyłam oczy, od sześciu miesięcy nie spotkałam nikogo z rezydencji, wiem tylko że Slender coraz bardziej miesza w głowach swoich proxy.
Nigdy tego nie pochwalałam, moi ludzie to moja rodzina.. Jedyna rodzina, niestety ja z nimi też zaczęłam tracić kontakt. Zamykanie się w gabinecie i całymi dniami wypełnianie raportów stało się rutyną, a moje oczy jeszcze bardziej zsarzały,pod nimi wyszły żyłki a fioletowe worki już nie znikały.
Cały czas słyszę czy od Banshee czy Josha że się zaniedbuje, ale to ignoruje. . Po co cień ma o siebie dbać? Jestem nikim.. Nie mam imienia, uczuć.. Jestem tylko cieniem.-Shadow! - zwróciłam się w stronę głosu. Do kuchni wbiegł Josh, po jego minie można było wywnioskować że albo zobaczył Sławka albo stało się coś poważnego.
-słucham..-wstałam z wersalki, i zmierzyłam Wendigo wzrokiem, nic niezwykłego zakrwaiona koszula, podarte dżinsy i zabłocone buty, jednak.. Był przestraszony, a co jak co Wendigo mało co przestraszy prócz ognia..
-n-na dworze.. - Wydukał, cały czas spaglądał za siebie.. Nie wiem co przyszło ale to jest naprawdę dziwne.
Skinełam tylko głową i skierowałam w stronę drzwi wejściowych.Gdy wyszłam na dwór nie mogłam uwierzyć własnym oczom, szkarłatna ciecz sięgała aż po sam ganek.. Wnętrzności były wszędzie a na drzewie była nabita głowa Hoodiego.. Jednego z proxy.
Wzięłam głęboki wdech i podeszłam bliżej, na drzewie prócz głowy była również kartka z napisem "kto następny? "Po chwili wróciłam do domu, weszłam do salonu i spojrzałam na wszystkich którzy tam siedzą..
-Ktoś wypowiada nam wojnę - syknełam- Josh Vincent posprzątacie podwórze, Banshee sprawdź las chce wiedzieć do wieczora kto za tym stoi! - Rozkazałam, muszę wiedzieć co się stało.. Ale mam już podejrzenia ale.. Obym się myliła..
CZYTASZ
Las pachnący krwią
Fanfiction~(Druga część nowych zabójców) ~ Uczucia są bez celowe, zwłaszcza w mojej pracy. To nie jest miła i ckliwa historyjka dla małolat o wielkiej miłości, o nie..Kto to w ogóle wymyślił..miłość do kogoś kto zabija na codzień? Teraz najważniejsza jest mo...