Rozdział 2

15 3 0
                                    

Przepraszam, ale muszę to poprostu komuś powiedzieć/napisać. Mam dość ciągłego trzymania w sobie emocji związanych z zachowaniem moich rodziców etc. Ktoś powie, że przecież nie muszę, ale ja jestem zwykłym tchórzem i zakładam z góry, że oni mnie nie zrozumieja. Ba oni mnie wyśmieją albo nakrzycza na mnie, bo ja wszystko źle odbieram
Bo ja sobie wymyślam
Bo ja sama nwm na czym mi dupa jeździ
Bo ja jestem rozpieszczona
Ale już nie zwrócą uwagi na to, że to właśnie od śmierci babci Marty moje oceny poleciały w chuj w dół
Bo ona była moją motywacją
Bo ona zawsze była ze mnie dumna nawet z moich małych osobistych sukcesów
Bo to ona mnie rozumiała
Bo to ona mi doradzała
Bo to ona ze mną rozmawiała
Bo to ona mnie zawsze wysłuchała
Bo to ona mnie najlepiej znała
I robić ze mnie największego nieudacznika, bo tylko ja nie umiem po ty jebanym półtorej roku się pozbierać po jej śmierci.
Nawet nie miałam się komu wypłacać.
Bo po co mnie wesprzeć, mimo że gołym okiem było widać że jestem na skraju załamania nerwowego / depresji?
Lepiej było udawać ślepych
Bo to łatwiej
Bo to mniej zachodu
Bo to przecież samo przejdzie
Bo przecież wsparcie w takich chwilach mi się nie należy
Najlepiej zwalić wszystko na to, że to moje lenistwo
Olewanie nauki
Mój kaprys
Moje niechce mi się
A ojciec no kurwa wzór nad wzorami najlepszego ojca.
Był moim autorytetem
Bo zachęcał mnie do sportów
Bo razem oglądaliśmy filmy z Jackim Chanem i bajki
Bo razem się wyglupialismy
Bo mnie zauważał
A okazał się jebanym dupkiem, który myśli tylko o sobie i nie uznaje poglądów innych. Idealny kurwa pisowiec. Nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa.
A o jakiś czas próbuje mnie i Klaudie do siebie przekonać tym że nas gdzieś zabierze albo coś mam kupi.
A mama wcale nie święta. Ja rozumiem
Ona jest po rozwiodzie
Ma 2 dzieci
Pracuje
Ma swoje problemy
No ale czy to jest kurwa powód, żeby się wyżywać na mnie?! Choć może ro i tak lepsze niż ignorowanie mnie i traktowaniw jak powietrza. Naprawdę jedzienie samej obiadu nie jest przyjemne wiedząc że za ściana siedzi razem z Klaudia a mnie ma w dupie. Tak samo ja rozumiem że Klaudia jest mała no ale do kurwy nędzy to bie powód aby ją faworyzowac. A nie wspomna już o jej typowych odzywkach o mnie do innych.
"No Klaudia to by sobie tam dała radę nie to co Diana"
" no Klaudia to by to raz dwa zrobiła"
"Coś ty Diana by się tam napewno zgubiła co innego mała ona tam by się kogoś zapytała tam skręcił..."
Czy ja naprawdę jestem aż takim dnem? Czy ja naprawde jestem aż takim nieudacznikiem życiowym? Jest aż tak źle?

__________________________________
Wszelkie imiona są wymyślone.

Pamiętnik dziwaka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz